Jestem bardzo staroświecką tradycjonalistką, więc najpierw zmroziło mnie na widok pierdiliona pościków na profilach, jak na jakimś (a tfu) portalu społecznościowym. Według mnie robi mi to spam w powiadomieniach, ale trzeba iść z duchem czasu itp itd. Naprawdę będę żyła. W sumie żyję, staram się. I będą te rozdziały, wiem, że większość zdążyła umrzeć śmiercią naturalną, ale po prostu miałam tak głupie momenty życiowe, że zrozumcie, raz się sypało, na moment było oki, potem znowu - jebut - wszystko po kolei znowu się psuło. Szkoła wyssała ze mnie wszelkie ambicje i marzenia, i teraz gdzieś ich szukam, chwytam tego osiołka, z którego spadłam i będę się wspinać znowu, i znowu przejadę na oklep jakiś kawałek. Proszę o zrozumienie i wybaczenie, jakoś się z tej otchłani hańby wyciągnę.
Ale najpierw powiem Wam, że byłam dziś na genialnym spektaklu i "Sklepy cynamonowe" to najlepsze co Was w życiu spotka.
Całuję i kajam się. Kolejność dowolna.