Rozdział 12

1.1K 36 0
                                    

***

Nadszedł dzień ślubu Aynur Nafize Sultan i Murad Beya. Cała stolica świętowała zamążpójście pierwszej córki Sułtana Suleymana. Od samego rana w całym seraju trwały przygotowania do wieczornego ślubu. Od rana sułtanka była bardzo niespokojna. Służące na okrągło biegały obok niej

Nawet nie wiadomo kiedy nadszedł wieczór, ostatnie chwile Aynur jako młodej, niezamężnej kobiety. Sułtanka była już w pełni gotowa. Ubrana w długą, piękną czerwoną suknię. Na głowie znajdowała się korona, na którą była założona czerwony welon okrywająca jej twarz, za którą maskował się strach. Drzwi komnaty zostały otwarte, a do środka weszła Hurrem Sultan. Młoda sułtanka delikatnie skłoniła się nie chcą zepsuć pracy służących

- Moja piękna córko.- szepnęła rudowłosa podchodząc bliżej córki. Podniosła welon do góry ukazując jej twarz.- Moja pięknooka sułtanko. Czekałam na ten dzień od dnia twoich narodzin.- stwierdziła

- Chciałaś się mnie tak szybko pozbyć?- zapytała zdziwiona i wystraszona

- Nie. Pragnęłam, by moja córka sama kiedyś została matką. Urodziła swojemu mężowi gromadkę dzieci. Z dala od haremowych intryg i walki o tron.- zaprzeczyła natychmiast

- Jednak to niemożliwe.- szepnęła

- Wszystko jest możliwe, córeczko.- oznajmiła Hurrem.- Zawsze marzyłam, by móc zobaczyć ciebie w pięknej długiej sukni, zdobionej diamentami i rubinami, wyszywaną złotą nicią. Byś na głowie miała piękną koronę, a twoją twarz zdobił uśmiech. Pragnę szczęścia każdemu mojemu dziecku, jednak ty sama dajesz mi je po raz pierwszy. Zawsze byłam z ciebie dumna. Byłaś silna, odważna, mądra. Z jednej strony przypominasz tak bardzo mnie, a z drugiej wcale. Pamiętam, że gdy ciebie wzięłam pierwszy raz w ramiona...ucieszyłam się. Ponieważ wierzyłam, że gdyby coś mi się stało, miałabym osobę, której mogę powierzyć przyszłość Mehmeda.- mówiła ze łzami w oczach

- Nigdy mi tego nie mówiłaś.- stwierdziła Aynur Nafize starając się nie rozpłakać

- Czekałam z tymi słowami do tego dnia.- powiedziała jej.- A teraz...- zaczęła całując jej czoło, a następnie zakrywając twarz welonem.-...czas na wesele. Afife Hatun będzie ci towarzyszyła.- oznajmiła, po czym wyszła z komnaty

***

Ja, Aynur Nafize. Kwiat, który z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok rozkwitał pełnią życia. Byłam niczym mały płomień, który za każdym razem rozrastał się w pożar, który trawił tych, którzy śmieli się zranić moich najbliższych. 

Ja Aynur Nafize. Urodzona w 1521r. W dniu moich narodzin wniesiono radość i smutek jednocześnie. Urodził się książę oraz sułtanka. Ten dzień jednak, był dniem nadziei mojej matki na bezpieczną przyszłość mojego brata i nieograniczona chęć wspierania brata w walce o tron. Byłam promykiem nadziei dla matki, która obawiając się o swoje życie, powierzyła mi również życie Mehmeda na swoje barki

Ja Aynur Nafize, Cenne Światło Księżyca. Ukochana córka ojca, nadzieja matki, powierniczka sekretów swojego bliźniaka Mehmeda, starsza siostra. W wieku niespełna 16 lat zostałam wydana za trzeciego syna przyjaciela mojego ojca - Murad Bey, który jest ode mnie 10 lat starszy. Człowiek o wielkim sercu, wierny Imperium, wierny dynastii. Obiecał, że sprawi, że będę szczęśliwa. Jego rodzina obiecała, że pomoże w walce Mehmeda o tron po ojcu. Tron dla mojego bliźniaka - mojej drugiej połówki, która rozumie mnie jak nikt inny. To on był zawsze ze mną, wspierał, ocierał łzy smutku czy śmiechu, potrafił sprawić, że na mojej twarzy kwitł uśmiech. Był moją wieczną wiosną

Ja Aynur Nafize, ja Cenne Światło Księżyca. W dniu mojego ślubu, przysięgam, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by to Mehmed zasiadł na tronie. Allah mi świadkiem, że swoim płomieniem spalę każdego, kto ośmieli się go skrzywdzić. Nie będę zważała na to kim jest, spłonie całkowicie znikając z tego świata bez możliwości powrotu. Od teraz rozpoczyna się walka o tron mojego brata - którą musi wygrać. Inaczej krew spłynie po ścianach, a cztery trumny zostaną pochowane pod ziemią jednego dnia

Ja Aynur Nafize Sultan. Córka Sułtana Suleymana I i jego Haseki, Hurrem Sultan. Żona Murad Beya. Siostra Mehmeda, Mihrimah, Selima, Bayazida, Cihangira. To dla nich dołączam do krawej walki o tron. To dla nich jestem gotowa poświęcić wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie

***

Ceremonia zaślubin minęła dłużej niż Aynur Nafize Sultan mogłaby sobie wyobrazić. Cała komnata Valide Sultan była zapełniona gośćmi - rodzina sułtańska, rodzina Murad Beya, kobiety pochodzące z ważnych rodzin. Trzy kobiety krążyły wokół sułtanki roznosząc zapach henny, podczas gdy inna kobieta śpiewała. Wszyscy obserwowali to wydarzenie ze skupieniem patrząc na sułtankę, którą to jedynie bardziej stresowało, jednak starała się tego okazywać. W końcu trzy kobiety się zatrzymały. Jedna z kobiet nałożyła na sułtanki otwarte dłonie hennę, a matka nałożyła na nie dwie złote monety. Sułtanka zamknęła dłoń, ściskając ją i czekając na rozwój dalszych wydarzeń. W końcu zakończono, a przyjęcie się rozpoczęło

Aynur Nafize została posadzona na tronie. Po prawej stronie siedziała jej matka - Hurrem Sultan, a po lewej - Mihrimah. Drzwi w pewnym momencie zostały otwarte i przeszedł przez nie Sumbul Aga, kłaniając się nisko

- Pani. Małżeństwo zostało pobłogosławione przez Sheikh'a Islamu.- oznajmił Sumbul z uśmiechem na twarzy. Na twarzy Haseki Sultan pojawił się duży uśmiech, a następnie spojrzała na córkę z dumą

- Moje gratulacje córeczko.- powiedziała

- Dziękuję matko.- podziękowała. W tym samym momencie drzwi po raz kolejny się otworzyły, a donośny głos strażnika oznajmił kto przybył

- Destur! Sultan Suleyman Han Hanazetlerei!- krzyknął. Wszyscy podnieśli się ze swoich miejsc składając ukłon władcy, który w tym samym momencie wszedł do komnaty. Jego wzrok od razu padł na jego córkę, a następnie z uśmiechem ruszył w jej kierunku

- Aynur Nafize, moja córko.- powiedział podnosząc welon do góry odsłaniając jej twarz. Dotknął delikatnie jej policzka i pogłaskał go kciukiem.- Kiedy ty tak urosłaś?- zapytał cicho patrząc w oczy swojej córki, która delikatnie się uśmiechnęła. Aga wszedł do komnaty niosąc na czerwonej poduszce piękny naszyjnik z czerwonych rubinów, które podkreślały kolor suknii. Sułtanka powoli się odwróciła, by jej ojciec mógł zapiąć jej go na szyi. Gdy zima biżuteria opadła już na szyję, odwróciła się z powrotem patrząc na sułtana.- Niech ci się wiedzie.- powiedział całując jej czoło

***

 Aynur Nafize Sultan oczekiwała w komnacie swojego nowego pałacu, który podarował jej i Muradowi w prezencie ślubnym sułtan. Był on całkowicie odnowiony, a pieniądze na jego naprawę sułtan wydał ze swojego prywatnego skarbca co zdziwiło wszystkich - jednak Hurrem czuła dumę z tego powodu, bowiem żaden sułtan nie wydał swoich pieniędzy na odnowę pałacu dla córki. Leyla i Nur robiły ostatnie poprawki, przed nocą poślubną. Ubrana w białą, długą koszulę stała przy łóżku. Jej włosy swobodnie opadały na ramiona i plecy. Za oknami widać było kolorowe światła fajerwerków, które rozbrzmiewały w całej stolicy. W końcu drzwi od komnaty zostały otwarte, a do środka wszedł Murad Bey. Przybył do pałacu prosto z uczty. Służące na jego widok pokłoniły się nisko, a następnie wyszły zostawiając małżonków samych. 

- Pani.- powiedział robiąc delikatny skłon, okazując tym samym szacunek swojej żonie, która delikatnie kiwnęła głową. Bey wolnym krokiem podszedł do sułtanki, klęknął przed nią na kolano i ucałował, a następnie przyłożył do czoła jej ubranie, które miała w tej chwili na sobie.- Jeśli nie chcesz pani, nie musimy tego robić.- stwierdził wstając na równe nogi

- Przed tym nie można uciec.- zauważyła patrząc na niego.- Parę tygodni temu, gdy się poznaliśmy powiedziałeś mi, że sprawisz, bym była szczęśliwa. Ja pragnę go również. Jednak byśmy mogli być szczęśliwi, nie możemy się cofać- stwierdziła.- Boję się tego, jednak jestem silna.- dodała

- Pani...- zaczął ostrożnie dotykając jej policzka swoją dłonią.- Nie zrobię ci krzywdy. Prędzej wolałbym umrzeć niż to uczynić.- oznajmił

Murad powoli zbliżył się bardziej do sułtanki. Dłon, która cały czas dotykała policzka sułtanki pozostała w miejscu, podczas gdy druga objęła ją w talii przyciągając ją bliżej. Ich twarze były tak zbliżone, że sułtanka nawet nie zauważyła kiedy, a ich usta były połączone w pocałunku, a kroki zmierzały ku łożu, które było przyszykowane specjalnie na tę noc. Upojną noc, podczas której nawzajem poznawali siebie...

 -_-_-_-

Nie umiem pisać takich scen, ani nie jestem przekonana czy dobrze opisałam całą ceremonię. Ale chyba nie wyszedł tak źle...

AYNUR NAFIZE *Wspaniałe stulecie* ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz