Pewnego dnia

117 21 3
                                    


Dziwnie się zachowywałeś, a gdy zapytałem czy wszystko w porządku, nie odpowiedziałeś. Dzień później nie było po tobie widać ciężaru z poprzedniego dnia, więc nie drążyłem dalej tematu. Myślę, że to był błąd, ale takie uświadomienie sobie tego zawsze nadchodzi o wiele za późno.

Siedziałeś przede mną z głową opartą na ręce i prawdopodobnie znowu byłeś wgapiony w życie za oknem. Ciężko było cię wyciągnąć z domu, a gdy już byłeś w szkole to nawet nie udawałeś, że interesuje cię to, co mówi nauczyciel. Mimo faktu, że byłeś uzdolniony w większości przedmiotów, wciąż powinieneś zwracać choć trochę uwagi na to, co się dzieje wokół.

Dzwonek zadzwonił, a twoja głowa natychmiast odwróciła się w moją stronę. Uniosłem brwi w pytającym znaczeniu, a gdy jak dziecko pomasowałeś się po brzuchu, zrozumiałem, że idziemy coś zjeść. Prychnąłem rozbawiony przez jego zachowanie, ale wstałem z ławki i ramię w ramię zeszliśmy do stołówki. Rzadko kiedy co jadłem w szkole, ale to nie z powodu śmieciowego jedzenia, a raczej, że po prostu nie byłem głodny. Zawsze kiedy on kupował różne drożdżówki, kanapki czy zupy, ja zostawałem przy kawie z puszki, którą kupowałem w automacie.

- Na serio? - zapytał mnie, kiedy usiedliśmy obok szkolnego boiska, jak najdalej od głównej placówki, by choć na chwile odpocząć od krzyków. - Znowu tylko ta puszka?

Wzruszyłem ramionami. - Przerabialiśmy to już tysiąc razy. Wiesz, że jak zjem duże śniadanie to mogę wytrzymać w szkole cały dzień bez jedzenia.

- Przerabialiśmy, ale nic bardziej nie podnosi mi ciśnienia. - wydał z siebie głośne westchnienie, które zignorowałem. Położyłem się na trawie, kładąc ręce pod głowę. Mieliśmy 40 minut przerwy, które chciałem spędzić na drzemce, póki jest pogoda na zewnątrz. Potem, gdy nadejdzie zima, będzie trzeba siedzieć w środku, nie mając żadnej wolnej przestrzeni dla siebie chociaż przez chwile.

Nie wiem, ile minęło czasu zanim się obudziłem, ale słysząc nadchodzące kroki, otworzyłem jedno oko, sądząc, że to nauczyciel, który chce nas zagonić na lekcje. Myliłem się i kiedy chciałem już zapytać gdzie był, rzucił mi na brzuch siatkę z trzema kanapkami i sokiem. - Po co mi to kupiłeś, skoro wiesz, że nie-

- Zamknij się i jedz - przerwał mi, kładąc się obok mnie. - Nie sprawiaj żebym ci skopał twarz. Teraz moja pora na drzemkę. - oświadczył, odwracając się do mnie plecami.

Kanapki, które mi kupił smakowały lepiej niż bym się spodziewał. Nie wiem czy to przez to, że on sam mi je kupił, czy kucharki, które je robiły miały taką rękę do tego.

Pewnego dnia ostatni raz kupił mi drugie śniadanie. Pewnego dnia już nigdy nie poszliśmy na wspólną przerwę. 

My Dear Friend [SATORU&SUGURU ONE SHOT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz