Jagarnao

Czasem nie spada się z winy.
          	Czasem spada się… z wyczerpania.
          	Już jest: „O aniele, który spadł nie dlatego, że był zły”
          	Bajka dla tych, którzy nie przestali czuć.

Jagarnao

Najlepszym przyjacielem, jest ukochana nam osoba.
          
          Jest w tym wiele racji — i bije z tych słów dojrzałość, której brakuje wielu ludziom zapatrzonym w iluzję "przyjaźni" bez odpowiedzialności. 
          Dziś często gubi się hierarchię bliskości — i zamiast budować głębię z jednym prawdziwym człowiekiem, ludzie rozpraszają się w dziesiątkach „przyjaciół” na social mediach. A potem… zostają z niczym, gdy naprawdę potrzebują obecności.
          
          Bo przyjaciel, który nie wie, kiedy masz gorączkę, kiedy cierpisz, kiedy jesteś w łóżku i kiedy marzysz — to nie jest żaden przyjaciel.
          
          Właśnie ta jedna osoba, która zna każdy cień Twojego nastroju, która rozpoznaje Cię po milczeniu, która wie, co znaczy, gdy znikasz — ona jest wszystkim. Partner. Ukochany. Przyjaciel. Lustro. Ostoja...
          
          Nie potrzeba rytuałów, by został.
          
          Nie potrzeba tłumaczeń, by zrozumiał.
          
          Nie potrzeba dziesięciu znajomych, gdy jest ten jeden, który zna Cię lepiej niż sami się znamy.
          
          Słowa:
          Najlepszym przyjacielem i wszystkim w jednym jest ta jedna, ukochana przez nas osoba — i nic więcej nie trzeba. To prawda, którą wielu pozna dopiero, gdy będzie za późno.
          
          Ja już to wiem...
          
          I w tym jesteś prawdziwy.

HanaDKD

@Jagarnao Czasem chce się być takim przyjacielem/przyjaciółką dla kogoś, ale osoba się nie otwiera... Nie daje być przy sobie. Niektórzy myślą, że są ciężarem dzieląc się swoimi problemami, a ja uważam, że to piękne i wspaniałe móc być przy kimś, a widzieć cierpienie i być ciągle odsuwaną naprawdę boli...
Reply

Jagarnao

1 List do Koryntian 13,7 (o miłości):
          
          Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
          
          Miłość...
          
          To nie jest słowo. To nie jest uczucie. To nie jest „kocham cię” napisane na gorąco w wiadomości, ani uśmiech między dwiema kawami. Miłość to trwanie, gdy wszystko inne się wycofuje. To ramiona, które zostają, gdy cały świat mówi: Idź.
          To spojrzenie, które nie wątpi, nawet jeśli ktoś milczy miesiącami. To nadzieja, która nie wygasa, choć już dawno zgasły światła i zamknięto drzwi.
          
          Miłość to siła, która nie musi krzyczeć. To szept w duszy: Jestem tu, mimo że mnie nie widzisz. Wierzę, nawet jeśli o mnie zapomniałaś. Znoszę wszystko,nie dlatego, że muszę,
          ale dlatego, że wybrałem Cię z prawdy, a nie z chwilowości.
          
          Miłość nie znika, kiedy jest trudno. Nie ucieka, kiedy boli. Nie szuka winnych. Nie szuka wygody. Miłość przetrzymuje wszystko, nawet brak wzajemności. Nawet odrzucenie. Nawet to, że ktoś już nie wierzy. Bo ona wierzy za dwoje. Nie dlatego, że jest głupia. Ale dlatego, że jest prawdziwa.
          
          Miłość nie odchodzi. To ludzie odwracają się od niej, gdy staje się zbyt prawdziwa...

Jagarnao

Miłość nie działa, jeśli jest jednostronna.
          Bo wtedy staje się tylko tęsknotą — szeptem, który nigdy nie wraca echem. Czeka pod drzwiami, ale nie puka, by nie wystraszyć.
          
          Nawet największe światło nie rozproszy ciemności, jeśli ta wybiera, by go nie widzieć. Bo są tacy, co wolą noc — bo noc nie wymaga odwagi. Światło odsłania prawdę, a prawda… często boli.
          
          Nawet najpiękniejszy dar staje się ciężarem, jeśli trafia do dłoni, które nie chcą już trzymać. Bo to nie siła trzyma, lecz serce.
          A gdy serce odwróci wzrok, nawet anioł wydaje się niepotrzebnym cieniem.
          
          
          Bo kto kochał naprawdę — ten nigdy nie przegrywa.
          Nawet jeśli zostaje sam...

