Jeśli to czytasz… to znaczy, że morze wybrało Ciebie.
Nie wiem, ile czasu minęło. Nie wiem, czy jestem jeszcze człowiekiem. Byłem ratownikiem. Silnym, pewnym siebie skurwielem. Nazywali mnie Theo. Ale ona mówiła do mnie Edmund.
Znalazłem ją na plaży. Nagą. Milczącą. Pachniała śmiercią, a wyglądała jak marzenie. Wziąłem ją do domu.
To był błąd.
Albo przeznaczenie.
Dom zaczął oddychać. Rury szumiały jak ocean. Nie było prądu, nie było światła, nie było ratunku. Tylko ona. I to, co przyszło z nią.
Jeśli znajdziesz ten list, ostrzegam: nie słuchaj jej śpiewu. Nie patrz w jej oczy. I nigdy, przenigdy nie pozwól, żeby zabrała cię do wody.
Ale jeśli musisz wiedzieć, jeśli nie dasz sobie spokoju, dopóki nie poznasz prawdy…
…to Martwe Wody czekają.
Otwórz butelkę. Zanurz się. I nie licz, że wypłyniesz.
tytuł Martwe Wody