SzczytAbsurdu

Już niedługo ruszam z publikacją Grobów pobielanych! Stay tuned 1. 11. 2024

SzczytAbsurdu

@wikamarlega Trzeba w końcu wrócić <3
Reply

Bigmilka

@ SzczytAbsurdu  już dodane do biblioteki 
Reply

SzczytAbsurdu

Już niedługo ruszam z publikacją Grobów pobielanych! Stay tuned 1. 11. 2024

SzczytAbsurdu

@wikamarlega Trzeba w końcu wrócić <3
Reply

Bigmilka

@ SzczytAbsurdu  już dodane do biblioteki 
Reply

SzczytAbsurdu

SzczytAbsurdu

@_Zarika_  mam nadzieję, że ci się spodoba 
Reply

_Zarika_

@ SzczytAbsurdu  super, już nie mogę się doczekać ❤️
Reply

SzczytAbsurdu

"— Czujesz ten zapach w powietrzu, Leonie? — Mężczyzna usłyszał szept Nikodima tuż przy swoim uchu. — Tak pachnie młodzieńcza niewinność debiutantek wymieszana z chciwością ich wygłodniałych matek. 
          
          Siergiejew prychnął pod nosem, słysząc podobny komentarz. Czasem jego przyjaciel zachowywał się naprawdę niestosownie.
          
          — Lepiej, bym unikał dziewcząt w białych sukniach? 
          
          — Wprost przeciwnie — zaprzeczył Nikodim. — Ale uważaj, by adorować tylko te, które mają coś do zaoferowania. Zakręcisz się wobec nieodpowiedniej debiutantki, której matka pomyśli sobie nie wiadomo co i tragedia gotowa. Ona będzie chciała ślubu, ty będziesz się wykręcał, aż w końcu wybuchnie skandal i staniesz się persona non grata. Sam wskażę ci panny, z którymi warto zatańczyć. Przy zapisywaniu się do karnecików innych dziewcząt bądź raczej ostrożny. Żadnej nie oferuj więcej niż jednego tańca. Nie mów zbyt wiele i zważaj na każde słowo. Nie zliczę, ile razy miałem kłopoty przez te nieopierzone sępy."

SzczytAbsurdu

„― Lepiej umrzeć dla wolności niż gnić w niewoli ― zaprotestował Aristow. Szybkim krokiem podszedł do sekretarzyka i wziął do ręki pierwszy z brzegu tomik poezji. Leon znał na pamięć niemal każdy z wierszy, które się tam znajdowały, chociaż wolałby ich nie znać. Zbyt wiele wspomnień przywoływały. Moim towarzyszom broni i francuskim przyjaciołom – tak brzmiała dedykacja zamieszczona na pierwszej stronie.
           
          Nikodim przerzucił parę kartek, po czym zaczął czytać mocnym, wibrującym w ciemności głosem:
           
          Wszyscy błądzimy w mgły morzu.
          Wszyscy stajemy na dróg rozdrożu
          [...]
          Na śmierć pójdziemy, broniąc idei
          Bez strachu, ale i bez nadziei
          [...]
          Bo wiemy, że ten żyje po śmierci
          Kto oddał wszystko w imię wolności
           
          Leon aż się wzdrygnął, kiedy jego przyjaciel skończył mówić. Stali milczący, a powietrze między nimi było ciężkie od nagromadzonych emocji. Siergiejew bał się, że jeśli ośmieli się przerwać tę dziwną ciszę, popełni niewybaczalny błąd. Patrzył więc tylko z fascynacją na wyprostowanego jak struna Aristowa, jego napiętą szczękę i poznaczone bruzdami palce, zaciśnięte na okładce książki. Czekał aż przemówi.
          
          ― Rozumiesz, co chciałem powiedzieć, pisząc te słowa? ― zapytał mężczyzna zachrypniętym głosem. ― Ofiara, o której mówisz nie pójdzie na marne. Dzięki nam świat ma szansę się zmienić. Być może przyjdzie nam się poświęcić, ale zrobimy coś ważnego dla siebie i dla innych. Nie obchodzi mnie, czy nas znajdą, zamkną w więzieniu, będą torturować czy nawet zabiją. Nie wycofam się ze złożonej przed Towarzystwem przysięgi. Nie wyprę się swoich ideałów. A ty, Leonie? ― Spojrzał na niego badawczo, a Siergiejew z trudem powstrzymał się, żeby nie uciec wzrokiem. ― Proszę, nie wahaj się tak długo. Nie pozwól, żebym w ciebie zwątpił. Wierzę, że jesteś odważnym i honorowym człowiekiem”

SzczytAbsurdu

„— Proszę nie krępować się moją obecnością. Chętnie zobaczę, jak pani maluje — powiedział do Eugenii. Ta, zachęcona jego słowami, przysiadła na krześle przed jedną ze sztalug.
          
          — Eloise, przynieś mi wodę do malowania i fartuch. Możesz też nalać panu Augustowi kieliszek wina — poleciła po francusku swojej służącej, stojącej w rogu pomieszczenia. Następnie zwróciła się do Augusta: — Niech się pan rozgości. Jestem ciekawa, co powie pan na temat moich prac. Jestem otwarta na krytykę.
          
          Worokin skinął głową i zaczął powoli przechadzać się wzdłuż ustawionych rzędami oraz wiszących obrazów. Jednocześnie czuł na sobie uważne spojrzenie Eugenii, które nieco go rozpraszało. Na oglądanych płótnach dominowała zieleń i mgła znane mu z malowidła nad kominkiem. Pomyślał, że musiały mieć one jakieś istotne znaczenie, skoro dziewczyna umieszczała je w niemal każdej swojej pracy. Na wielu obrazach odnalazł także parę kochanków, co utwierdziło go w przekonaniu, że te wchodziły w skład jakiegoś większego artystycznego cyklu.
          
          — Widzę, że inspiruje się pani przede wszystkim naturą — zagadnął. — Ja również. 
          
          Eugenia uśmiechnęła się ciepło.
          
          — W naturze kryje się niezwykłe piękno — powiedziała. — To nie martwe tło, ale osobny, pełen niezwykłych form świat, o czym często zapominamy. Procesy zachodzące w przyrodzie są odbiciem naszej codzienności. Czasem zastanawiam się nawet, czy mrówki i ślimaki nie prowadzą przypadkiem ciekawszego życia od nas.
          
          August prychnął pod nosem, wyobrażając sobie ślimaczą arystokrację, zbierającą się na balach i rautach, plotkującą i próbującą przyciągać uwagę kolorowymi muszelkami. Czasem wolałby być takim małym żyjątkiem, które kieruje się w życiu instynktem przetrwania, zamiast poddawać się ograniczającym i często pozbawionym sensu regułom swego środowiska.”

SzczytAbsurdu

„Paryż późną jesienią roku 1824 spowity był we mgle i pokryty wilgocią przeszywającą do samych trzewi. Z nieba szarego jak stal spadały krople rzęsistego deszczu do złudzenia przypominające ziarna grochu ciskane przez wiatr w ziemię. Miasto tego dnia sprawiało wrażenie dziwnie smutnego i pustego – tylko gdzieniegdzie dało się dostrzec przemykające w zupełnej ciszy sylwetki przechodniów. Do grupy tych osób należał także stojący pod Arc du Carrousel jegomość przyciągający na dłużej spojrzenie każdego, kto o tamtej porze mijał poznaczony drzewami plac.
            
          Trudno się zresztą temu dziwić, bowiem ów młodzieniec prezentował sobą całkiem osobliwy widok. Lekko przygarbiony, na tle potężnej budowli, wyglądał dosyć komicznie, kiedy próbował walczyć z podmuchami zimnego wiatru, figlarnie podrywającymi do lotu fałdy jego wytwornego redingota. Z trudem udawało mu się też zatrzymać na właściwym miejscu przyozdobiony złotą tasiemką szapoklak, który coraz silniejsze powiewy żywiołu starały się porwać ze sobą, podobnie jak to miało miejsce z brązowymi, nieco już wyschniętymi liśćmi.
            
          — Nie do wiary, co za pogoda! 
           
          Niespodziewanie gdzieś w oddali błysnęło i niebo rozerwał na dwoje piorun. Zaraz po nim w powietrzu rozległ się odgłos grzmotu, który na jeden krótki moment zagłuszył wycie wichru i uderzenia ulewy. Wypadki te nie przestraszyły jegomościa, który niemal z nabożną czcią przyglądał się budowli wznoszącej się na samym środku placu i będącej istnym cudem paryskiej architektury.
           
          Piękna to pamiątka po Napoleonie, choć silniej jeszcze od niej przemawiają czyny samego cesarza, który swego czasu zatrząsł całą Europą. Czym jest śmierć dla takiego człowieka? Niczym! — myślał. Chociaż był z narodowości Rosjaninem, podziwiał skrycie Napoleona – uwielbiał go za jego wielkość i jednocześnie nienawidził za to, że nie potrafił mu dorównać, choć bardzo tego pragnął. Jak prawie każdy młody przedstawiciel swojej epoki marzył o wielkich czynach i sławie, lecz na marzeniach się kończyło.”

SzczytAbsurdu

Fragment "Upiora":
          
          „Młodzieniec nie zastanawiał się dłużej, czy to, co widzi, jest prawdziwe, czy może tylko to sobie zmyślił. Rzucił się do ucieczki, nie odwracając się za siebie, a mroczne monstrum podążyło tuż za nim. Serce Floriana waliło jak oszalałe. Myślał jedynie o tym, żeby zgubić pościg, żeby tylko przeżyć spotkanie z tą piekielną istotą. Biegł, ile sił w nogach, chociaż całe jego ciało krzyczało, by się zatrzymał. Wypity alkohol sprawiał, że kilka razy się potknął i niemal przewrócił. Uciekał, a z obu stron przyglądały mu się kamienice rzucające głębokie cienie. Wiatr niósł ze sobą potępieńcze wycie zjawy, a księżyc w górze bezwzględnie się temu wszystkiemu przyglądał. Wkrótce powróciła niczym niezmącona cisza, ale Fiodorow nadal nie przerywał biegu. Nie zatrzymał się, póki nie był pewien, że postać z mroku już go nie ściga.
           
          Upadł wtedy na kolana, zdyszany i przerażony. Płuca odmawiały mu posłuszeństwa, a jego ciałem wstrząsał kaszel i konwulsje. 
           
          Oszalałem. Naprawdę oszalałem — myślał, szarpiąc kosmyki włosów i wyrywając je całymi garściami.
           
          Potrzebował dłuższej chwili, zanim zdołał wreszcie podnieść się z ziemi. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że gdzieś po drodze zgubił swój kapelusz i rękawiczki, nie miał jednak zamiaru po nie wracać. Dawno nie czuł się tak osamotniony i zagubiony, w dodatku znalazł się w dzielnicy, której zupełnienie znał.
           
          — No i w co ty się wplątałeś? — zapytał cicho, kierując to pytanie do swojego odbicia w szklanej witrynie sklepu galanteryjnego. Jak na złość majaczący w szkle krwistooki upiór z przestrzeloną skronią milczał, spoglądając tylko na swojego imiennika z wyraźną niechęcią.”