Jak tylko usłyszałam słowa Oli, zaczęłam płakać. Łzy ciekły mi po policzkach.
-I co teraz? Nikt jej nie widział- mówiłam przez płacz.
-Spokojnie, znajdzie się. Możemy jechać jej poszukać.- spojrzałam na niego przez łzy. Nie patrzył na mnie z zażenowaniem. Patrzył z troską. Pokiwałam lekko głową przytakując. Ruszył z miejsca parkingowego i wyjechał z terenu Centrum handlowego. Pojechaliśmy do centrum miasta. Całą drogę nikt się nie odezwał. Ja myślałam tylko o siostrze, a Kuba pozwolił mi w spokoju myśleć.Po dziesięciu minutach zaparkowaliśmy w centrum miasta.
-Nie daleko stąd jest Moon, może ktoś z obsługi ją widział.- powiedział chłopak parkując. Wysiedliśmy z samochodu, torbę zostawiłam w aucie, wzięłam tylko telefon. Brunet zamknął auto, a kluczki schował do kieszeni. Włożyłam dłonie do kieszeni i spuściłam wzrok idąc przed siebie w stronę przejścia dla pieszych. Nagle poczułam szarpnięcie za ramię i usłyszałam klakson. Wpadłam dezorientowana na Kubę.
-Uważaj trochę.- powiedział ostro. Spojrzałam za siebie, na przejściu paliło się czerwone światło.
-Wybacz...- powiedziałam cicho. Po chwili zapaliło się zielone światło i przeszliśmy na drugą stronę.
-Nie myśl tyle. Wiem, że to głupio brzmi, ale nie możesz wyobrażać sobie najgorszego. Takie myślenie nie pomoże.
-Łatwo ci mówić, to nie twój brat zniknął.- oburzyłam się
-Masz rację, nie wiem jakie to uczucie, ale nie sądzisz, że im więcej będziesz myśleć tym gorzej? Może przenocowała u kogoś.- starał się mnie pocieszyć.Kilka minut później doszliśmy do klubu. Wyglądał na zamknięty.
-A co jeśli zamknięte?- zapytałam.
-Nie, spoko, zawsze ktoś tam jest o tej porze, menager czy ktoś.- Podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę, drzwi otworzyły się. Z dołu wychodził jakiś mężczyzna. Nie za wysoki, ale dużo starszy ode mnie.
-Zamknięte jeszcze, nie umiesz czytać?- zdenerwował się.
-Ja...
-No już, wynocha.
-Może trochę grzeczniej do kobiety?- warknął Kuba
-Uspokój swojego chłoptasia i wynoście się stąd, albo ja was wyniosę.
-Ja tylko szukam siostry. Wczoraj była tu na imprezie. Identycznie wygląda jak ja, miała...
-Myślisz, że zwracam uwagę na każdą dupę co tu przychodzi?- zapytał z zażenowaniem.
-Proszę pomyśleć. Martwię się o nią, nie ma z nią żadnego kontaktu.- zmierzył mnie wzrokiem i po chwili powiedział:
-Zwróciła moją uwagę, śliczna dziewczyna. Bardzo szybko wyszła. Weszła około dwudziestej trzeciej, a wyszła... ja wiem? jakoś przed pierwszą. Wyglądała na zaniepokojoną gdy wychodziła. Wpadła na mnie więc ją zapamiętałem.
-A kręcił się ktoś przy niej?- zapytał Kuba badawczym tonem. Ochroniarz chwilę się zastanawiał.
-Z tego co ją widziałem ciągle była sama, przez cały czas w telefonie, jakby czekała na wiadomość. Nawet jak na mnie wpadła, nie czułem od niej alko, ani zioła. Wyglądała trzeźwo.- zszokowała mnie ta informacja.
-Dziękuję bardzo panu.- uśmiechnął się, po czym zszedł na dół. Spojrzałam na Kubę. Był równie zszokowany co ja.Wyszliśmy z klubu. Kierując się w stronę miasta zapytałam:
-Mówiłeś, że słyszałeś, że zabalowała. Kto ci tak powiedział?
-Wiesz kumpela mówiła, że Liw tak ładowała, że szybko wróciła do domu. Ale wiesz one też mówiły "no słyszałam, że coś tam coś tam"- przedrzeźniał je. Westchnęłam głęboko i zadzwonił mój telefon. To mama.
