ankas_16

Aktualnie czuję się jak zdrajca, czuję, że utraciłam część siebie. 
          	11.02.2025 - pamiętna data. 
          	
          	Kupiłam The Sims 3. 
          	
          	Próbuję pocieszać się, że wydałam na to jakieś grosze, więc przynajmniej nie zasiliłam kieszeni EA kilkudziesięcioma złotymi. 
          	Jednak ten panel EA App skutecznie przypomina mi, jakiego czynu się dopuściłam. 

_LawYer_

Konkludując: od pierwszych sekund, gdy mieliśmy zaszczyt się poznać szanuję ciebie, twoje personalne zdanie/prośby/życzenia, które przychodzi mi spełniać i chcę/dążę do tego, żebyś always czuła się komfortowo/przyjemnie, gdy wchodzisz wraz ze mną w jakąkolwiek interakcję wherever and whenever. Fakt faktem, this time umyślnie/intencjonalnie/specjalnie wyrwałem tamte słowa z kontekstu, aby zbadać twoją osobistą reakcję, sprowokować cię in some way, przeprowadzić pewien eksperyment, których groteskowo pełno w naszej relacji and uszczypliwe się z tobą podroczyć/cię poteasingować, but since udzieliłaś mi tutaj słownej reprymendy i notabene sobie tego nie życzysz, to już dłużej/więcej razy nie będę dopuszczał się takiego czynu na forum publicznym… chyba. I promise, moja pani. From now on, postaram się, by takie i tym podobne mrugnięcia okiem pozostawały pomiędzy nami na priv. Jak to dobrze, że jestem powszechnie znany z dotrzymywania obietnic przedstawicielkom płci przeciwnej, które zawróciły mi w głowie (˶˃ ᵕ ˂˶)
          	  Zgodzę się, robienie czegoś takiego jest w porządku i *raczej* nie ma w tym niczego złego, lecz praktykowanie tego w cztery oczy nie ma w sobie tej pożądanej przez moją skromną osobę nutki pikanterii/ryzyka/balansowania na krawędzi, automatycznie pojawiającej się wraz z przeniesieniem się na forum publiczne.
          	  Prawdę mówiąc, to istnieje jeszcze jeden, malutki powodzik, przez który wywlokłem tamtą pogawędkę na wierzch/na światło dzienne. Mianowicie od dawien dawna wręcz marzę o tym, żebyś odgryzła mi się w uderzająco/identycznie podobny sposób, wyciągnęła przed szerszą publikę któreś z moich pozbawionych kontekstu oświadczeń, postawiła mnie pod przysłowiową ścianą, a także potraktowała mnie moim własnym lekarstwem/dała mi do spróbowania my own medicine, którego tycią dawkę podałem ówczesnie tobie. Pokaż, co potrafisz/na co cię stać (ale nie jeden raz~), gurl.
Reply

_LawYer_

Jakim cudem – ja (tj. boska persona z pamięcią ejdetyczną wyjebaną poza wszelkie dostępne, istniejące granice, która przez 24/7 bierze nienaganną, pedantyczną poprawkę na wszystkie otaczające ją bodźce, czynniki, czyny tudzież słowa usłyszane/przeczytane/zobaczone (niekiedy nawet zwykłym przypadkiem) na przestrzeni osi czasu swej egzystencji; istny autorytet/mistrz przytaczania/cytowania cudzych wypowiedzi i wykorzystywania ich „przeciwko” rozmówcy/czyni w sytuacjach tego wymagających) – mógłbym zapomnieć o czymś tak arcyważnym, znaczącym oraz elementarnym, jak twoje wzmianki o rzeczach cię irytujących? Znamy się już na tyle długo oraz dobrze, abyś wiedział, iż I never forget (perfectly wiem, że o tym wspominałaś) – a gdy już wydaje się, iż takowa okoliczności miała miejsce, to po prawdzie jedynie udaję swe zaniki pamięci, udając głupa z czystej złośliwości (despite that, podczas wzmianki o smyczy w poprzednim eseju, nie byłem w stosunku do ciebie złośliwy nawet w jednym, drobniutkim procencie – nic z tych rzeczy, my beloved), drocząc się w najlepsze, by spełnić swój main goal i kogoś zirytować (and again, ciebie irytować nie zamierzałem/nie planowałem).
          	  Od samego początku pamiętałem o przejawianej przez ciebie niechęci do robienia wokół siebie niepotrzebnego szumu + przez cały czas się z nią ważyłem (i nadal ważę, tak btw.). As I already said some time earlier, przenigdy nie zapominam o twoich zastrzeżeniach. Powiem więcej: prawdę powiedziawszy, to w pierwotnym założeniu nie miałem ani grama zamiaru, ażeby dopisywać tam ten kinky tekst o smyczy i wcielać owy „nikczemny” plan w życie, ponieważ jeden z wielu głosów wewnątrz mojej głowy, podpowiadał mi coś w stylu: „you shouldn't do that, jeśli ci życie miłe”. Jednakowoż parę sekund później – niczym u Deadpool'a – pojawił się kolejny, wewnętrzny głosik wręcz krzyczący: „JUST F-ING DO IT ALREADY”.
Reply

