Rozdział 8

23 4 0
                                    

Wieczorem walizki stały już na korytarzu, rodzice krzątali się by dopakować jeszcze jakieś drobiazgi. Po jakimś czasie zebrałam się, żeby zejść na dół i zauważyłam mamę przeglądającą coś w telefonie.

- Wiesz co mamo, ostatnio myślałam nad tym, że chciałabym zmienić swój wygląd i zrobić sobie jeszcze jeden kolczyk. Tak wiem, pewnie myślisz, że po dwie ozdoby w uszach to już jest dużo, ale bardzo mi na tym zależy.- mówiłam, jak najbardziej przekonującym tonem na jaki mnie stać

 - Dobrze, dwieście starczy?- zapytała podając mi dwa banknoty.

-  Tak, dzięki?- zmarszczyłam brwi, ponieważ poszło jakoś za łatwo.- Gdzie jest haczyk?

- Nie ma żadnego haczyka, tylko nasz wyjazd się przedłuży.- powiedziała znów zerkając w telefon.

- Jak bardzo się przedłuży? Ile was nie będzie?

- 2 miesiące. - stwierdziła mama wzruszając ramionami. - Dasz sobie radę jesteś już duża, ale jak chcesz to możemy z Michaelem  do ciebie codziennie dzwonić. A teraz idź już spać.

- Dobrze. Dobranoc.- wymamrotałam, po czym poszłam do swojego pokoju i po wieczornej rutynie zapadłam w sen.

Rano obudziło mnie walenie do drzwi i dźwięki powiadomień w telefonie. Gdy tylko otworzyłam oczy od razu zobaczyła na zegarku godzinę 7.45, od razu zbiegłam na dół, ale gdy stałam już w korytarzu, drzwi wejściowe otworzyły się z impetem. Zobaczyłam w nich wkurzoną Carol i rozśmieszonego Zayna.

- O śpiąca królewna raczyła wstać.- warknęła dziewczyna, na co chłopak roześmiał się jeszcze bardziej. 

  - Przepraszam, już się tak nie złość. Na przeprosiny zrobię ci twoje ulubione naleśniki z czekoladą i bananami. 

- No dobrze, już się nie gniewam, ale naleśniki z podwójna czekoladą. - Carol próbowała jeszcze zachować resztki miny pod tytułem " jestem na ciebie obrażona", ale na samo wspomnienie o jej ulubionym smakołyku, wielki grymas zastąpił promienny uśmiech.  

- Tak wiem tobie naleśniki z dżemem truskawkowym babci Marry i z owocami. - powiedziałam widząc minę szatyna, na co, na jego twarzy pojawił się ten sam uśmiech co u dziewczyny, po czym  cała nasza trójka udała się do kuchni.

- Mam świetny pomysł zrobimy konkurs podrzucania naleśników. Zwycięzca wybiera co jemy na obiad. - momentalnie na twarzach wszystkich pojawił  się przebiegły uśmieszek, a w oczach zaś iskierka rywalizacji. 

Po zrobieniu odpowiednio gęstego ciasta każdy namalował sobie barwy wojenne. Zayn z dżemu, Carol z czekolady, moje z syropu klonowego nie chciały się trzymać, przez co na moich policzkach widniały duże, lepiące się ślady. Jako pierwszy naleśniki podrzucał chłopak, niestety z opłakany skutkiem, ponieważ ciasto wylądowało na podłodze a ja i dziewczyna nie mogłyśmy przestać się śmiać.  Potem przyszła pora na Carol i jej naleśnik, który również skończył w opłakanym stanem a konkretniej, najpierw się troszeczkę spalił, przez co kuchnia wypełniła się szarym dymem, a później spadł na podłogę. Po bezdyskusyjnej przerwie na wietrzenie przyszła moja kolej, która zakończyła się najgorzej, mianowicie wżyłam zbyt dużo siły, dzieki czemu mój naleśnik przykleił się do sufitu.

- No świetnie. - mruknęłam sarkastycznie - ma ktoś jakiś pomysł jak zmyć tłustą plamę z sufitu?

- A jakby wziąć mopa i przetrzeć nim sufit.- zaproponował chłopak.

- Mam genialny pomysł - rzuciła niebieskooka. - Addy się teraz szybko  ubierze i pójdziemy na naleśniki do naszej miejscówki i zjemy coś, bo zaraz umrę z głodu!!! - dziewczyna powiedziała z entuzjazmem, kładąc nacisk na ostatnie dwa słowa.

Jeden dzień - kilka chwil szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz