Krótkie podsumowanie mojego życia od sesji do teraz
- oblałam zerówkę z antyku, bo pani profesor chyba menopauzę przechodziła, ale na pierwszym terminie zdałam na 3+ (a wylosowałam wtedy lekturę, której nie czytałam i nie rozumiałam za bardzo z opracowań o co chodzi, ale tak lałam wodę, że brzmiałam przekonujące i usłyszałam ,,Pani Agnieszko, wszystko pani dobrze powiedziała, ocena plus dostateczna, na przyszłość więcej wiary w siebie").
- resztę egzaminów bez problemów pozdawałam
- zaczęłam nowy semestr
- przedłużyli mi umowę w pracy
- trzy tygodnie byłam chora, po dwóch tygodniach się okazało, że mam ostre zapalenie zatok, a dwóch lekarzy twierdziło, że nic mi nie jest
- stuknęły mi dwie dyszki, co chciałam oblać, ale byłam w robocie 12 godzin + brałam antybiotyk, więc pić nie mogłam
- udało mi się spędzić aż jeden cały dzień z chłopakiem (na przestrzeni dwóch tygodni, szaleństwo)
- nie utworzyli lektoratu niemieckiego, więc muszę się męczyć z angielskim, którego za cholerę nie umiem i test poziomujący pisała mi siostra, która jest w 1 klasie liceum (ja autentycznie nic nie rozumiałam), więc chyba zacznę zbierać hajs na warunek
- jeszcze nie padłam z przemęczenia, co uznaję za mój największy życiowy sukces
Dorosłe życie będzie fajne, mówili...
Studenckie życie jest super, mówili...
Jednak na oddech nie mam ani chwili
A teraz wracam do nauki, moi mili...
Że tak pozwolę sobie spontanicznie zarymować.
Kiedyś, mam nadzieję, będzie dobrze. Kiedyś złapię oddech. Może...
Dbajcie o siebie, kochani, dobrej nocki wszystkim, którzy mogą z czystym sumieniem iść zaraz spać i wyrazy współczucia dla tych, którzy, jak ja, mają jeszcze roboty od groma, łączę się z Wami w bólu ❤️