Le part uno i tfu

49 8 5
                                    


Więc historia tego oc rozpoczyna się w roku chujwiektórym bodajże 1999 z tego co pamiętam, mam to chyba gdzieś napisane...
ogólnie to moje oc, które sobie spokojnie żyje w bloku piętrowym.

Jakoż jest bardzo ciekawskie lubi chodzić po różnych lokacjach jakimi są np. Kościoły z epoki wiktoriańskiej. Jak powszechnie wiadomo w tej lekko, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka, magicznej i wręcz baśniowej epoce wierzono w różne dziwne rzeczy oraz surrealistyczne istoty. Moje oc, także pasjonuje się takimi właśnie tematami jak i kulturą z tego okresu.
Ważne w tej historii jest to, iż moje oc ma trochę dziwne upodobania dotyczące miejsc do których chodzi. Unika miejsc publicznych ponieważ po prostu mu nie pasują. Dlaczego? Powodem jest fobia społeczna i złe wspomnienia z wczesnego dzieciństwa.
Piotruś (nazwijmy tak na razie moje oc) postanawia pewnego razu wyjść na przechadzkę do lasu. Jakoż Piotrusiowi niestraszne są ciemne zakątki postanawia udać się tam sam.
Niezauważony znika z domu, oczywiście nie ma żadnych zahamowań. Wychodząc przeszedł go dreszcz, dreszcz oczekiwania. Okropnie zdeterminowany wybiegł z mieszkania i już po minucie był na skraju lasu.

Po długiej wędrówce dalej nie schodził z tępa, co jak się okaże zgubiło go. Chłopak niewiedząc jeszcze o zagrożeniu maszerował żwawo przez ścieżki. Chwila nie minęła a on już zauważył coś co przykuło jego uwagę. Cmentarz dokładniej.

Chyba czas na krótkie wyjaśnienie! Skąd ta fascynacja cmentarzami zapytacie?
Otóż w wieku lat trzech, zmarł mu pies, którego ciotka chłopca pochowała na cmentarzu, psim cmentarzu. Chłopcu było wszystko jedno, ważne żeby pod ziemią były zwłoki. To go fascynowało...

Oczywiście to nie jedyny powód, lecz na ten temat długo by pisać
Wracając do naszego protagonisty...
Bez wachania wtargnął na cmentarz i zaczął się przyglądać

Chłopiec stał jak zahipnotyzowany stał wpatrzony oczyma w grób.

Wtem z gleby zaczęła wychodzić maszkara. Wysoka, obrzydliwa ze szpetnym wzrokiem, jego oczy przeszywały go wskroś przyprawiając o dreszcze. Okropne uczucie rozległo się po ciele chłopca.

Przerażony spojrzał na kreaturę podchodzącą do niego. Nie wiedział co zrobić. Uciec? Bronić się? Nie wiedział.
Poczuł kościste łapy na swoich ramionach i ciepły oddech na karku. Sparaliżowany strachem trwał w miejscu.
Kreatura zaczęła go ciągnąć, gdzie? Tego nie wiedział. Jego zmysły były przez moment nie wrażliwe na bodźce. Zdezorientowany chłopiec nie umiał określić co się dzieje.
Świadomość odzyskał po chwili, lecz wtedy był już w łóżku. Dużym łożu z baldachimem. Obok tego stolik, na nim kwiaty.
Mimowolnie Piotruś się uśmiechnął, postanowił wstać, nie, dalej nie wiedział gdzie jest, ani co się stało. Szedł dalej. Otworzył drzwi na, jak później się okazało hol. Długi, za długi.
Tunel bez światełka na końcu. Koszmar. Zupełnie bez sensu, lecz szef dalej rozglądając się na boki.
Nie, nie ma tu żadnego innego wyjścia. Nic.
Przerażenie zaczęło go zżerać od środka, nie był w stanie się ruszyć.
Bezsilnie opadł na podłogę, dywan dokładniej.
Lecz nie poczuł bólu, wręcz przeciwnie. Zamiast tego, jakby puch...
zapada się, zapada w miękkim puchu. Co się dzieje?...
zamknął oczy nie mogąc się skupić na własnych myślach.
Coś jest nie tak. Wyczuł to.
Nagle wszystko zniknęło.

Pusty biały pokój bez okien.
Co się stało? Czyż nie jest to surrealistyczne zbyt?
Ospały dotknął ręką swojej twarzy, po czym spojrzał na dłoń. Co się dzieje?
Nagle w pokoju pojawił się ten sam stwór co na cmentarzu.
- gdzie ja jestem?- zapytał chłopiec.
Kreatura tylko zasyczała podchodząc do niego. Ujęła jego drobną dłoń w swoją łapę. Nagle zrozumiał, to się nie dzieje na prawdę!

Historia mojego ocWhere stories live. Discover now