David pisał wiele smsów do Jacka z pytaniami dlaczego wyjeżdża do Ferren. Chłopak zastanawiał się czemu ich kucharz wie o Ferren, skoro nie pisał o tym w liście. Jack odpuścił, ma większy problem, dlaczego ta uczelnia napisała akurat dla niego i skąd miała namiary do niego. Kilka ulic od domu chłopaka stał dziwnie wychudzony skrzat z czerwonym butem garniturowym w ręce. Skrzat zaczął machać do Jacka. Jack jest pewny siebie, nawet zbyt pewny siebie. Podszedł do skrzata.
-pa-pa-pan jack sta-sta-star?-wyjękał skrzat
-Tak, to ja Jack Star, a ty to kto? ty jesteś z Ferren?-krzyknął Jack.
-Proszę pana, jest druga w nocy, nie krzycz. I poza tym nie wolno ci mówić słowa Ferren przy ludziach. Nartuzach, nienawidzę ich. Nic nie potrafią tylko płaczą, śmieją się, tańczą... żenada-skrzat szepnął do ucha Jacka
-Okej, kto to Nartuz? Zgaduję, że to inni ludzie niż ty, więc jak się mówi na was?-zapytał Jackie
-Chłoopie, skąd tyś się urwał?!- David nic Ci nie powiedział? Co za niewdzięcznik... Tylko wróci do Ferrenu, to mu zabiorę rękawiczkę...-powiedział skrzat
-Okej rozumiem, może mi się przedstawisz? Bo jak na razie to znasz moją tożsamość, a ja Twojej już nie.-zaproponował Jack
-No tak, Arnold Gonzalez, ale mówią na mnie Arnie lub Spędziłek. Gonzalez, dlatego, że jak na pewno wiesz lub nie najwięksi magowie w Ferren, wraz z ceremonią oddania rękawa i wręczenie rękawiczki. Ci z rękawiczką są najlepsi! Ja mam i rękaw i rękawiczkę. - wypowiedział się Arnold
-To dlatego odkąd pamiętam David chodzi w rękawiczce.... i wszystko ma sens tylko dlaczego nie powiedział mi o tym??-pomyślał Jack
-Dobry mały Wróczniu, wsiadaj do buta.- zaproponował skrzat
-Wróczeń, czyi tak się mówi na was. David tak na mnie mówił, a rodzice stwierdzili że to jakaś zabawa. Wszystko jasne- odpowiedział chłopak
-Jeszcze nie jesteś, prawowitym uczniem. Wróczniem nazywamy tych którzy są przed mianem.-mówił Arnie
Jack, wciąż myślał o tym jak dostaną się do Ferren i co się tam dzieje. Skrzat mruczał coś pod nosem, jaki to David nie jest odpowiedzialny i, że tylko ma w głowie jedzenie, sushi i wymyślanie co nowych zaklęć. Potem Sędzia Fartuch, nie nadąża z pisaniem nowych ustaw. To z czarami najbardziej zaciekawiło Jacka.
-Czary, więc tak sie bawimy-pomyślał- Kto to Fartuch? Obstawiam, że ma na imię Allan, to takie typowe dla czarodziejów.-zgadywał wróczeń
-Allan? To z jakiegoś nartuzkiego serialu? Czy z bajki dla nartuzkich potomków? Sędzia Fartuch ma na imię Grayson, Grayson Byrne.-powiedział z zażenowaniem Arnold
Jack czuł się nieswojo lecąc w wielkim garniturowym bucie, nie można było powiedzieć, że pachniał brzydko. Pachniał gdyby dopiero był prany w Cocolino.
-Ksz ksz ksz Oddział wartowniczy do Arnolda Gonzalez starszego wychowawcy języku nartuzów, jest tam pan proszę pana?-Skrzat dostał wiadomość do słuchawki którą miał w uchu.
-ksz ksz kszWitajcie jestem tutaj oczywiście. Lecę z Jackiem do Ferrenu, kilka minut i będę. Mówiłem Max nie mów do mnie tak oficjalnie, po prostu Arnold lub Spędziłek ksz ksz ksz.-powiedział przez słuchawkę Arnold
Chłopak bał się coraz bardziej, im bliżej tym większe ciarki miał. Nie był tak pewny siebie jak myślał.
CZYTASZ
Jackstar
Teen FictionJack Star- główny bohater opowieści, dostaje maila od tajemniczej uczelni. Jest zdziwiony zaistniałą sytuacją, i bez słowa rodzinie postanawia wyjechać, co było łatwiejsze niż myślał. Reakcja rodziców Jacka była szokująca. Rozpoczynają się poszukiwa...