Siedziały razem, każda czytała inną książke, Sally czytał kryminał, natomiast Alexa jakieś badziewie które poleciła jej bibliotekarka. Powoli piły swoje napoje, blondynka czarną niesłodzoną kawe, Alexa gorącą czekolade. Dużo sie zmieniło i mimo że jedyne co sie zmieniło to jej ukochana, to wydaje sie że zmieniło się wszystko. Gdyż ta dawna dziewczyna o przepełnionych iskierkami szczęscia kasztanowych oczami, pięknym uśmiechem, szczęśliwą aurą i zapachem jesieni, własnie ta słodka calineczka zmieniła się. Jakby za pomocą magicznej różdżki straciła swój blask, jakby szczęście ulotniło się zniej, jakby wyblakła. Ale czemu? Czy to przez nią blondynka sie taka stała? Pradopodobnie nie, ale czemu zatem? Była pewna że to nie przez nią, lecz niestety to że to jej wina było najlepszą i najbardziej logiczną wersją na dany moment. Kłóciły się, to był początek problemu, a calineczka z każdym dniem traciła blask i swoją osobowość, tak okrutnie było patrzeć z świadomą bezsilnoscią na to co działo się z jej ukochaną, na to jak blakła i wtapiała się w niewyróżniający sie tłum. Jakby przybrała jej forme po tym gdy ją poznała, ale wszyscy dobrze wiedzieli że to nie może być powód dzięki któremu Sally się taka stała. Nikt nie chciał w to wieżyć, nikt nie chciał jej obwiniać.