Sherlock:
Odwzajemniłem uśmiech ,a po chwili John wyszedł... Powiedział ,że ma coś ważnego do zrobienia ,ale ja wiedziałem ,że kłamię. Nie dziwię mu się. Kto by chciał siedzieć przy takim, takim... Aroganckim dupku.
Myślę ,że ktoś wcześniej wysyłał go aby zobaczyć jak się czuje... Tak naprawdę dalej mi nie wybaczył? Myślę ,że tak... W tamtej chwili nie chciałem myśleć, chciałem znów zapaść w śpiączke i tym razem się z niej nie obudzić. Schowałem twarz w dłoniach. Nie chciałem aby ktoś mnie zobaczył.
Ostatnio cały czas miałem wahania nastrojów, jak kobieta. To było dość ŻENUJĄCE. Nie lubiałem tych uczuć ,które nademną panowały. Gdy tylko widziałem doktora nogi się podemną uginały ,a policzki nabierały rumieńca ,dlatego John myślał ,że to mój naturalny wygląd.
Siedząc tak ,rozmyślałem o tym czy nie porzucić rozwiązywanie spraw kryminalnych. Zaraz stwierdziłem, że to bez sensu ,bo Anglia nie miałaby żadnego wsparcia oprócz Scotland Yardu ,ale na nich nie liczę.
Upadłem na lóżko, ciężko westchnąłem i próbowałem zasnąć... W mojej głowie pojawiły się myśli na temat Harriet i czy powiedzieć mu ,że to była jego siostra... Teraz myślałem tylko o tym.
John:
Wyszedłem? Wyszedłem od przyjaciela... I po co skłamałem ,że mam co robić? Nie miałem, byłem kilka godzin po zerwaniu, moje mieszkanie stało zakurzone od kilku dni i nie miałem zamiaru tam wracać. Chociaż fajnie byłoby pójść po rzeczy i przenieść się na Baker Street ,ale nie wiem jakby zareagował Brunet. Może do niego wrócę? Powiem ,że chcę się przeprowadzić? Myślę ,że pozytywnie przyjąby tą wiadomość ,ale nie chcę ryzykować.
Powolnym krokiem poszedłem do swojego zakurzonego, zaniedbanego mieszkania na Greay Town*. Otwierając drzwi poczułem ten okropny zapach perfum Marry, który jeszcze nie wywietrzał. Nie wiem jak mogłem coś czuć do tej KOBIETY.
Poszedłem w strone łazienki kiedy usłyszałem jak ktoś zapukał do drzwi:
-Proszę!- zawołałem nie myśląc zbyt wiele i podszedłem do drzwi- Proszę!- krzyknąłem jeszcze raz. Nic, otworzyłem drzwi.
-Witaj braciszku- powiedziała opierając się o ramę drzwi Harry- miło cię widzieć- uśmiechnęła się tajemniczo.
-Harriet?-zapytałem jakby z niedowierzaniem, moja siostra właśnie stała przedemną, ta pijana Harry- Co ty tu robisz?
-Brata nie wolno odwiedzić?- weszła do mojego mieszkania nie czekając na zaproszenie- Strasznie zakurzone masz to mieszkanko.
Stanąłem jak wryty ,przecież nie widziałem jej przez osiem lat ,a ona jakby nic się nie stało wchodzi do mojego domu. W dodatku dobrze ubrana i trzeźwa. Naprawdę coś było nie tak. na sobie miała biało-czarne tenisówki, dżinsy i koszule, włosy związane w luźny kucyk i lekki makijaż.
-Napewno musi być jakiś powód ,że wasza królewska mość zaszczyciła mnie swoją obecnością.- powiedziałem z przekąsem.
-Oh Johny- zaśmiała się- Co tam u Sherlocka, wydobrzał?- skąd wiedziała ,że brunet był postrzelony? Nie widzieliśmy się przez tyle lat ,a ona wie o mnie wszystko.
-Tak ,tak wszystko z nim dobrze- odparłem praktycznie nic nie myśląc- ,a co tam u ciebie Harry?
-Nie jest źle, poszłam na odwyk i od trzech lat jestem mężatką- mówiąc to pokazała mi pierścionek z wygrawerowanymi inicjałami jej i jej ukochanego.
-W takim razie się cieszę!
-A ty nadal rozwiązujesz zagadki z tym tetrykiem bez serca?- naprawdę zdziwiło mnie to pytanie z jej strony, skąd o nim wiedziała?- Mam nadzieje ,że już się oświadczył- zaśmiała się wesoło.
Zrobiłem kamienną twarz ,a Harry od razu zrozumiała ,że to nie czas na żarty i szybko przeprosiła. Rozmawialiśmy tak jeszcze przez dłuższą chwilę ,aż powiedziała ,że musi już iść do "Alana" jeżeli się tak nazywa. Ucieszyłem się ,że przyjechała ale niepokoiło skąd wie o nim tyle rzeczy, to przerażające. Ciarki przeszły mi po plecach.
Przez następne kilka dni mniej więcej o tej samej godzinie odwiedzałem Sherlocka ,aż dostał wypis ze szpitala i wkońcu mógł przenieść się na Baker Street. Pojechałem z nim do mieszkania i nadszedł ten bardzo ważny moment w moim życiu...
*Wymyślona przeze mnie nazwa ulicy w Anglii.
O co chodziło Johnowi ,że to będzie ważny moment w jego życiu? Oto pytanie na świąteczny special! Musicie wiedzieć ,że to co teraz widzicie to nic innego niż część na poniedziałek, wtorek, środę. Postanowiłam ,że nadam też nazwę rozdziałów mojej "książki". Teraz życzę udanego tygodni i widzimy się w Wigiilie!
Pozdrawiam Ja~
CZYTASZ
Ten jedyny
RomanceSherlock wraca po swojej "śmierci". Pierwsze co idzie do Johna ,który go odrzuca, sytuacja powoli wymyka się z pod kontroli.