10)Poznaj...

953 81 92
                                    

Skip time~

Szedłem spacerem po lesie poszukując blondyna.

I()- Może lepiej jak stanę. Łatwiej mnie znajdzie.

Usiadłem pod przypadkowym drzewem i zacząłem ,,bawić się" trawą. Wszędzie panowała cisza.

Nagle  usłyszałem kroki. To raczej nie był Katsuki. Jego bym nie słyszał. Powoli wstałem i zacząłem się rozglądać. W oddali zauważyłem ciemną postać. Wyglądała bardzo podobnie do tej, którą widziałem gdy wchodziłem do lasu po raz pierwszy. Szła w głąb zarośli. Chciałem za nią iść, ale nie miałem zamiaru wystawić Katsukiego. Zrezygnowałem z tego pomysłu i oparłem się o drzewo. Po chwili zobaczyłem czerwonookiego.

I- Cześć Katsuki

K- Ta, cześć

Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić.

K- Chodź, musisz kogoś poznać

I- Kogo?

K- Zobaczysz

I- Okej...

K- Tylko jest jeden problem.

I- Jaki?

K- Oni są dość... żywiołowi. Jak już się do ciebie dobiorą to mogą wyssać całą twoją energie życiową

I- C-co?!

Spojrzałem na chłopaka z przerażeniem.

K- Nie w taki sposób jak ty myślisz

I- A, okej heh... a kim oni są?

K- To moi znajomi. To właśnie z nimi rysowałem te symbole. Są bardzo irytujący, ale da się z nimi żyć

I- Chcesz mnie im przedstawić?

K- Pomyślałem, że lepiej będzie jeśli nie będziesz znał tylko mnie (z lasu).

I()- Mam szansę dowiedzieć się więcej rzeczy o blondynie. Ale jeśli coś odwalę... będzie zawiedziony... Ciekawe jacy są jego kumple

Po chwili chłopak się zatrzymał. Podszedł do dwóch drzew.

K- Przejdź między  nimi. Będę za tobą

I- Ale ty widzisz te skały za nimi prawda? Daleko nie zajdę.

K- Nie patrz na kamienie, tylko rób co ci mówię.

I- No dobra...

Obawiałem się, że coś się stanie, więc zamknąłem oczy. O dziwo nie zderzyłem się z twardą zimną ścianą. Po chwili czyjaś ręka złapała mnie za ramię. Należała do Katsukiego.

K- Już po wszystkim

Otworzyłem ostrożnie oczy. Znajdowałem się na polanie otoczonej skałami. Na jednej z nich było widać wodospad, którego woda spadała do niedużego jeziora. Nad brzegiem stały dwa małe drewniane domki. Zauważyłem też grupę ludzi stojących przy ognisku żywo dyskutujących o czymś.

K- Chodź

I- Naprawdę powinienem?

K- Nie bój się. Jestem tutaj. Obronie cię przed tymi kanibalami

Uśmiechnął się wrednie.

I-Będziesz mi to wypominał

K- Tch, oczywiście, że tak

I- Dobra, lepiej już chodźmy

Szedłem trochę za blondynem. Gdy byliśmy już blisko, złapałem go za rękę. Katsuki spojrzał na mnie.

Bakudeku/Katsudeku~,,Władca Lasu"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz