Czasem się zastanawiam, co się stało, że z książek Dostojewskiego, Bułhakowa, Prusa, które przekazują jakieś wartości, przenieśliśmy się na książki Jelly Frucika albo napalonych autorek, które, nie dość, że w internecie robią z siebie pośmiewisko, zastanawiając się, czy orgazm 5 razy pod rząd jest możliwy i wychwalając te wszystkie obrzydliwe erotyczne sceny, to same piszą równie obrzydliwe, wulgarne sceny seksu, romantyzują gwałt i robią z kobiet zwykłą zabawkę i przedmiot, a ich jedyną wartością jest hot, piękny, wyrywany przez każdą kobietę mężczyzna, który jedyne co może sobą zaprezentować, to długie przytoczenie