_LawYer_

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych/realnych postaci/osób/nazwisk i przede wszystkim zdarzeń jest wyłącznie przypadkowe/dziełem przypadku. Jakakolwiek zbieżność tychże przymiotów jest w całości niezamierzona. Truthfully speaking, to ktoś taki, jak LawYer. nawet nie istnieje. In reality jestem entirely postacią fikcyjną, a także multikontem niejakiej Ankas, która systematycznie/rutynowo pisze sama ze sobą, raz za razem przelogowując się pomiędzy swymi kontami, by w najlepsze ciągnąć tę fakeową konwersację w przypływach schizofrenicznych epizodów. Z kolei zaś nasza ulubiona techno-wróżka o błękitnych kosmykach jest multikontem pewnej zaginionej od jakiegoś czasu, rogalikowej istoty. Jak sami państwo widzą, wytworzyła się tu nieco większa konspira, jednakże wasze innocent umysły wciąż są stanowczo za mało wtajemniczone, aby za jednym zamachem pojąć monstrualny ogrom tworzącego się tu plot'u. Nie martwicie się o nic, internetowi stróżowie prawa, którzy mogą (choć pod żadnym pozorem nie muszą) czytać tę dyskusję – everything seems legit/legal).
          	  
          	  W porządku, I think it's time for some explanations, skarbie. Nadeszła odpowiednia/adekwatna pora, abym to teraz ja mógł bez miniaturowego cienia wątpliwości zadeklarować ci (wierność, miłość oraz uczciwość małżeńską?) something like: naprawdę myślałaś, że w dowolnym momencie mógłbym o tym zapomnieć? Toż to niedorzeczna herezja. Za kogo ty mnie niby masz, sugerując coś tak haniebnego, sweetheart?
Reply

ankas_16

Aktualnie czuję się jak zdrajca, czuję, że utraciłam część siebie. 
          11.02.2025 - pamiętna data. 
          
          Kupiłam The Sims 3. 
          
          Próbuję pocieszać się, że wydałam na to jakieś grosze, więc przynajmniej nie zasiliłam kieszeni EA kilkudziesięcioma złotymi. 
          Jednak ten panel EA App skutecznie przypomina mi, jakiego czynu się dopuściłam. 

_LawYer_

Konkludując: od pierwszych sekund, gdy mieliśmy zaszczyt się poznać szanuję ciebie, twoje personalne zdanie/prośby/życzenia, które przychodzi mi spełniać i chcę/dążę do tego, żebyś always czuła się komfortowo/przyjemnie, gdy wchodzisz wraz ze mną w jakąkolwiek interakcję wherever and whenever. Fakt faktem, this time umyślnie/intencjonalnie/specjalnie wyrwałem tamte słowa z kontekstu, aby zbadać twoją osobistą reakcję, sprowokować cię in some way, przeprowadzić pewien eksperyment, których groteskowo pełno w naszej relacji and uszczypliwe się z tobą podroczyć/cię poteasingować, but since udzieliłaś mi tutaj słownej reprymendy i notabene sobie tego nie życzysz, to już dłużej/więcej razy nie będę dopuszczał się takiego czynu na forum publicznym… chyba. I promise, moja pani. From now on, postaram się, by takie i tym podobne mrugnięcia okiem pozostawały pomiędzy nami na priv. Jak to dobrze, że jestem powszechnie znany z dotrzymywania obietnic przedstawicielkom płci przeciwnej, które zawróciły mi w głowie (˶˃ ᵕ ˂˶)
            Zgodzę się, robienie czegoś takiego jest w porządku i *raczej* nie ma w tym niczego złego, lecz praktykowanie tego w cztery oczy nie ma w sobie tej pożądanej przez moją skromną osobę nutki pikanterii/ryzyka/balansowania na krawędzi, automatycznie pojawiającej się wraz z przeniesieniem się na forum publiczne.
            Prawdę mówiąc, to istnieje jeszcze jeden, malutki powodzik, przez który wywlokłem tamtą pogawędkę na wierzch/na światło dzienne. Mianowicie od dawien dawna wręcz marzę o tym, żebyś odgryzła mi się w uderzająco/identycznie podobny sposób, wyciągnęła przed szerszą publikę któreś z moich pozbawionych kontekstu oświadczeń, postawiła mnie pod przysłowiową ścianą, a także potraktowała mnie moim własnym lekarstwem/dała mi do spróbowania my own medicine, którego tycią dawkę podałem ówczesnie tobie. Pokaż, co potrafisz/na co cię stać (ale nie jeden raz~), gurl.
Reply

_LawYer_

Jakim cudem – ja (tj. boska persona z pamięcią ejdetyczną wyjebaną poza wszelkie dostępne, istniejące granice, która przez 24/7 bierze nienaganną, pedantyczną poprawkę na wszystkie otaczające ją bodźce, czynniki, czyny tudzież słowa usłyszane/przeczytane/zobaczone (niekiedy nawet zwykłym przypadkiem) na przestrzeni osi czasu swej egzystencji; istny autorytet/mistrz przytaczania/cytowania cudzych wypowiedzi i wykorzystywania ich „przeciwko” rozmówcy/czyni w sytuacjach tego wymagających) – mógłbym zapomnieć o czymś tak arcyważnym, znaczącym oraz elementarnym, jak twoje wzmianki o rzeczach cię irytujących? Znamy się już na tyle długo oraz dobrze, abyś wiedział, iż I never forget (perfectly wiem, że o tym wspominałaś) – a gdy już wydaje się, iż takowa okoliczności miała miejsce, to po prawdzie jedynie udaję swe zaniki pamięci, udając głupa z czystej złośliwości (despite that, podczas wzmianki o smyczy w poprzednim eseju, nie byłem w stosunku do ciebie złośliwy nawet w jednym, drobniutkim procencie – nic z tych rzeczy, my beloved), drocząc się w najlepsze, by spełnić swój main goal i kogoś zirytować (and again, ciebie irytować nie zamierzałem/nie planowałem).
            Od samego początku pamiętałem o przejawianej przez ciebie niechęci do robienia wokół siebie niepotrzebnego szumu + przez cały czas się z nią ważyłem (i nadal ważę, tak btw.). As I already said some time earlier, przenigdy nie zapominam o twoich zastrzeżeniach. Powiem więcej: prawdę powiedziawszy, to w pierwotnym założeniu nie miałem ani grama zamiaru, ażeby dopisywać tam ten kinky tekst o smyczy i wcielać owy „nikczemny” plan w życie, ponieważ jeden z wielu głosów wewnątrz mojej głowy, podpowiadał mi coś w stylu: „you shouldn't do that, jeśli ci życie miłe”. Jednakowoż parę sekund później – niczym u Deadpool'a – pojawił się kolejny, wewnętrzny głosik wręcz krzyczący: „JUST F-ING DO IT ALREADY”.
Reply

