Prywatna inicjatywa Sasuke zawiodła w swej drugiej fazie, co nie oznaczało, że miał zamiar z niej zrezygnować. Zaprzestał jedynie czerpania inspiracji swych działań u Uzumakiego, który tłumaczył, że wszystko powinno być dobrze, bo przecież wujek Jiraiya sam powiedział, że kiedy dorośli zostają sami, dzieją się niesamowite rzeczy. Zawiedziony Sasuke z powagą wysłuchał wszystkich kolejnych pomysłów, obarczając realizacją kolejnego planu Sakure wraz z Ino.
Plan prosty niczym stworzeni szlaczka w zeszycie zakładał stworzenie dwóch odpowiednio skomponowanych kartek, te zaś należało podłożyć w konkretnych miejscach. Jasna, bogato zdobiona powinna znaleźć się w skórzanym neseserze Itachiego, ciemna, dystyngowana wina dostać się w kieszeń płaszcza młodej nauczycielki.
— [Imię]-sensei — Choji złapał się za brzuch, stając się, przybrać wyraz schorowanego — strasznie boli mnie brzuch.
Kobieta jak na komendę poderwała się z miejsca, Wyraźnie spanikowana nie wiedziała, czy powinna pozwolić chłopakowi na samodzielne wyjście w celu udania się do pielęgniarki, czy może posłać z nim kogoś albo wysłać kogoś po samą higienistkę.
— Pewnie ma gorączkę! — Sakura odsunęła się od swojej ławki, gotowa w każdej chwili podbiec do płaszcza nauczycielki.
— Niech go pani zabierze do higienistki. Wie pani jak trafić? — siedzący obok Shikamaru spojrzał pełnym powagi wzrokiem w [kolor]oczy kobiety.
Niedoświadczona i nieświadoma nauczycielka sprawdziła jeszcze wierzchem dłoni, czy uczeń nie ma może gorączki, ale w natłoku negatywnych odczuć nie była w stanie stwierdzić czy jego temperatura mieści się w normie.
—Choji dasz radę wyjść?
— Uuu... chyba tak — chłopak ani na chwile nie myślał, żeby wyjść ze swej roli. Trzymając się za brzuch, wolno i ociężale odsunął się od ławki. Pozostał nawet przez chwile w bezruchu, sumując zawroty głowy.
— Proszę, bądźcie grzeczni — rzuciła im jeszcze w progu, obserwując, jak twarz Akimichiego wykrzywia się w strasznym grymasie, nie wiedziała, że z całego panteonu symulowanych objawów ów grymas był rzeczywistą reakcją na myśl o kropkach żołądkowych, które brunet będzie musiał połknąć.
Nie trudno było się domyślić, że wraz z zamknięciem drzwi pierwsza kartka znalazła się we właściwym miejscu. Druga natomiast trafiła w ręce Sasuke, który sam musiał zadbać o jej dalsze losy.
🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭
Młody Uchiha machał nóżkami, obserwując, jak brat skrupulatnie upewnia się, czy nie zapomniał przypadkiem czegoś spakować. Z nadymanymi policzkami szukał okazji podrzucenia kartki bratu lub chociaż warunków, które stworzyłyby taką sytuację.
— Chyba zostawiłem teczkę w szafce — oznajmił niewinnym tonem.
Itachi bez słowa skierował się w kierunku mebli, gdzie pośród kilkunastu przegródek oznaczonych najróżniejszymi naklejkami, szukał wizerunku dinozaura. Dokładnie w tym samym czasie Sasuke spełniał swój braterski obowiązek.
Kiedy wychodzili [Imię]-sensei przyglądała się im z tym samym zaciekawieniem, co podczas pierwszego spotkania. Już miała prosić starszego Uchihe o chwile rozmowy, kiedy duża, ciepła dłoń na jej ramieniu zmusiła ją do odwrotu.
— Jak mniemam, jest panienka nową nauczycielką. Cóż za doskonały wybór! — mężczyzna o długich, szarych włosach pochwycił podbródek w dłonie — No tak, niesprawiedliwość tego świata sprawiła, że nie miałem szansy mieć tak cudownej kobiety za własną nauczycielkę. Panienka wybaczy. Panienka, prawda? — nie czekając na odpowiedź, kontynuował — Jestem panience po stokroć wdzięczny. Ten tu gagatek — tu wskazał na wyraźnie obrażonego Naruto — dzięki panience zaczął się choć trochę przykładać do lekcji.
🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭
Itachi zatrzymał się kilka metrów przed samochodem. Zmarszczył brwi i w napięciu nasłuchiwał, ale irytujący go dźwięk zniknął. Spojrzał w dół, zastanawiając się, czy źródło hałasu nie znajduje się w dłoni brata, ku swojemu zdziwieniu odkrył, że to on sam odpowiedzialny był za powstawanie przyjemnego odgłosu. Schylił się, by zamknąć klapkę neseseru i w tej samej chwili zorientował się, że zamek blokuje podejrzany świstek papieru.
Brunet wysunął potencjalny śmieć. Zaskoczenie mieszało się z irytacją, kiedy obserwował, jak brokat osadza na wszystkich dokumentach znajdujących się w środku teczki.
Już miał powiedzieć „Sasuke nie możesz chować swoich prac do mojej teczki", kiedy mimowolnie przyswoił treść.
— Zaraz wrócę — oświadczył, po czym nie wyjaśniając celu swego oddalenia, pozostawił Sasuke przy samochodzie. Był zły. Na tyle zły, by Sasuke zdał sobie sprawę z problemów, które go czekają.
—Nii-san! Nie idź! Poczekaj! Ja wszystko wyjaśnię! — Sasuke wołał tak głośno jak mógł, ale starszy brat nawet nie myślał, żeby się odwrócić — Bo to moja wina! — zawołał jeszcze raz, starając się zapobiec ewentualnej kłótni między dorosłymi.
🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭
[Imię] właśnie opuściła budynek szkoły. Kremowe mury przyciągały promienie popołudniowego słońca, podobnie jak włosy w kolorze świeżego mleka towarzyszącego jej mężczyzny. Uśmiechnęła się ciepło, dziękują za miłą rozmowę z tak wspaniałą osobistością, jaką był opiekun młodego Uzumakiego i gdy tylko się obróciła z jej ust wydobył się pisk tak przeraźliwy, jakoby dusza opuszczała jej ciało.Kilka kobiet, które właśnie odbierały swoje pociechy wtórowały, równie przerażonymi pisakami. Ktoś przeklinał, ktoś wołał "nie patrz". Ludzie zbiegali się zaciekawieni lub odbiegali przerażeni.
Lazurowe oczy Naruto wpatrywały się w sparaliżowanego przyjaciela, który oparty o samochód nie był w stanie powstrzymać łez.
— Zabierz go do szkoły — pisarz bez słowa puścił dłoń Naruto, drugą wybierając numer — [Imię]-san proszę wrócić do środka z chłopcami.
🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭🍭
O Jashinie! Co tu się?
A ja wiem =3=
Może dowiedzie się jeszcze dziś, jeśli nie zginę w akcji ❤
CZYTASZ
Kołysanka [Itachi x Reader]
RomanceWyobraź sobie, że pewnego dnia zaczepia cię chłopczyk ubrany w szkolny mundurek. Uroczy malec jest zafascynowany twoją osobą tak bardzo, że postanawia wraz z przyjaciółmi zeswatać cię ze swoim bratem. Prowokacja pełna niedociągnięć, afiszująca przyp...