Cześć!
No i tak, moi drodzy, finał za nami. Kurtyna opadła, aktorzy zeszli ze sceny, a mnie trochę smutno. Polubiłam bohaterów, zwłaszcza Łukasza. Jakoś tak wychodzą mi fajne chłopaki i piszę to bez krztyny skromności. No fajni są, Massimo i reszta mogą im czyścić buty. Jeśli lubicie dominatorów rozpuszczonych przez kobiety, u mnie ich nie znajdziecie. No, może jeden, ale później się ogarnia ;)
Czemu w ogóle to piszę? Bo jutro nic nie napiszę, ani pojutrze, ani za dwa dni. Pewnie przez dłuższy czas nic nie napiszę, bo nowy projekt dopiero się klaruje. Szykuje się tu cisza przez najbliższe dni, a może i tygodnie. O 15 czeka na Was podsumowanie. Podaję w nim powody, które kierowały mną przy pisaniu, a także informacja, gdzie można mnie znaleźć, gdyby ktoś szukał :)
Pozdrawiam! I do zobaczenia za jakiś bliżej nieokreślony czas tutaj - albo za niedługo gdzieś indziej!