To uczucie, gdy z seminarium licencjackim Twoje nastawienie zmienia się od "nie mam pomysłu, aaaa" do "mam pomysł ale u kogo to napisać?", następnie przepoczwarza się w "mam, jako taki, pomysł, trzeba się dostać do typa na seminarium" a następnie- "pieprzyć to, chyba poradzę sobie z napisaniem pracy na temat X, nawet, jeżeli promotor ogarnia tylko Y i Z, jeżeli z promotorem nie będzie się układała współpraca, nauczę się pisać licencjaty na podstawie lektury cudzych prac, to nie może być aż takie trudne...".