Fragment "Upiora":
„Młodzieniec nie zastanawiał się dłużej, czy to, co widzi, jest prawdziwe, czy może tylko to sobie zmyślił. Rzucił się do ucieczki, nie odwracając się za siebie, a mroczne monstrum podążyło tuż za nim. Serce Floriana waliło jak oszalałe. Myślał jedynie o tym, żeby zgubić pościg, żeby tylko przeżyć spotkanie z tą piekielną istotą. Biegł, ile sił w nogach, chociaż całe jego ciało krzyczało, by się zatrzymał. Wypity alkohol sprawiał, że kilka razy się potknął i niemal przewrócił. Uciekał, a z obu stron przyglądały mu się kamienice rzucające głębokie cienie. Wiatr niósł ze sobą potępieńcze wycie zjawy, a księżyc w górze bezwzględnie się temu wszystkiemu przyglądał. Wkrótce powróciła niczym niezmącona cisza, ale Fiodorow nadal nie przerywał biegu. Nie zatrzymał się, póki nie był pewien, że postać z mroku już go nie ściga.
Upadł wtedy na kolana, zdyszany i przerażony. Płuca odmawiały mu posłuszeństwa, a jego ciałem wstrząsał kaszel i konwulsje.
Oszalałem. Naprawdę oszalałem — myślał, szarpiąc kosmyki włosów i wyrywając je całymi garściami.
Potrzebował dłuższej chwili, zanim zdołał wreszcie podnieść się z ziemi. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że gdzieś po drodze zgubił swój kapelusz i rękawiczki, nie miał jednak zamiaru po nie wracać. Dawno nie czuł się tak osamotniony i zagubiony, w dodatku znalazł się w dzielnicy, której zupełnienie znał.
— No i w co ty się wplątałeś? — zapytał cicho, kierując to pytanie do swojego odbicia w szklanej witrynie sklepu galanteryjnego. Jak na złość majaczący w szkle krwistooki upiór z przestrzeloną skronią milczał, spoglądając tylko na swojego imiennika z wyraźną niechęcią.”