POV Thomasa
- Myślałam o poproszeniu Elizabel o pomoc przy niektórych planach ślubnych ,wydaje się ,ze ma świetne oko ,co o tym sądzisz ,Thomas ?-lekko wzruszam ramionami ,patrząc na moją przyszłą żonę .
-Może to nie jest dobry pomysł ,ma już wystarczająco dużo pracy ,nie sądzę ,żeby miała czas .
Lilly chichoczę i lekko klepie mnie po ramieniu-Och ,ona jest wynajęta pomocą ,drogi Thomasie ,jeśli powiedzą jej ,żeby coś zrobiła ,to właśnie to zrobi -westchnąłem ,wiedząc ,ze nie zmienię jej zdania na ten temat .
-Cóż ,przynajmniej pozwól ,ze poproszę ją o pomoc ,znamy się od dzieciństwa .-kpi ze mnie ,ale kiwa głową .
-Dobrze ,ale jeśli odmówi ,sama się tym zajmę ,zrozumiesz Thomasie ?
Niechętnie się zgadzam ,kiwając głową ,a potem całuje mnie w policzek i odchodzi .
Wiem ,ze nie zniesie tego dobrze ,ale mam nadzieję ,ze zrobi to dla mnie ,ponieważ Lilly nie będzie miła ,jeśli będzie musiała zapytać Lizzy .
Znajduję ja w kuchni ,która kończy naczynia .Podchodzie do niej i cicho wymawiam jej imię . Podskakuje lekko ,nie spodziewając się ,ze stanę za nią .
-Cholera Thomas ,przestraszyłeś mnie .
Podchodzę do niej lekko ,kładę dłoń na jej plecach i szepczę jej do ucha .
-Muszę z tobą porozmawiać na osobności ,czy przyjdziesz do mnie ,kiedy skończysz swoją pracę ,proszę .-rzuca mi podejrzane spojrzenie ,ale się zgadza .
Około godziny później rozlega się ciche pukanie do drzwi mojego biura ,uśmiecham się do siebie ,wiedząc ,ze zawsze nie mogę się doczekać ,kiedy ją zobaczę -Wchodź-mówię wciąż spoglądając na moje dokumenty .Drzwi się otwierają i Lizzy wsuwa głowę do środka .
-Thomas ,chciałeś mnie zobaczyć ?-odwracam krzesło twarzą do drzwi i kiwam jej głową .
-Tak ,proszę wejdź i zamknij drzwi Lizzy .
Robi ,co jej każe i stoi ,patrząc na mnie z niepokojem .Wstaję i podchodzę do niej .Zatrzymuję się tuż przed nią i przesuwam dłonie po jej miękkim różowym policzku .Opiera twarz na mojej dłoni i zamyka oczy .Obserwuję ją przez chwilę ,zanim się odezwę .
-Muszę prosić cię o przysługę ,jeśli mogę ?-uśmiecha się do mnie ,a potem bierze moją dłoń w swoją .
-Cokolwiek ,Thomas -zamykam oczy próbując zignorować poczucie winny .
-Zastanawiałem się ,czy zechcesz pomóc Lilly przy naszym ślubie ,zamierzała cię o to zapytać ,ale pomyślałem ,ze lepiej będzie ,jeśli ode mnie .-Lizzy upuszcza moją rękę i odwraca się do mnie .
-Nie ,Thomas ,nie mogę ,to znaczy nie -spuszczam głowę ,naprawdę miałem nadzieję ,ze pójdziemy tą łatwą trasą .-Lizzy ,jeśli Lilly będzie musiała cię prosić ,nie będzie miło i będę zmuszony rozkazać ci ,czego nie chcę robić -widzę łżę spływającą po jej policzku ,gdy znów odwraca się do mnie twarzą -W takim razie dlaczego po prostu nie powiedziałeś ,ze przede wszystkim to ja jestem pomocą ,a ty jesteś moim szefem ..-próbuję przyciągnąć ją do siebie ,ale odpycha mnie .
-Pomogę przy twoim ślubie ,ale od teraz jestem tylko twoim pracownikiem ,nasze relacje są czysto zawodowe .-nie mam nawet czasu na odpowiedz .
Dwa tygodnie później
Lizzy POV
Ślub Thomasa i Lilly jest już za kilka tygodni ,a wciąż jest wiele do zrobienia .Nie rozmawiałam z Thomasem od czasu naszej kłótni kilka tygodni temu .Tęsknię za nim bardziej ,niż mogłam sobie wyobrazić ,ale za kilka krótkich tygodni ożeni się z inną kobietą .Najwyższy czas pozwolić mu odejść .Thomas i Lilly wchodzą do jadalni ,śmiejąc się z czegoś i siadając przy stole ,przygotowując się do obiadu ,wyrywając mnie z marzeń .
-Zaraz po kolacji musisz zacząć pracować nad menu na wesele .-rzucam jej nieprzyjemne spojrzenie za jej plecami ,której nie widzi .
-Z całym szacunkiem pani ,mam inne rzeczy do załatwienia tego wieczoru .Mogę zacząć rano z samego rana ,jeśli to w porządku ?-Lilly wzdycha głośno .
-Co może być ważniejsze niż praca nad moim ślubem?.-zaczynam nerwowo przesuwać się z nogi na nogę .
-Są urodziny mojej mamy miałam iść na kolację z rodziną -Lilly kręci głową i się śmieje .
-Och ,głupie dziecko ,to się nie uda ,musisz popracować dziś wieczorem nad moim menu , innym razem będziecie musieli świętować urodziny matki -zaczynam coś mówić i Thomas przerywa mi .
-Lilly ,to niesprawiedliwe ,Elizabel oczywiście ,ze możesz odwiedzić swoją rodzinne ,-widzę ,ze Lilly rzuca spojrzenie ,które może zabić .
Idę do kuchni po ich obiad .W drodze do jadalni widzę ,jak Lilly tupie w gniewie z przepraszającym Thomasem .Nie mogę przestać się uśmiechać ,kładąc obiad na stole .Wycieram ręce w fartuszek i idę do pokoju ,żeby się przebrać .Właśnie zdjęłam sukienkę , kiedy Thomas wpadł do mojego pokoju.
-Lizzy ,nie mogę już tego robić ,kocham cię ,potrzebuje cię ,rano rozmawiam z moim ojcem.