Rozdział 2

30 2 0
                                    

Wracałam do domu, była godzina 17:23. Spokojnie nie mam tak długo szkoły, po prostu zasiedziałyśmy się z Marianną w parku.

Przechodziłam właśnie obok mostka i moim oczom ukazała się całująca się para. Z każdym kolejnym krokiem miałam wrażenie że znam tych ludzi. Oczywiście nie myliłam się.

Przeżyłam szok, stanęłam w miejscu i się gapiła na parę. To kurwa była Kucia z Chrisem.

Nie wiedziałam co robiłam. Kilka sekund później znalazłam się przy zakochanych i zaczęłam wydzierać bez żadnych skrupułów.
Patrzyli na mnie zaskoczeni.
- Co wy sobie myśleliście do chuja?! Że się nikt o tym nie dowie?! - było mi strasznie przykro że dowiedziałam się tego w taki sposób, przecież to byli ludzie, którym ufałam, a oni nawet nie pomyśleli żeby powiedzieć coś tak ważnego.

Nie czekałam na ich odpowiedź i szybkim krokiem poszłam do domu.

***

Wieczorem zadzwoniłam do Marianny. Musiałam jej wszystko opowiedzieć. Oby dwie byłyśmy naprawdę mocno wkurzone. No ale trzeba było przyznać iż od małego coś ich do siebie ciągnęło.

***

Będąc już w szkole wszystko sobie dokładnie wyjaśniliśmy. Trochę było dla mnie nowością patrzenie jak się przytulają na przerwach i patrzą sobie w oczy.

O nie, właśnie zadzwonił dzwonek na tą przeklętą matematykę...

Wchodząc do klasy można było wyczuć bardzo obrzydliwy odór, jakby zgniłego mięsa. Nasza nauczycielka chyba próbowała walczyć z tym okropnym zapachem, bo otworzyła wszystkie okna. Kazała nam siadać do ławek i pisać temat. Nigdy nie mówiła do naszej klasy tak oschłym tonem.

***

Po najgorszej lekcji matematyki w całym moim życiu, zebraliśmy się w damskiej toalecie.

- Ona miała jakieś kawałki surowego mięsa w śniadaniówce. - łkała Marianna.
Próbowałam jakąś ją uspokoić.
- Może to jej jakaś dziwna dieta. - zaproponowałam.
- Nie istnieje dieta składająca się z surowego mięsa idiotko. - powiedział Chris, oczywiście najmądrzejszy człowiek na świecie.
- Ohh, zamknij się. - powiedziałam.
- W takiej sytuacji proponuje ją trochę pośledzić. - zaproponował Jackob.
Davies zawsze wiedział co powiedzieć, do tego jeszcze te piękne zielone oczy. Zaraz o czym ja myśle.

***

Jako iż Chris jest największym kozakiem wszech czasów to zgodził się śledzić naszą matematyczkę. Udało mu się dowiedzieć że była aż trzy razy w szkolnej piwnicy. Jak później tam zszedł to widział spalone obrazki Matki Świętej.

Zaczyna się robić naprawdę przerażająco.

***

Wróciłam do domu. Cały czas nie mogę przestać myśleć o Jackobie. Ewidentnie coś się ze mną dzieje.

***

Jest godzina 1:55, i właśnie ktoś puka w moje okno...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 21, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Matematyczka Where stories live. Discover now