Cześć! Chyba wiszę Wam wyjaśnienia, dlaczego od praktycznie trzech miesięcy się tu za bardzo nie udzielam, o pisaniu czegokolwiek nie wspominając. Większość z Was już zapewne wie, bo obserwuje mnie na Instagramie, gdzie jestem trochę bardziej aktywna (tak że wbijajcie po bardziej aktualne info - @inertia.stories) - że moje życie wywróciło się do góry nogami. Już nawet nie chcę się wdawać w szczegóły, bo to zbyt bolesne, ale dla zobrazowania - wyobraźcie sobie to, co najgorszego może Wam się przydarzyć. Mój koszmarny scenariusz niestety się ziścił i to z niepokojącymi detalami. Czuję się jak dziecko, które musi na nowo odnaleźć się w nieznanej dla mnie dotąd rzeczywistości, której pragnęłam nigdy nie poznawać. Ale nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia, pozostało mi tylko próbować dale utrzymać się na powierzchni. W związku z tym proszę o trochę wyrozumiałości, bo wbrew pozorom nigdzie się nie wybieram. Nadal tu jestem i nawet coś piszę (na Insta wspólnie zaczęliśmy pisać Mikołajkowy bonus do Francuskiego Pieska, który chyba przekształci się w świąteczny dodatek, zatem coś tu się niebawem pojawi). Co do Miłości dla opornych - też wrócę, rozdział jest gotowy, ale nie wstawiałam nic od tak dawna, że chyba czekam na jakiś większy impuls, by napisać większą ilość tekstu, by potem móc w awaryjnych sytuacjach korzystać z zapasów i nie robić już kilkumiesięcznych przerw. Pracuję też nad jeszcze jedną rzeczą, której na razie nie będę zdradzać, ale myślę, że Wam się spodoba. Podsumowując, nigdzie nie uciekam i nie porzucam pisania, po prostu potrzebuję jeszcze trochę czasu i mam nadzieję, że to zrozumiecie. Zatem stay tuned! :)