_LawYer_

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych/realnych postaci/osób/nazwisk i przede wszystkim zdarzeń jest wyłącznie przypadkowe/dziełem przypadku. Jakakolwiek zbieżność tychże przymiotów jest w całości niezamierzona. Truthfully speaking, to ktoś taki, jak LawYer. nawet nie istnieje. In reality jestem entirely postacią fikcyjną, a także multikontem niejakiej Ankas, która systematycznie/rutynowo pisze sama ze sobą, raz za razem przelogowując się pomiędzy swymi kontami, by w najlepsze ciągnąć tę fakeową konwersację w przypływach schizofrenicznych epizodów. Z kolei zaś nasza ulubiona techno-wróżka o błękitnych kosmykach jest multikontem pewnej zaginionej od jakiegoś czasu, rogalikowej istoty. Jak sami państwo widzą, wytworzyła się tu nieco większa konspira, jednakże wasze innocent umysły wciąż są stanowczo za mało wtajemniczone, aby za jednym zamachem pojąć monstrualny ogrom tworzącego się tu plot'u. Nie martwicie się o nic, internetowi stróżowie prawa, którzy mogą (choć pod żadnym pozorem nie muszą) czytać tę dyskusję – everything seems legit/legal).
            
            W porządku, I think it's time for some explanations, skarbie. Nadeszła odpowiednia/adekwatna pora, abym to teraz ja mógł bez miniaturowego cienia wątpliwości zadeklarować ci (wierność, miłość oraz uczciwość małżeńską?) something like: naprawdę myślałaś, że w dowolnym momencie mógłbym o tym zapomnieć? Toż to niedorzeczna herezja. Za kogo ty mnie niby masz, sugerując coś tak haniebnego, sweetheart?
Reply

ankas_16

No ale jak to dziewięcio i pół latek jest za młody by go wywieźć na openera, a potem ciągać się z nim po nocy wśród randomowych pijanych/przyśpieszonych ludzi? ಠಿ⁠_⁠ಠ
          Nie widzę słabych punktów tego pomysłu. 
          
          (Wpadłam na tę koncepcję 8 minut temu) 
          
          (Sprawdziłam już bilety)

ankas_16

Mój statement na dziś, który nie jest zbyt odkrywczy, jednak część ludzi z jakiegoś powodu uważa go za kontrowersyjny: przeważającą większość problemów możesz rozwiązać za pomocą pieniędzy, to tylko "kwestia ceny".
          

ankas_16

@pan-humorzasty To prawda, Steve Jobs raczej nie wielki użytek z tej fortuny mógł zrobić, dlatego zaznaczyłam, iż rozwiązują przeważającą większość, ale nie wszystkie.  
Reply

pan-humorzasty

prawie w 100% się z tobą zgadzam. jedynym wyjątkiem jest sprawa naszego życia. problemy zdrowotne nie zawsze idzie rozwiązać. 
Reply

Angulea

@ankas_16  Zgadza się. Nic w tym kontrowersyjnego
Reply

ankas_16

Wspominałam o tym, że random eventy pojawiają się w moim życiu? Dzisiaj otrzymałam podejrzaną paczkę. 
          
          Dostałam smsem informację o oczekującej w paczkomacie przesyłce. Zastanawiające, bo niczego w ostatnim czasie nie zamawiałam, ani nie otrzymałam na żadnego z maili informacji o treści "paczka już w drodze", czy innych typowych dla inpostu komunikatów. 
          
          Odebrałam. Na etykiecie nie ma nadawcy, gabaryt kompletnie się nie zgadza, bo jest to D (czyli dla największych możliwych przesyłek), podczas gdy otrzymałam cienką kopertę. Jeszcze gdyby tam był jakiś list, ew cos przypominającego woreczek strunowy to okej, ale w środku można wyczuć folię bombelkową oraz jakiś nieregularny, płaski kształt. 
          