-halo?
-I co? Czemu nie odzwoniłaś? Wiesz coś? Przejmij się trochę siostrą, a nie myślisz tylko o sobie?}
-Nie odbiera. Jej przyjaciółka też jej nie widziała. Jestem w mieście.
-I po co? a zresztą rób co chcesz.- rozłączyła się. Kuba spojrzał pytająco. Spuściłam jedynie wzrok.
-Wiem co pomoże ci się odstresować.- powiedział zatrzymał się i powoli coś wyciągał z kieszeni kurtki. Był bo joint.
-Pogięło cię? Nie możemy na ulicy!- szepnęłam.
-A kto powiedział, że zrobimy to w centrum? Chodź.-powiedział, chwycił mnie za rękę i pociągnął prowadząc do centrum. Przez cały czas próbował mnie rozbawić, zmieniliśmy trochę temat i udało mi się troszkę wyluzować. Po minięciu kilku alejek skręciliśmy w jedną, kierując się na bulwar koło Wisły. Szliśmy nim, na chwilę zatrzymaliśmy się na placu zabaw żeby trochę się powygłupiać. Po krótkiej zabawie szliśmy dalej chodnikiem, aż po skraj małego lasku. Weszliśmy w niego.
-Nie boisz się?- zaśmiał się- Mogę dać sobie rękę uciąć, że nigdy tu nie byłaś.
-W takim razie nie masz już jednej ręki- zaśmiałam się przeskakując korzeń.- W pierwszej klasie... byłam lubiana, zawsze trzymałam się takiej grupki dziewczyn.
-A no kojarzę. Byłyście takie trzy hot laseczki.- puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się lekko.
-Tak, często tu przychodziłyśmy pić albo palić. W wakacje często tu bywałyśmy. Wszystko zmieniło się w drugiej klasie...
-Właśnie, wtedy zaczęły się plotki, że jesteś dziwna. Mówili nawet, że jesteś psychiczna. Liw zawsze stawa w twojej obronie.- skręciliśmy w ciasną drużkę prowadzącą na brzeg rzeki. Już miałam mu odpowiedzieć, ale w wodzie coś się unosiło.
-Kuba? Co tam jest?- zapytałam pokazując na coś czarnego. Chłopak poszedł przodem sprawdzając teren. Nagle się zatrzymał, podeszłam bliżej. Stawiałam kroki po jego śladach żeby nie wpaść w błoto, złapałam jego ramię i zajrzałam. Nogi ugięły się pod moim ciężarem. Łzy zaczęły płynąć mi po policzkach, Kuba pomógł stanąć mi na nogi. Jedną ręką trzymał mnie, a drugą wyciągał telefon. Nie mogłam uwierzyć moim oczom...
-Halo? Policja? Jestem w lasku nieopodal Bulwaru w Toruniu, za placem zabaw. W rzece leży ciało młodej dziewczyny.... Jakub Dąbrowski.Jak tylko Kuba odłożył telefon do kieszeni pociągnął mnie w stronę skąd przyszliśmy. Nie mogłam przestać patrzeć na siało Liw. Nie mogłam w to uwierzyć. Pomimo, że nie widziałam jej twarzy, wiedziałam, że to ona, miała na sobie czarne spodnie i czarną kurtkę. Włosy identycznego odcienia co moje, tyle że już nie były to loki...
Chłopak wziął mnie na ręce, nie byłam w stanie się sama przemieścić. Byłam cała sparaliżowana. Dławiłam się swoimi łzami, nie próbowałam tego nawet ukryć. Nim się obejrzałam byliśmy na brzegu lasku. Z oddali słyszałam już syreny policyjne, w szybkim czasie radiowóz przybył na miejsce. Kuba delikatnie postawił mnie na ziemię, ale mimo to wtulałam się w niego nadal płacząc. Dwóch policjantów podeszło do nas, jedna dłoń lekko została położona na moje ramię, była to policjantka, poprosiła bym podeszła z nią, żebym usiadła w aucie i się uspokoiła, a Kuba zaprowadził drugiego mundurowego na miejsce zdarzenia. Usiadłam do radiowozu i podciągnęłam kolana po samą brodę.
