Wieczorem walizki stały już na korytarzu, rodzice krzątali się by dopakować jeszcze jakieś drobiazgi. Po jakimś czasie zebrałam się, żeby zejść na dół i zauważyłam mamę przeglądającą coś w telefonie.
- Wiesz co mamo, ostatnio myślałam nad tym, że chciałabym zmienić swój wygląd i zrobić sobie jeszcze jeden kolczyk. Tak wiem, pewnie myślisz, że po dwie ozdoby w uszach to już jest dużo, ale bardzo mi na tym zależy.- mówiłam, jak najbardziej przekonującym tonem na jaki mnie stać
- Dobrze, dwieście starczy?- zapytała podając mi dwa banknoty.
- Tak, dzięki?- zmarszczyłam brwi, ponieważ poszło jakoś za łatwo.- Gdzie jest haczyk?
- Nie ma żadnego haczyka, tylko nasz wyjazd się przedłuży.- powiedziała znów zerkając w telefon.
- Jak bardzo się przedłuży? Ile was nie będzie?
- 2 miesiące. - stwierdziła mama wzruszając ramionami. - Dasz sobie radę jesteś już duża, ale jak chcesz to możemy z Michaelem do ciebie codziennie dzwonić. A teraz idź już spać.
- Dobrze. Dobranoc.- wymamrotałam, po czym poszłam do swojego pokoju i po wieczornej rutynie zapadłam w sen.
Rano obudziło mnie walenie do drzwi i dźwięki powiadomień w telefonie. Gdy tylko otworzyłam oczy od razu zobaczyła na zegarku godzinę 7.45, od razu zbiegłam na dół, ale gdy stałam już w korytarzu, drzwi wejściowe otworzyły się z impetem. Zobaczyłam w nich wkurzoną Carol i rozśmieszonego Zayna.
- O śpiąca królewna raczyła wstać.- warknęła dziewczyna, na co chłopak roześmiał się jeszcze bardziej.
- Przepraszam, już się tak nie złość. Na przeprosiny zrobię ci twoje ulubione naleśniki z czekoladą i bananami.
- No dobrze, już się nie gniewam, ale naleśniki z podwójna czekoladą. - Carol próbowała jeszcze zachować resztki miny pod tytułem " jestem na ciebie obrażona", ale na samo wspomnienie o jej ulubionym smakołyku, wielki grymas zastąpił promienny uśmiech.
- Tak wiem tobie naleśniki z dżemem truskawkowym babci Marry i z owocami. - powiedziałam widząc minę szatyna, na co, na jego twarzy pojawił się ten sam uśmiech co u dziewczyny, po czym cała nasza trójka udała się do kuchni.
- Mam świetny pomysł zrobimy konkurs podrzucania naleśników. Zwycięzca wybiera co jemy na obiad. - momentalnie na twarzach wszystkich pojawił się przebiegły uśmieszek, a w oczach zaś iskierka rywalizacji.
Po zrobieniu odpowiednio gęstego ciasta każdy namalował sobie barwy wojenne. Zayn z dżemu, Carol z czekolady, moje z syropu klonowego nie chciały się trzymać, przez co na moich policzkach widniały duże, lepiące się ślady. Jako pierwszy naleśniki podrzucał chłopak, niestety z opłakany skutkiem, ponieważ ciasto wylądowało na podłodze a ja i dziewczyna nie mogłyśmy przestać się śmiać. Potem przyszła pora na Carol i jej naleśnik, który również skończył w opłakanym stanem a konkretniej, najpierw się troszeczkę spalił, przez co kuchnia wypełniła się szarym dymem, a później spadł na podłogę. Po bezdyskusyjnej przerwie na wietrzenie przyszła moja kolej, która zakończyła się najgorzej, mianowicie wżyłam zbyt dużo siły, dzieki czemu mój naleśnik przykleił się do sufitu.
- No świetnie. - mruknęłam sarkastycznie - ma ktoś jakiś pomysł jak zmyć tłustą plamę z sufitu?
- A jakby wziąć mopa i przetrzeć nim sufit.- zaproponował chłopak.
- Mam genialny pomysł - rzuciła niebieskooka. - Addy się teraz szybko ubierze i pójdziemy na naleśniki do naszej miejscówki i zjemy coś, bo zaraz umrę z głodu!!! - dziewczyna powiedziała z entuzjazmem, kładąc nacisk na ostatnie dwa słowa.
CZYTASZ
Jeden dzień - kilka chwil szczęścia
Teen FictionAddy ma 16 lat i idealne życie, ale czy aby na pewno? Czy jeden dzień może zaważyć całym życiem a może być jednak tym najlepszym? Zapraszam do przeczytania i śledzenia losów Addy.