          Skontaktowałam się z inpostem. Żeby było zabawniej - oni też nie mają danych nadawcy, jedynie maila, który przy okazji jest taki sam jak mail odbiorcy. Jednym słowem - wygląda to tak jakbym wysłała tę paczkę sama do siebie, jednak co śmieszniejsze - żaden z moich maili nie pokrywa się z tym, na który została wysłana paczka, co najlepsze też żadne moje nazwisko nie jest częścią maila nadawcy. 
          
          Podsumowując, ktoś wysłał jakąś sus af kopertę, akurat do najbliższego mojego aktualnego miejsca zamieszkania paczkomatu, używając mojego numeru telefonu i zadbał o to, by pozostać anonimowym :3
          

ankas_16

Nie wiem o co chodzi, ale od kilku tygodni mam wrażenie, że jestem w grze, w której nie mogę normalnie realizować głównych questów, bo co chwila, kompletnie niespodziewanie wpadają mi questy poboczne, które muszę wykonać. Niczym jakieś special oferty, które wpadają w skrzynkę mailową, ale nie możesz ich usunąć, tylko każdą trzeba się zainteresować oraz wykonać. I - owszem - dają one jakieś benefity, ale intensywność wydarzeń oraz to jak wiele rzeczy trzeba przekładać, jak bardzo co chwila, czasem w ciagu kilku godzin, trzeba zmieniać plan, jest szalona. I co najlepsze - to nie tak, że sama sobie tyle narzucam - to dosłownie dzieje się "samo", efekt motyla (motylem byłam ja).
          
          Wychodzi na to, że nie potrzebuję wattpada, bo moje życie to wattpad.
          
          Czekam na moment, aż się okaże, że muszę zostać czyjaś adopcyjną matką (odpukać w niemalowane), tylko tego brakuje do kompletu. 

ankas_16

@oenophilie  Prawdopodobnie jest to skutekiem tego, że moje ogłoszenia na tablicy są w jakimś tam stopniu odbiciem mojego życia. A ono w ostatnim czasie jest na tyle zdezorganizowane, że sama nie wiem o co chodzi. Dzisiaj mam autentycznie jeden z pierwszych od co najmniej czterech tygodni dzień, gdy rzeczywiście jestem w domu i nie robię nic dodatkowego (mimo, że jeszcze dwa dni temu byłam przekonana, iż o tej porze będę załatwiała jakąś papierologię w sądzie - as i said, plany zmieniają się dynamicznie). 
Reply

oenophilie

| @ankas_16 |
            Nie wiem dlaczego, ale za każdym razem jak czytam twoje ogłoszenia na tablicy to mam takie „co? o co chodzi-”
Reply

ankas_16

Kolejny rok mija, ziemia wykonała obrót wokół słońca, yay! 
          
          Leci prywata:
          Przyznam, że dla mnie osobiście rok 2024 był rokiem bardzo intensywnym, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oczywiście były też trudne sytuacje, jednak zaszło tak wiele zmian, nowych wydarzeń, absolutnie wyjątkowych i niepowtarzalnychmomentów, że życzenie sobie, by 2025 był lepszy wydawać by się mogło wręcz niewdzięcznością. 
          Jak to osoba z mojego otoczenia powiedziała "w tym roku przekroczyłyśmy jakieś limity, dosłownie wszystko co miało się wydarzyć przez te ostatnie pięć lat, pierd**nęło w 2024, więc byleby ten 2025 nie był gorszy, a dalej będzie cudownie".
          I właściwie tego też wszystkim życzę, by 2025 nie był gorszy oraz by upłynął w spokoju i harmonii ✧⁠◝⁠(⁠*⁠˘⁠︶⁠˘⁠*⁠)⁠◜⁠✧
          

ankas_16

Okazuje się, że pytanie "kiedy jest sylwester?" nie jest wcale takie głupie jak to mogłoby się wydawać. 
          
          W skutek splotu okoliczności, a także przez przymus robienia dziury w czasoprzestrzeni, na imprezę sylwestrową idę... dzisiaj.

