Edgar zapukał cicho w drewnianą powłokę drzwi, które po chwili otwarły się z hukiem, ukazując wesoły uśmiech szmaragdowookiego chłopaka. Zaraz potem rzucił się na na niego, prawie przewracając, a biedny Karl pociągnął mocno gęste włosy swojego właściciela, nie chcąc zaliczyć spotkania z podłogą. Poe sapnął cicho, łapiąc szczęśliwego Edogawę. Gdy Ranpo w końcu oderwał się od czarnowłosego, wciągnął go pospiesznie do swojego mieszkanka. Edgar zaśmiał się cicho ściągając buty i swój płaszcz. Edogawa złapał go za dłoń i po chwili znaleźli się na miękkiej kanapie. Ciężar na jego głowie zelżał, a szop szybko gdzieś uciekł. Ciszę przerwał szelest opakowań i chichot Ranpo.
- Te pyszne ciastka! - jęknął chłopak, szybko otwierając paczkę.
Poe zaśmiał się tylko cicho.- Czasami m-mam wrażenie, że kochasz słodycze najbardziej na świecie. - wydukał pisarz.
- Skąd taki pomysł? - zapytał Edogawa z ustami pełnymi łakoci.
- M-mogę cias... - zaczął cichutko.
- Nie. - przerwał mu szmaragdowooki, wpychając sobie kolejny łakoć do ust. Czarnowłosy westchnął tylko, kręcąc powoli głową. - No co? To moje ciastka.
W odpowiedzi dostał tylko lekki uśmiech. Edgar wpatrywał się spod swojej długiej grzywki, w pożerającego słodycze chłopaka, z wielkim uczuciem. Kochał go tak bardzo, ale nie umiał mu tego powiedzieć. Westchnął cicho, układając się wygodniej na kanapie. Zaciekawiony stanem swojego przyjaciela Edogawa, wpatrywał się w niego z zapełnionymi ciastkami ustami. Poe zachowywał się przy nim dziwnie. Często się rumienił, jąkał, patrzył na niego w dziwny sposób i często się zamyślał. Miał pewne przypuszczenia, ale musiał jeszcze się upewnić.
- Edgar? - zapytał, łapiąc jego spojrzenie.
- T-tak? - wydukał lekko zestresowany Poe.
- Coś się stało? Ostatnio zachowujesz się dziwnie. - rzekł, otwierając następną paczkę ulubionych ciastek.- J-ja... -zająkał się Edgar. W jego głowie właśnie odbywała się zażarta walka. Zastanawiał się, czy powiedzenie Ranpo o swoich uczuciach, było dobrą decyzją. W końcu zdecydował. -Ja... Z-zakochałem się w... w k-kimś.
- Oh... To... -sapnął Edogawa. Jego przypuszczenia okazały się prawdą. Coś ścisnęło boleśnie jego serce. - To wspaniale! Kim jest ta szczęściara? Jesteście razem?
- J-ja... - czarnowłosy się zaciął. Szczęściara? Nie interesowały go kobiety! Interesował go pewien szmaragdowooki detektyw, który teraz pospiesznie wpychał sobie kilka ciastek do ust. Widząc minę Edgara ciemnowłosy zrozumiał, że wyższy nie zdradził jeszcze swoich uczuć. Przełknął słodycze, które miał w ustach i wstał szybko z kanapy, ciągnąc pisarza za rękę.
- Widzę, że jeszcze nie wyznałeś jej tego. - podniósł Karla, który ulokował się na jednym z foteli i umieścił go na głowie Edgara. Popchnął go w stronę przedpokoju i ściągnął jego płaszcz oraz podał mu buty. - No dalej. Powinieneś iść. Powiedz jej to.
Czarnowłosy pośpiesznie włożył część ubioru na swoje stopy, nie chcąc zostać wyrzucony z mieszkania Ranpo boso.
- A-ale R-Ranpo... - próbował powiedzieć mu, że to nie żadna kobieta, ale właśnie on jest wybrankiem jego serca. - Z-zaczekaj...!
Szmaragdowooki otworzył drzwi od mieszkania i wypchał drugiego chłopaka na korytarz. Poe szybko się odwrócił, ale zauważył tylko pędzącą w jego stronę drewnianą powłokę. Ranpo zamknął mu drzwi przed nosem. Stał tam, trzymając w rękach płaszcz i próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Jego miłość. Jego miłość wypchała go ze swojego mieszkania, nakazując mu wyznać swoje uczucia. Przycisnął prawą dłoń do serca.
- Ranpo... - wyszeptał, czując lekkie bicie swojego serduszka. Serduszka, które całkowicie oddał szmaragdowookiemu.
Edogawa oparł swoje czoło i jedną rękę o drzwi.- Edgar... - cichy szept przerwał niemal grobową ciszę, panującą w mieszkaniu detektywa. Ciemnowłosy czuł bolesne kłucie w sercu. Przyłożył dłoń do piersi, zaciskając materiał swojej bluzki. Stracił go. Stracił Edgara. Wypchał go za drzwi, nakazując lecieć po miłość. Jego oczy lekko się zaszkliły. Teraz to zauważył. Oddał swoje serce temu nieśmiałemu, jąkającemu się pisarzowi. Zacisnął materiał jeszcze mocniej i otarł jedną, samotną łzę, która leniwie spływała po jego policzku. Zamrugał szybko. Nie może płakać. Skoro czarnowłosy miał być szczęśliwy, to on chciał cieszyć się jego szczęściem. Znalazł swoją miłość. Na pewno jest mądra, piękna i go kocha. A on kocha ją... Uśmiechnął się i oderwał od drzwi. Szczęście Edgara będzie jego szczęściem. Ignorując ukłucie bólu i zazdrości, ruszył do pokoju dokończyć swoje ciastka. Ciche pukanie do drzwi pokrzyżowało jego plany. Zatrzymał się w pół kroku. Kto to mógł być? Nikogo prócz ciemnowłosego tutaj nie zapraszał. Zaciekawiony wrócił do drzwi i złapał zimną klamkę, otwierając drewnianą powłokę. Jego oczom ukazał się Poe.
- Edgar? - zdziwił się Edogawa. - Co ty tu robisz? Nie miałeś być teraz z wybranką twojego serca?
- J-ja... - czarnowłosy wziął głęboki wdech. Karl pociągnął go lekko za włosy i zeskoczył na podłogę. "Teraz, albo nigdy" - R-Ranpo.
- Tak? - szmaragdowooki przekrzywił lekko głowę w bok. Zarejestrował lekko czerwone policzki wyższego, a potem jego twarz, która niebezpiecznie zbliżała się do niego. Zamknął oczy, pozwalając by jego usta zetknęły się z tymi Edgara. Zarzucił mu ręce na szyję i oddał pocałunek. Po chwili oderwali się od siebie.
- K-kocham Cię, R-Ranpo. - wydukał Poe.
Edogawa jeszcze nigdy nie czuł się tak szczęśliwy. Jeśli to był sen, to już nigdy nie chciał się obudzić. Usta czarnowłosego przerwały jego rozmyślania. Tyle pytań przewinęło się przez jego głowę. Karl szybko wbiegł do środka, a szmaragdowooki wciągnął pisarza do środka.
- Ja Ciebie też. - wyznał radośnie Edogawa, po czym zatrzasnął drewnianą powłokę z hukiem.
CZYTASZ
Kocham Cię Ranpoe - One Shot
FanficCzasem tak trudno powiedzieć komuś o swoich uczuciach...