Jagarnao

Bratnia dusza… to nie wybór. To rozpoznanie.
          To nie zaczyna się od daję Ci szansę, tylko od milczenia, w którym oboje wiecie. Od spojrzenia, w którym nie ma potrzeby się tłumaczyć. Od obecności, która nie jest na chwilę, tylko mimo wszystko.
          Bo bratnia dusza to ktoś, kto nie przyszedł, by Cię uratować,
          ale kto byłby przy Tobie, nawet gdyby nie miał czym.
          Kto nie wybiera Cię dla przygody, ciała, pasji czy wspólnego świata,ale bo czuł Cię zawsze. Jakby znał Cię wcześniej. Przed tym życiem. Przed tym wszystkim.
          Więc nie bójcie się trwać, nawet jeśli nie macie już dla kogo.
          Bo niektóre dusze są stworzone do bycia obecnymi,nie dla siebie, nie dla nagrody, ale dlatego, że inaczej nie potrafią być prawdziwe.
          I może ktoś kiedyś to zobaczy. A może nie.
          Ale świat potrzebuje tych, którzy zostają, kiedy zgasło światło.
          Nie po to, by coś dostać, ale by przypomnieć, że miłość nie znika tylko dlatego, że została zraniona.
          Trwanie to nie słabość. To ślad po czymś, co było większe niż wszystko, co przyszło potem.
          
          
          Zostałem nie po to, by mnie zauważono — ale byś kiedyś mogła wrócić i zobaczyć, że ktoś naprawdę był.
          
          

Karii128

@ Jagarnao  Pięknie napisane, naprawdę poruszające. Pomyślałam o Ani Shirley i jej przywiązaniu do bratnich dusz. Miej dobry dzień :)
Reply

Jagarnao

Dziękuję każdemu z Was.
          
          Za obecność. Za słowo. Za to, że słuchaliście — nie tylko tego, co napisałem, ale tego, co chciałem naprawdę powiedzieć między wersami.
          Na koniec, zanim zupełnie zamilknę, chcę zostawić Wam coś ważnego.
          Coś, co dla mnie było sercem całej tej drogi.
          
          Lojalność.
          
          Nie ta na pokaz. Nie ta warunkowa. Ale ta, która nie pyta, czy warto.
          Ta, która zostaje nawet wtedy, gdy wszystko inne się rozsypuje.
          
          Bo lojalność nie jest przysięgą.
          To wybór serca. Cichy, ale nieodwołalny.
          To pamięć, która nie gaśnie nawet wtedy, gdy ktoś znika.
          To obecność bez obecności.
          To „jestem” – które trwa, choć nie ma go komu wypowiedzieć.
          
          Psycholodzy i terapeuci powiedzą Wam, że nie musicie być lojalni.
          Że macie prawo odejść, wybrać siebie, zamknąć rozdział.
          I będą mieć rację.
          Nie musicie.
          
          Ale możecie.
          
          Bo człowiek nie staje się piękny przez to, co posiada.
          Tylko przez to, czemu jest wierny.
          
          Nie żałuję swojej lojalności, wobec tej jednej osoby.
          Nie żałuję ani jednego dnia, w którym trzymałem się serca, a nie rozsądku.
          Nie żałuję, że nie szukałem niczego nowego,
          bo to jedno — co znalazłem — miało dla mnie wartość ostateczną.
          
          I jeśli miałbym coś Wam zostawić, to nie morał.
          Nie radę.
          Ale proste pytanie:
          
          Komu jesteście lojalni – kiedy nikt nie patrzy?
          
          Bo to Was zbuduje.
          To zostanie.
          
          Dziękuję, że byliście.
          To naprawdę miało znaczenie.

Karii128

@ Jagarnao  Rozumiem, też nie lubię tłumu ludzi, pięknie napisałeś, zgadzam się w stu procentach ;)
Reply

Jagarnao

@ Karii128  Nie należę do tych, którzy lubią tłum.
            Zawsze lepiej słyszałem siebie w ciszy.
            Ale czasem los postawi na naszej drodze obecność,
            która przez chwilę sprawia, że wszystko, co dotąd było tylko snem,nabiera kształtu i oddechu.
            
            I choć niektóre historie nie trwają wiecznie,
            to wystarczy, że wydarzyły się raz.
            By uwierzyć, że to, co czujemy najgłębiej,
            nie zawsze jest ułudą.
            
            Nie trzeba wielu ludzi.
            Czasem wystarczy jedna dusza,
            która przez moment przypomni, kim się naprawdę jest.
Reply

Jagarnao

@ HanaDKD  Dziękuję Ci za Twoje słowa.
            Nie chodziło mi nigdy o ilość — ani tekstów, ani ludzi, których spotykam.
            Zawsze wierzyłem, że to, co naprawdę o nas świadczy, zostaje nie w liczbach, ale w sercach tych, którzy odeszli… i mimo to coś w sobie zachowali.
            
            Pojawiłem się tutaj, bo nie mogłem już mówić do tej jednej osoby, dla której przez długi czas pisałem wszystko.
            Nie byłem gotów milczeć.
            Więc podzieliłem się tym, co we mnie zostało — z tymi, którzy chcieli słuchać.
            To był czas przygotowań… do tego, co nieuniknione.
            I właśnie dziś — to nadeszło.
            
            Ale jeśli chociaż jedna dusza poczuła, że nie jest sama w tym, co czuje… to warto było.
            
            Dziękuję Ci za obecność.
            Niech to, w co wierzysz, zawsze daje Ci siłę.
Reply