Obudziły mnie promienie porannego słońca. Lekcje miałam na 9 więc zmusiłam swoje ciało do wastania i poczłapałam do łazienki. Umyłam się, wyprostowałam włosy, poczym poszłam zrobić sobie delikatny mejkap.
- To teraz w co by sie ubrać - pomyślałam. Po chwili wstałam i podeszłam do garderoby wycigam z niejI do tego torebka. Zeszłam na dół rodziców jak zwykle nie było pracowali głównie w delegacjach a ja zostawałam w domu sama. Tak wiem wiem 17-latka zostaje sama ale jak na swój wiek według mojego taty byłam dorosła.
Zrobiłam sobie śniadanie, pozmywałam założyłam torebkę i poszłam do szkoły.*W szkole*
-Buuu! - wyskoczyłam zza ściny przed Kevin'a.
-Ty głupku mały.- przytulił mnie na powitanie i rozczochrał włosy.
-Ja cie kiedyś zabije- powiedziałam z uśmiechem.
-Dobra dobra nie podskakuj-zaśmiał się.-idziemy na lekcje bo sie znowu spóźnimy.-pokiwałam tylko głową i ruszyłam za Kevinem. Pierwsze 3 godziny mieliśmy zastępstwa więc był luz.
- Idziemy do parku po tej lekcji? - zapytał Kevin zapisując równanie z tablicy.
-No okej.-popatrzyłam na niego a on nagle na mnie.
Uśmiechnoł sie i wrócił do przepisywania.
Ostatnia lekcja dłużyła sie niemiłosiernie ale wreszcie nadszedł oczekiwany sygnał dzwonka.
-Nareszcie-powiedziałam do Kevina
-Oj tak mała. Okej idziemy! - złapał mnie za rękę i ciągnoł aż do naszej ławki.*W parku*
-Patrz kto tam jest. - pokazałam na dziewczynę z naszej szkoły której nienawidzę.
-Nie zwracaj na nią uwagi! - rozkazał mi.
Gadaliśmy przez chwilę i nagle ktoś podszedł i stanął przed nami.
-Hej pokraki-to była Nadia ta znienawidzona dziewczyna.
-Hej szlaufie! - gdy to mówiłam wstałam i zabrałam torebkę.-Kevin chodź coś tu zaśmierdziało.
-Oj takk-zgodził się ze mną i poszliśmy do mnie.*W domu*
- Młoda pamiętasz jak ci mówiłem, że mam sekret?-pokiwałam głową gdy wyciągałam telefon. - chodzi o to, że powinnaś o tym wiedzieć.
-No to mów-Wyciągam telefon i popatrzyłam na niego.
-Okej to może zabrzmieć dziwnie... Ale jestem wilkołakiem i czuje, że ty też i to silnym bardzo silnym. - w tym momencie jego piękne oczy zmieniły się na żółte.
-Cz.. Czekaj Co?! - serce zaczęło mi szybciej bić.
-Spokojnie też tak zareagowałem na początku.
-Ale czekaj cooo? - nie umiałam nic innego wykrztusić.
-Spokojnie tylko nic ci nie zrobię zaufaj mi - złapał mnie za rękę. - jest jeszcze coś...
-Jeszcze?!
-Tak nie jestem sam w naszym mieście. Do naszej szkoły jak wiesz chodzi Max jest to alfa innej watahy i 2 bliźniaczki one też są omegami jak ja. Ale długo tu nie przerwamy bez alfy.
-Ale dlaczego mi to mówisz? - połączyłam na niego zdziwiona.
-Adinson czuje, że ty też jesteś wilkołakiem i to silnym może nawet silniejszym niż Max.
-Ja? Ale jak?
-Widzisz twoja babcia była wilczycą a teraz ty.
-No dobrze ale czemu mi mówisz, że potrzebujecie alfy? - połaczył na mnie dziwnie.
-Bo wiesz mogła byś nią być.. Tylko omegi mogą cie wyczuć. Ze jesteś wilkołakiem alfy i bety nie.
-Czyli mam zostać wasza alfą bronić was? - oparłam sie na rękach.
-Tak ale musisz się przemieniać.-popaczył mi w oczy.
- Ale jak?! - wstałam szybko.-Ja ja nie potrafię!
-Nauczymy cię! - nagle zaczoł pisać do kogos. - jutro po szkole spotkamy się z Lili i Alice w lesie za twoim domem.
-Okej okej.-poprawiłam włosy.
-Okej już późno pójdę do domu widzimy sie jutro w szkole przytulił mnie.
-Okej - przytuliłam go i odprowadziłam do drzwi. Jak wyszedł zamkłam dokładnie drzwi i zasunełam rolety. Zrobiłam szybką kolajcie i poszłam do sobie ogarnąć lekcje i siebie.
*Godzinę potem*
Zasunełam w pokoju rolete i zamkłam okno bo zaczęło sie robić już zimno. Wzięłam telefon ustawiłam budzik na 7.30 weszłam pod kołdre i włączyłam sobie jakiś film na Netflix. Ogl połowę tylko bo zaczęłam sie robić senna więc go wyłączyłam, podpięła telefon do ładowarki i poszłam spać.
CZYTASZ
Wilczyca
Hombres LoboHej jestem Adinson. Mam 17 i jestem alfą a jak do tego doszło dowiecie sie z opowiadania.. Zapraszam..