-Wiem, że to może być dla ciebie drastyczne. Nie codzienne jest widzieć martwe ciało...- zaczęła kobieta. Spojrzałam na nią. Była dość młoda. Brązowe włosy spięte w kitkę, delikatnie pomalowana, dałabym jej około trzydziestu lat.
-To moja siostra.- powiedziałam.- Wszędzie bym ją poznała... Ona... wczoraj poszła na imprezę... Mogłam iść z nią... Mogłam jej przypilnować- chowałam głowę między kolana i płakałam.
-To nie twoja wina. Znajdziemy przyczynę tego co tu miało miejsce. w między czasie przyjechały dwie karetki. Spojrzałam na nie i później na policjantkę.
-Jak masz na imię?
-Julia- pociągnęłam nosem.
-Dobrze, Julia, jesteś pełnoletnia?- przytaknęłam.- Lekarz cię obejrzy dobrze? Jest bardzo zimno, wyglądasz blado i jesteś bardzo zdenerwowana.- powoli wysiadłam z radiowozu. Przy pomocy kobiety podeszłam do karetki, usiadłam z tyłu karetki, dali mi koc, którym się owinęłam.
-Podamy ci coś na uspokojenie. Dobrze?- powiedział jeden z ratowników, kiwnęłam jedynie głową, co chwilę pociągając nosem.
-Podaj mi proszę numer swoich rodziców, muszę ich zawiadomić co tu ma miejsce.- drżącymi rękoma wyciągnęłam telefon z kieszeni, odblokowałam go i wykręciłam nr do mamy, a telefon podałam policjantce. Kobieta odsunęła się kawałek, a mną zajął się lekarz. Nawet nie zauważyłam, że przestałam płakać, przestałam mieć siły na cokolwiek, po prostu siedziałam i pozwoliłam lekarzom robić swoje.
-Już jestem.- usłyszałam Kubę. Nawet nie miałam siły na niego spojrzeć, ciągle patrzyłam w jedno miejsce w ziemi. Nie miałam siły podnieść wzroku. Słyszałam, że wokół mnie dużo się dzieję, ale nie chciałam nawet patrzeć. Moje życie w jednym momencie legło w gruzach. Moja jedyna, ukochana siostra, a zarazem najlepsza przyjaciółka umarły. Nigdy nie usłyszę już jej głosu, już nigdy nie zobaczę jej ślicznego uśmiechu, już nigdy nie będziemy gadać o chłopakach czy kłócić się, która co ma zrobić. Cząstka mnie właśnie odeszła na zawsze.-Gdzie ona jest?- usłyszałam głos mamy. Szukała Oliwii, zobaczyła czarny worek, od razu zaczęła płakać, rzuciła się na niego, ojciec próbował ją odciągnąć, tak samo policjanci. Pewnie będą robić sekcję zwłok... Wstałam i wyszłam z ambulansu, kierując się ku rodzicom.
-Gdzie stoi auto?- zapytałam ich.
-Za rogiem.- powiedział tata wręczając mi kluczki. Wzięłam je, odwróciłam się i poszłam we wskazanym kierunku. Bardzo blisko stało auto, otworzyłam je i otworzyłam tylne drzwi po stronie pasażera, wsiadłam i już chciałam je zamknąć, ale powstrzymała mnie czyjaś ręka, spojrzałam, był to Kuba.
-Julka...
-Nie potrzebuję litości. Cały dzień spędziłeś tylko dlatego, bo się nade mną litowałeś. Nie potrzebuję tego.
-Co? O czym ty mówisz. To nie prawda...- powiedział przejęty
-Jakoś wcześniej nie interesowałeś się moją osobą, byłam obiektem drwin. Daruj sobie. I tak nie zaliczysz, jak już wiesz to nie masz co się męczyć!- krzyknęłam przez łzy.
-O czym ty mówisz. Nigdy nie chodziło mi o to!- oburzył się. Odtrąciłam jego rękę i trzasnęłam drzwiami, zalewając się łzami.
CZYTASZ
Proszkowa noc
Mystery / ThrillerJulia i Oliwia były siostrami. Jednak pewnej nocy dochodzi do morderstwa. Zamordowano Oliwię, siostra za wszelką cenę chcę odnaleźć mordercę siostry. Pomagają jej przyjaciele, ale czy na pewno są oni przyjaciółmi?