- Powinieneś już iść. - odsunęła się ode mnie wycierając policzki. Zmarszczyłem brwi patrząc na nią. - Żartujesz teraz, tak? - zapytałem ironicznie. - Nie. Naprawdę musisz iść. - spojrzała na drzwi, a potem na mnie. - Nie ma takiej opcji. - zaprzeczyłem ruchem głowy. - Przecież Chloe chyba nie ma, tak? - wszedłem do salonu i rozejrzałem się po nim. Dziewczyna szybko do mnie podbiegła i stanęła przede mną. - Nie ma. Co nie zmienia faktu, że musisz iść. - dłonie położyła na mojej klatce piersiowej i popychała mnie w stronę korytarza. - Nie musze. - złapałem za jej nadgarstki, spojrzała na mnie zdezorientowana. - I nawet tego nie zrobię. Pocałowałem ją przyciągając do siebie za jej biodra. Położyła swoje dłonie na moim karku odwzajemniając pocałunek, postanowiłem zrobić krok na przód pogłębiając pieszczotę i łapiąc ją za pośladki.