6. Obiecuję

467 61 1
                                    

W pokoju Kotaro nic się nie zmieniło. Dalej wszystko stało jak wcześniej. Miał zdjęcia nad biurkiem, a wśród nich znajdowało się to zdjęcie. Keiji się uśmiechnął. Wciąż je miał. Słońce już prawie zaszło, a w pokoju ostatnie promienie słońca oświetlały sylwetkę Bokuto, który zjadał ciastka, przygotowane przez jego mamę. Keiji wziął jedno i także zaczął je jeść. Bardzo mu zasmakowały, więc wzięł też kolejne.

– Będziesz na obozie letnim? – zapytał Kotaro.

– Nie jestem pewien czy dostanę zgodę... – mruknął smętnie na wspomnienie dyrektorki domu dziecka. Była stanowcza i oschła, przez co ciężko było sprawić, żeby się na coś zgodziła. Pomyślał, że może mógłby poprosić Sakurę, żeby się za nim wstawiła.

Białowłosy posmutniał. Nie wyobrażał sobie tego wyjazdu bez jego przyjaciela. Chciał z nim spędzić jak najwięcej czasu. Myślał też, że w trakcie obozu mogłoby się coś między nimi wydarzyć, co spowodowało, że byliby w końcu razem.

Zjedli już wszystkie ciastka i w niezręcznej ciszy siedzieli, patrząc na siebie z odległości. Akaashi siedział przy biurku, a Bokuto na swoim łóżku. W pewnym momencie Kotaro się uśmiechnął. Keiji wiedział, że ten uśmiech nie zwiastował niczego dobrego. Po chwili w jego stronę poleciało jakieś ubranie. Zrobił unik i spojrzał na Bokuto z politowaniem.

– Poważnie? – zapytał, podnosząc brwi.

Bokuto uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi.

– No, uśmiechnij się! Dla mnie. – pochylił się trochę, wskazując na siebie palcem.

Akaashi mimowolnie się uśmiechnął, nie wiedząc, że właśnie cały świat jego przyjaciela właśnie zawirował. Żołądek białowłosego zrobił kilka fikołków. Właśnie sprawił, że obiekt jego westchnień się uśmiechnął. Był z siebie dumny.

– Pewnie masz dużo do zrobienia na jutro, więc pójdę już sobie. – Akaashi wstał, łapiąc za swoją bluzę.

Bokuto oplótł go swoimi ramionami, gdy stał już przy drzwiach. Czarnowłosy się spiął. Mógł poczuć zapach białowłosego wymieszany z potem. Bokuto położył głowę na głowie tego drugiego.

– Obiecaj, że pojedziesz ze mną na ten obóz.

Akaashi się zastanawiał czy może mu to obiecać. Nie lubił składać pustych obietnic. Pomyślał, że gdyby porozmawiał z Sakurą, mogłaby mu pomóc.

– Obiecuję.

Czuł, że czekała go trudna rozmowa. Nie z Sakurą, ale z dyrektorką. Westchnął ciężko. W co on się wpakował? Chciał uszczęśliwić chłopaka, nie mógł patrzeć jak był przygnębiony.

– A czy zadzwonisz do mnie znowu dzisiaj?

Keiji prawie zapomniał, że Bokuto ma ten problem. Nie rozmawiali w nocy już kilka miesięcy. Myślał, że już się trochę uspokoiło i że może normalnie zasnąć.

– Jasne. – po czym wyszedł z jego domu. Nim dotarł na miejsce, było już zupełnie ciemno. Dochodziła dwudziesta pierwsza. W jego pokoju świeciło się światło, więc pewnie znowu będzie musiał wysłuchać tyrady Nakamury. Wypuścił głośno powietrze i wszedł do środka. Zgarnął po drodze suchą bułkę i zaczął ją przegryzać.

Wszedł do pokoju widząc dwóch współlokatorów na łóżkach i Nakamurę na jego łóżku.

– Zaadoptowali dzisiaj Mai. – powiedział beznamiętnie.

Mai to młodsza siostra chłopaka. Była dla niego jak oczko w głowie. Co chwila coś dla niej przynosił. Jakieś szmaciane lalki czy wystrugane z drewna figurki. Czasami zdarzały się też jakieś słodycze.

– Przykro mi. – odpowiedział, przełykając bułkę.

– Idź spać. – powiedział prawie niesłyszalnie.

Keijiemu było żal chłopaka. To była jego jedyna rodzina. Jednocześnie mu zazdrościł, ponieważ miał swoją małą siostrę, a ona jego. Keiji był sam.

Gdy wszyscy poszli spać, zadzwonił do przyjaciela. Nie rozmawiali. Keiji szybko zasnął, a Kotaro ze szczęścia nie potrafił.

Clouds // BOKUAKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz