Πρόλογος

83 11 0
                                    

Każdy dzień w ogrodach niebiańskich wyglądał tak samo. Jacuś siedział przy swoim pobielanym biurku i wypełniał stosy dokumentów, myślami wracając do ostatniego wypadu z Piotrem. Jak na to, że siedział w pracy dopiero pierwszą godzinę, był w całkiem dobrym nastroju. A nawet w niesamowicie dobrym, jednakże standardowo coś musiało pierdolnąć, albo raczej ktoś. Drzwi od niebiańskiej recepcji otworzyły się na oścież,  a w nich ukazała się wkurwiona postać Jahwe.
- Jacek kurwa! Co ty sobie wyobrażasz!? - szef niebiańskiego biura huknął na kilka kolejnych części zaświatów.
- Wypełniam dokumenty - odpowiedział spokojnie Jacuś z miną niewiniątka. Katolicki bóg tylko uniósł brew z miną wyrażającą czyste politowanie. Czy on serio myślał, że widzący wszystko byt nie dowie się o tym, co jego pracownicy wyprawiają po godzinach?
- Nie wkurwiaj mnie bardziej, dobrze wiesz o czym mówię!
- Kiedy ja naprawdę nie wiem, o czym szef mówi - upierał się recjepcjonista, chociaż coś mu mówiło, że jednak doskonale wie, o co chodzi Jahwe.
- Jacuś! Nawet Maryla Rodowicz, podpisujac cyrograf u Lucyfera miała więcej oleju w głowie niż ty! *cymbale*
- Czy może mi szef wyjaśnić o co chodzi?
- Oczywiście że mogę! Powiedz mi kto posuwa świetego Piotra?
- Świętego Piotra to akurat nie posuwa nikt -mruknął pod nosem Jacuś
- Czy jesteś tego absolutnie pewien? Bo cóż, Ja mam inne zdanie na ten temat- odpowiedział mu wyraźnie wyprowadzony z równowagi bóg
- Absolutnie, szefie. Święty Piotr nigdy nie miał problemów z chodzeniem. Zawsze przemieszczał się w sposób ekspresowy. - odparł spokojnie Jacuś.
- Jacek, nie wkurwiaj mnie, naprawdę! Ty dobrze wiesz o czym mówię i robisz sobie jaja
- A w życiu Paryża, szefie. Zdolność chodzenia Świętego Piotra jest w stanie nienaruszonym.
- Skoro tak, to wyślę Cię tam, gdzie inaczej sobie z tobą poradzą- odparł Jahwe i wyszedł z recepcji, a Jacuś wiedział ze musi iść z nim. Wstał więc, choć nie bez trudności, ze swojego pozłacanego krzesła i ruszył za bogiem.
- Czy on musi tak zapierdalać? - narzekał Jacuś półgłosem, tak, by Jahwe go nie usłyszał.
- Wiesz, gdzie jesteśmy, Jacku? - zapytał Jahwe
- Tak, na krańcu nieba, tam w dół to już prosto jak w mordę strzelił do Lucka i debili z kotłów
Dokładnie tak. Jest to również miejsce naszego pożegnania. Przekażę Piotrowi, że musi znaleźć sobie kogoś innego na nocne schadzki. Żegnam - z tymi słowami sprzedał swojemu byłemu pracownikowi porządnego kopniaka w i tak już obolały tyłek, i patrzył, jak chłopak z prędkością błyskawicy Zeusa leci w dół.

Jedyne co widział Jacuś, to ciemność, wiedział, że spada bardzo szybko i był świadomy tego, że w każdej chwili może pierdolnąć w ziemie piekła. Jednakże jedyne, co go interesowało, to to, że teraz jego kontakt z Pioterem będzie utrudniony. Porządnie utrudniony.
*Boom*
Jacuś pierdolnął całym ciałem w ciemną posadzkę piekielnej rejestracji i kiedy podniósł poturbowaną twarz z kafelków, zobaczył dziewczynę w czarnych ciuchach, fioletowym makijażu  i czarnych włosach do ramion, z dwoma blond pasemkami.
- Kartę poproszę - odparła dziewczyna, a Jacek nie wiedział co ma ze sobą zrobić

Chłopak na Zimę Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz