Aluminium

12 2 0
                                    

Dobro mojej żony spoczywało już tylko w moich rękach, o czym zostałem poinformowany pięścią. Może i bezpieczeństwo miałem zapewnione dzięki temu, że cała moja wiedza znajdowała się tylko i wyłącznie w mojej głowie, jednak nie przeszkadzało to obić im mnie boleśnie, kiedy odkryli, że wszedłem do Archiwum. Oczywiście, prace przez to znacząco zwolniły.

Analizowałem w głowie milion scenariuszy dotyczących Deep Shield, a także wszystkich innych sposobów zapewnienia ludzkości schronienia przed niebezpiecznym dla życia promieniowaniem. Żaden jednak nie wydawał się tak dobry jak stworzenie kopuły. Nie wiedziałem jeszcze w jaki sposób miałaby funkcjonować, wiedziałem jednak, że koniecznością będzie stworzenie dwóch projektów.

Obracając się z boku na bok na ciasnej pryczy jęknąłem z bólu. Chyba mam złamane żebro albo nawet więcej niż jedno.

Deep shield mogło się sprawdzić w jednym, jedynym przypadku - w trakcie podróży. Ponieważ postawienie kopuły wiązało się z ogromnymi kosztami, przenoszenie ich oraz narażenie tym samym na awarię mijało się z celem. Niestety, w Instytucie wszelkie moje plany były ignorowane. Oczywistym było, że generator mógłoby być świetnym pod kątem ekonomicznym rozwiązaniem - zysk byłby szybki, pomógłby podźwignąć się krajowi z kolan, a tym samym znowu byłby mocarstwem. Jednak nie zmieniłoby to faktu, że ludzie dalej by umierali. Poza tym, niestety Deep shield nie ochroni ogromnego miasta. Nanocząsteczki musiałyby być wystrzelone w tym samym czasie w kilku miejscach, zatem takie Los Angeles potrzebowałoby przynajmniej kilku.

Nie mogłem spać z bólu i tęsknoty, ale jednocześnie czułem, że muszę coś zrobić, w przeciwnym razie będę żałował tego do końca życia. Jedyną nadzieją była wizytacja jakiegoś człowieka z rządu, a miała ona nastąpić jeszcze w tym tygodniu. Oczywiście, generał nie przegapił szansy, aby donieść o moich odkryciach. Już to widziałem - naukowiec, który pragnie pozostać anonimowy, bla bla. Wiedziałem doskonale, że w dniu kiedy przybędzie będę pod kluczem, miałem jednak nadzieję na to, że uda mi się wydostać w jakiś sposób.

Nie byłem Harrym Houdinim, w dodatku byłem też ledwo żywy, miałem jednak dość silną kartę przetargową: żywność, o której mogli tylko pomarzyć strażnicy. Podejrzewam, że od czasu kiedy meteoryt pogrzebał nas wszystkich żaden z nich nie miał jej w ustach. Ja miałem, ba! Miałem przydzieloną tabliczkę gorzkiej czekolady raz na dwa dni. Wszystko przez to, że bardzo dużo pracowałem i zdarzyło mi się kilkukrotnie zapomnieć o posiłkach.

Wyczekiwany dzień w końcu nadszedł, a wszystko wyszło znacznie lepiej niż podejrzewałem. Strażnik, chociaż początkowo nie dowierzał i nie bardzo chciał współpracować uległ w momencie, kiedy podałem mu czekoladę przez szparę pod drzwiami. Oddał mi swój mundur, dzięki czemu bez żadnych problemów dostałem się do laboratorium. Kiedy do środka wszedł dostojnik wraz z generałem, ten drugi zrobił się niemal czerwony na twarzy. Cudem udało mu się zachować opanowanie, a nie chciał przecież podpaść człowiekowi, który być może przyczyni się do dofinansowania Instytutu.

Zasalutowałem ze względu na nieco za duży mundur, po czym przedstawiłem się. I w zasadzie to już było wystarczające, miałem wiele szczęścia, bo premier - jak się okazało - doskonale kojarzył moje nazwisko, a także wszystkie moje wcześniejsze dokonania. Kiedy opowiedziałem mu o moim pomyśle na to jak ocalić nas wszystkich zapalił się do niego tak bardzo, że aż sam się zdziwiłem.

- Straciłem żonę - powiedział - Dwoje z moich dzieci też nie żyje... Im życia nie przywrócę, ale może dzięki tobie, Adamie, świat przetrwa? Kto wie...

Wiedziałem, że jest zbyt wcześnie aby prosić o spotkanie z Adią, postanowiłem więc poprosić o nadzór z rządu, abym nie musiał się martwić, że chciwy generał będzie chciał w jakikolwiek sposób pokrzyżować moje plany. Mimo tego, że aluminium w tym momencie było dość drogie, rząd znalazł dostawcę, który postanowił tak jak i my zadziałać dla dobra sprawy. Tak naprawdę w tym świecie, którego dopiero się uczyliśmy większość z nas działała dla sprawy. Pieniądz nie miał już aż takiego znaczenia.

KronosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz