Są takie chwile, kiedy świat spowalnia i wszystko co widzisz i słyszysz dzieje się bez twego udziału. Głos dociera do ciebie zza grubej szyby i wydawać by się mogło, że rozumiesz, co ktoś do ciebie mówi, ale w tym samym czasie twoje myśli są mile stąd. Patrzysz na poruszające się usta i z całej mocy skupiasz się, by zrozumieć sens wypływających z nich słów. Niby wszystko jest w tak jak zawsze, jednak czujesz surrealistyczną nieprawidłowość tej chwili. Dotyk, który powinieneś poczuć; jednak tak nie jest. Obserwujesz, jak jej ręka trzyma twoją, lecz tylko fakt, że to widzisz, upewnia cię, że to się dzieje. Gdzie podziały się zmysły? Znów skupiasz się na ustach, za wszelką cenę próbując zrozumieć choć słowo, bo podświadomie wiesz, że są ważne. Jednak to na czym skupia się twój umysł to kolor jej szminki, kształt jej warg formujący słowa. Nie rozumiejąc ich sensu, jesteś jednak w stanie wyłapać inne szczegóły toczącej się właśnie chwili. Wyłapujesz subtelności na które nie zwracasz zwykle uwagi. Pomalowane rzęsy, poruszające się powoli, kiedy ona mruga. Blask odbijającego się światła w załamaniu jej włosów, kiedy odwraca się i odchodzi. Obserwujesz, jak sięga po telefon leżący na stoliku i przykłada do ucha. Kiedy się obraca, włosy kołyszą się miękko zakrywając na chwilę pół twarzy by zostać po chwili zabrane niecierpliwym gestem. Widzisz, jak spogląda na ciebie i stawia pierwszy krok, idąc w twoim kierunku. Widzisz, jak materiał sukienki którą ma na sobie dopasowuje się do jej ciała, jak miękko stawia stopy. Patrzysz na podnoszące się ramię i unoszącą się w górę dłoń. I nawet wtedy, gdy wiesz, co za chwilę się wydarzy, nie jesteś w stanie nic zrobić, jak tylko obserwować, jak materiał na jej piersiach naciąga się w ruchu. W jej oczach widzisz determinację, lecz coś jeszcze. Strach. Być może ból. Jednak zupełnie inny niż ten, który ty czujesz na swoim policzku.
Już niebawem zapraszam na ciąg dalszy :)