Hej, dawno mnie nie było i piszę to z innego konta (rozumiesz, głupie dziecko postanowiło pozostać incognito - ach, ten Hellsing… - na jakiś czas). Ale, ale, muszę to powiedzieć: kocham nową okładkę ,,Teehlego". I nie mogę uwierzyć, że jest też ,,Michael", czyli, że mój przywracacz wiary w wattpadowe historie ma kontynuację. Ach, świat staje się piękniejszy!