-Skedir bracie! myśleliśmy, że nie wrócicie.
-Nie roń zmartwień Bjornie. Wracamy zwycięsko, a braciom naszym poległym niech chwał będzie i wieczna uczta w Walhalli.
Dni stawały się coraz mroźniejsze, grube warstwy lodu i śniegu zaczęły zatapiać osady. Zima zbliżała się szybko i pozostawała na długo. Ludy otoczone opieką Asów były jednak przystosowane do takich warunków. Zaopatrzeni w runy i w wolę Bogów byli gotowi przetrwać wszystko.
-Spójrz Adal, czyż nie przypominają ci oni gwiazd na Asgardzkim niebie? - Heimdall był Bogiem strażnikiem, najbardziej zaufanym, lojalnym. Gdyby przyszło wybierać komu poświęcić swoje życie, byłby najrozsądniejszym wyborem. Bez niego Bifrost, bramy Asgardu stałyby się kruche jak księżycowy pył. Widział wszystko i słyszał wszystko, bił blaskiem i pięknem, męstwem i odwagą.
-Na pewno gdzieś wśród nich biesiaduje Thor. Znajdźmy go - córka Odyna, siostra Thora najbardziej tajemnicza z rodu wysokich bogów. Adalborj. Bogini nocy i wiecznej zimy. Białowłosa z oczami srebrnymi jak pełnia, skrzącymi się jak polarne gwiazdy. Odwieczna rywalka Thryma.
-Widzę go. Można powiedzieć, że wykonuje...rzeczy które robi zazwyczaj. - Położył dłoń na jej głowie. Dzięki temu mogła widzieć jego oczami.
Delikatnym ruchem sprawił, że gwiazdy w umyśle Adal zawirowały niczym szybujące przez czas lub nieskończone światy. W ciągu dziwnie wydłużonego ułamka sekundy odnalazły obraz, który właściciel mocy chciał zobaczyć i przekazać.
-Nigdy więcej mi tego nie pokazuj -Odrzuciła jego rękę z wielkim obrzydzeniem. - Muszę go tutaj sprowadzić, po wieki nie zrozumiem jak następca Odyna może tak długo być z dala od domu i zachowywać się w ten sposób. -W jej głosie można było usłyszeć nutę rozbawienia która miała na celu rozluźnienie sytuacji, jednak w sercu Adal utrzymywał się lód kierowany zasadami.
-Nie przepadasz za ludem ziemi. Dlatego tak bardzo nie lubisz kiedy u nich przebywa to największy problem. -Poklepał ją po ramieniu.
Istoty mianowane bogami z rodu Azów i Wanów byli dumnymi i silnymi stworzeniami. W świecie ludzi zawsze kojarzeni z niesamowitą potęgą. Kiedy zamyka się oczy widać rosłych mężczyzn i silne kobiety którzy gołymi rękami roztrzaskiwali lód i drewno. Władali ogniem i runami niczym wiatr unoszonym ptasim piórem. Ręce Heimdalla mimo ewidentnej siły jaką w sobie posiadały były delikatne i ciepłe. Dawały poczucie bezpieczeństwa i troski.-To nie tak, że za nimi nie przepadam. Plemiona mrozu pozbawione run i magii są w moich oczach podziwiani. Ich pomysłowość, zaradność i siła.... W reszcie tego świata jest również dużo ciekawych istot ale większość nich jest przebiegła i chaotyczna jak mroczne elfy, chociaż nawet Svartalfheim ma większy udział w istnieniu niż oni. - W jej oczach niesmak mieszał się z podziwem. Ciężko było jednoznacznie stwierdzić co sądzi o ludziach.
- Są wychowankami twego ojca i naszymi podopiecznymi. Widzę ich bardziej jako bezbronne i zagubione dusze, nigdy nie zaspokojone, nigdy nie spokojne... - W każdych jego przemyśleniach wypowiadanych na wiatr można było usłyszeć kiedy wypatruje swym wzrokiem ziemi.
-Muszę go tutaj ściągnąć - Heimdall otworzył most który rozbłysnął niczym światło rozszczepione przez szlachetny kryształ. Czasami zachowywał się tak jakby rozpoznawał jej intencje bez czytania w myślach.
Bifrost Miał to do siebie, że przypominał tęczę z najpiękniejszymi kolorami. Wyglądał jednocześnie jak kryształ lub gwiazdy. Ostry i nieskończony. Dawał jednak też złudzenie delikatności jakby składał się z miękkiej, kolorowej mgły przez którą przelecieć można na wylot.
Miłym gestem zaprosił ją w stronę bramy. Po chwili jednak zawahał się i chwycił Adal za ramię nim zdążyła rozpłynąć się w przestrzeni.
![](https://img.wattpad.com/cover/249122114-288-k993624.jpg)
CZYTASZ
Iskry Nocy
Viễn tưởng"...przykro mi, że żegnamy się w ten sposób. Żałuję, że nie zdążyłem ci powiedzieć... Nigdy nie byłem zagubiony, nawet kiedy straciłem swój wzrok czułem spokój bo wszystkie drogi jakimi mógłbym iść prowadziły do ciebie..."