Każdy teraz opowiada o ostatnim odcinku AoT, więc ja również stwierdziłam, że podzielę się z randokowymi osobami siedzącymi na wattpadzie własnymi odczuciami. Powiem szczerze, że jeszcze jakiś czas temu wyczekiwałam uparcie końca, chciałam zobaczyć jak będzie wyglądało zakończenie w wersji anime, jednak, gdy wyszedł już part 3 z każdym kolejnym dniem byłam coraz mniej na to gotowa. Coś boli i uwiera w środku na myśl, że to już koniec i nie zobaczę już więcej Erena i Levia, mojej dwójki ulubionych bohaterów. Tak naprawdę nie byłam gotowa na ten koniec i jako osoba, którą ciężko doprowadzić do łez, tutaj po prostu nie wytrzymałam.
AoT to jest anime, z którym zaczynałam liceum, dosłownie, zaczęłam oglądać 1 odc w dniu rozpoczęcia roku w nowej szkole, z nowymi ludźmi, wtedy też zaczęło się wiele zmian w moim życiu, które poniekąd były wywołane tą właśnie serią i tymi dwoma postaciami. Pamiętam do tej pory ile fanfikow Ereri/Riren przeczytałam w tamtym okresie, całe pierwsze półrocze było poświęcone właśnie nim, wtedy też zaczęłam podejmować próby pisania własnych opowieści i aktualnie mam sporo zapisanych na prywatnym prac, które z czasem na pewno wam udostępnię. Znalazłam swój styl rysowania, soundtracki z aot umilały mi każdy wieczór oraz starałam się zmienić swój charakter biorąc pewien przykład z tej dwójki a zwłaszcza z Levia. Tak szczerze, zawdzięczam poniekąd tej serii to kim teraz jestem, to jak wiele rzeczy zmieniłam w swoim życiu i ilu nowych kolejnych się nauczyłam. Dlatego przykre jest, że to co pomogło mi jakoś stanąć na nogi, znaleźć swoje pasje i pomogło mi odnaleźć siebie dobiegło końca
Natomiast sam końcowy odcinek powiem szczerze nie wywołał u mnie takiego "wow", jak podejrzewałam, jest kilka rzeczy, które jakoś gryzły mnie podczas oglądania tego, jednak tak czy siak nie mogę zaprzeczyć, że twórcy wykonali kawał dobrej roboty
(//ω//)