-Ty kurwo, jebana tępa, siwa pało. Martwiłem się o ciebie do cholery.-zaczął, siadając przy łóżku na którym leżał pastor. -Słońce, nie panikuj.-odparł ze spokojem. -Jak mam kurwa nie panikować? Do chuja jebanego wafla, przemęczyłeś się a do tego masz rozjebany łeb!-krzyknął w stresie.