Biegł ze łzami w oczach, przedzierając się przez wąskie uliczki, a padający deszcz odzwierciedlał grobowy nastrój chłopaka. Dał upust emocjom pierwszy raz, odkąd poznał Kaspiana, wystarczyło jedno zdanie, a cały jego dotychczasowy świat się zapadł. W końcu dotarł do celu. Położył się na mokrym betonie, czy innej twardej nawierzchni i przywołał te szczęśliwe wspomnienia.
~
Był to pierwszy dzień szkoły średniej, strach przerastał go, obawiał się, że skończy tak jak w podstawówce. Wyśmiany, pobity, nielubiany. Nie rozumiał nigdy i zapewne nie zrozumie postępowania ludzi, którzy go gnębili, inność nie był zła. Przy bramie zobaczył barczystego nastolatka, z czarnymi jak węgiel oczami, których od dziecka się bał. To właśnie on, on go nękał. Chłopak widząc go uśmiechnął się iście szatańsko i zadowolony ruszył w jego kierunku.
Strach zawładnął jego ciałem, nie mógł oddychać. Zbliżało się TO, musiał uciekać, ale jak, skoro stopy ma przygwożdżone do ziemi? Czuł nadchodzący atak paniki, nie mógł okazać następnej słabości, nie teraz, kiedy może zacząć życie od nowa.
Nastolatek był zaledwie kilka metrów przed nim, kiedy jak z pod ziemi, pojawił się przed nim wysoki, czarnowłosy chłopak, z pięknymi zielonymi oczami. Oczy, właśnie to zaparło w nim dech. Widział mnóstwo oczu tego koloru, ale nie tak intensywnych, jak świeżo skoszona trawa, w których błyskały iskierki szczęścia i ekscytacji.
— Hej, jestem Kaspian, a ty? — Przez jego ton głosu i postawę było widać, że specjalnie podszedł, aby jego koszmar nie dopadł go, za co był mu po stokroć wdzięczny.
— Nazywam się Milan — odrzekł ze szczerym uśmiechem na ustach — Dziękuję za ratunek — dodał nieco nieśmiało, spoglądając w dół.
— Nie ma za co, potrzebowałeś pomocy, to ją otrzymałeś, ale teraz musisz za nią zapłacić. — Brzmiał bardzo poważnie, nie miał wątpliwości, że mówił prawdę.
— Przepraszam, ale nie mam pieniędzy. — Słowa wyrażały zakłopotanie, ale też lekką panikę. Co miał teraz zrobić?
— Serio pomyślałeś, że miałbyś mi płacić? — zapytał czarnowłosy, zmieniając ton. Teraz już było jasne, że on po prostu potrafi bardzo dobrze grać. — Chociaż... dopiszę ci to do rachunku, a póki co, zostań moim przyjacielem!
— Tak, tak zostanę nim, dziękuję, ratujesz mi życie w tej szkole — powiedział, wypuszczając z ust powietrze, które zapomniał, że wstrzymuje. Spojrzał w zielone oczy nowego przyjaciela, a jedna łza spłynęła mu po policzku.
— Nie maż się, tylko uśmiechnij Lany, teraz jesteś MOIM przyjacielem, a oni nigdy nie płaczą. — Słowa uwalniające jego usta brzmiały jak pouczenie od wielkiego mistrza, zasada, do której już na zawsze musiał się stosować. — Zbieraj się, idziemy na rozpoczęcie, a i ściągnij ten kaptur, wyglądasz w nim jak niebezpieczny, mały króliczek... — Przerwał, żeby zobaczyć reakcję Milana — Różowy króliczek — Zaśmiał się melodyjnie, widząc swojego przyjaciela z mordem w oczach. — Wkurwiony, różowy króliczek i do tego jaki niebezpieczny. — Wtedy śmiał się już niemal w konwulsjach, co w tym takiego śmiesznego?
~
Jego najlepszy przyjaciel. To właśnie dzięki niemu był szczęśliwy. Kas zawsze taki był, potrafił wszystko obrócić w żart i rzucić jakimś dwuznacznym tekstem, ale w odpowiednich momentach był poważniejszy niż niejeden dorosły. Wszyscy go uwielbiali, a mając na myśli wszystkich, myślał o ich paczce.
To dzisiaj zmieniło się wszystko, jak zwykle siedzieli w starym hangarze na rampach. Było to ich własne miejsce, mieli tam swój miniskatepark, kilka zamontowanych trampolin i mnóstwo materacy. Miejsce to nazywane było „Doliną Sekretów". Odnalazł je dla nich Fares, cichy, wulgarny chłopak z zamiłowaniem do urban exploringu. Dawniej otaczał się toksycznymi ludźmi, palił, pił, a nawet ćpał. Chciał odreagować po tym, jak jego rodzice zginęli w pożarze ich własnego domu. Został z wujkami, którzy mieli go w dupie, co się dziwić, byli bogaci, a utrzymując go wyrabiali sobie opinię. Fares nie miał charakteru duszy towarzystwa, był wyjątkowo poważny jak na jego wiek, ale na tematy polityczne potrafił się wykłócać z Kaspianem i Xenią. Raz założyli się, kto wygra w wyborach prezydenckich, Fares przez pół roku miał zielone włosy, tak kończył przegrany.
CZYTASZ
𝐷𝐸𝑇𝐸𝐾𝑇𝑌𝑊𝐼 𝑍 𝑉𝐴𝑈𝐷
FantasyByła kiedyś legenda, opowiadała o niezwykłych ludziach potrafiących władać magią, którzy żyli przed laty nad Rivierą Szwajcarską. Słuch po nich zaginął tak szybko, jak pamięć ludzi tego dnia, kiedy piękna pieśń przerwała ich spokój. Teraz nikt już n...