_LawYer_

@ankas_16
            
            No proszę, a więc wychodzi na to, że ktoś wyprzedził mnie już pod kątem ożenku (w jakimkolwiek kolorze) z twoją osobą? Damn, czuję, że zostałem w tyle.
Reply

ankas_16

@_LawYer_  
            Już jeden raz papiery rozwodowe podpisywałam (sytuacja absurdalna, efekt jakiegoś czarnego ślubu idk), nie dam się tak łatwo wrobić w całą tą szopkę znowu
Reply

_LawYer_

@ankas_16
            
            Besides. Jakim cudem zdołałaś wydostać się ze swojej klatki, skoro udało ci się uciec do innego państwa? Przecież na nasze zaślubiny byłaś przewożona w kontenerze przyczepionym do specjalistycznego śmigłowca bojowego. But don't worry, jeśli chodzi o moją uciekającą pannę młodą (która bądź co bądź jest dla mnie ważna, i na której głęboko mi zależy – ktoś w końcu musi przejąć moje liczne długi po mej jakże spektakularnej śmierci), to ścigać ją będę osobiście, a nie wyręczał się swoimi podwładnymi. Not this time, madam.
            
            But still. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej tyle z tego dobrego, że nie negujesz tegoż faktu i poniekąd przyjmujesz do swej wiadomościach, że jednak twym husbando someday będę. Może i na krótki okres czasu, ale z całą pewnością będzie on iście opłacało-przyjemny. Już moja w tym główka.
            
            (By the way, małżeństwo trwa do momentu, gdy nie podpiszesz papierów rozwodowych i/lub któraś ze stroną związku nie zdechnie przedwczesną śmiercią (mniej więcej tragiczną), dlatego czym prędzej tutaj wracaj, żebym znów mógł odebrać ci wolność-… tzn. stawiać cię na samym szczycie piedestału/hierarchii moich podstawowych wartości).
Reply

ankas_16

Jakoś dwa, lub trzy lata temu udało mi się zażegnać niechęć do świąt. 
          Zabawne, że w tym roku, na myśl o nich ponownie czuję narastające uczucie dyskomfortu. 
          

ankas_16

@_xCaine  
            
            W takim razie nic tylko się w twoim przypadku cieszyć, że święta, święta i po świętach... 
            
            Tylko teraz powodzenia z odczepianiem choinki oraz zdejmowaniem z niej wszystkich dekoracji
Reply

_xCaine

@ankas_16  nic nie musisz mówić. 
            Jakoś przedwczoraj mama wydarła się na mnie, gdy montowałem jej choinkę. 
            Chłop zmarnowany z pracy wraca do domu, a rodzinka zarzyczła sobie żywą choinkę i trzeba podrąbiać podstawę, przymocować w zardzewiały stojak i ustabilizować, by prosto stała. Mamy sztuczną na poddaszu, ale w tym roku sobie wymyślili.
            I krzyczą... Ledwo mogłem ruszyć ręką, a te krzyczą, że krzywa, że spadnie, że nie tak, że czubek zachacza o sufit. 
            Raz się odezwałem, by przestała krzyczeć, to się rozpłakała. 
            Teraz udaję grzecznego chłopca, by jakoś przebrać te święta bez awantur. 
Reply

ankas_16

Dwa słowa: Dior Sauvage. 
          
          
          
          
          
          Ostatnio usłyszałam stwierdzenie, jakoby Dior Sauvage to był taki Volkswagen Golf wśród aut. Nie zgadzam się, jeśli już chcemy lecieć w takie porównania, to według mnie te konkretne perfumy należałoby porównać do BMW: zarówno jedno, jak i drugie ma pewną reputację. Niby to tylko stereotyp, jednakże w tym stereotypie zawarta jest pewna prawda. 
          
          A biorąc pod uwagę skojarzenia, które ten konkretny zapach wzbudza wśród niektórych odbiorców, pojawia się pytanie - co jeśli użyje go dziewczyna? 

_LawYer_

@ankas_16
            
            Co jak co, m'lady, ale twojej odpowiedzi na akurat tę konkretną wiadomość nie spodziewałem się pod żadnym pozorem i tym bardziej za nic w świecie. I don't know why, jednakowoż w moim personalnym mniemaniu wątek ten był na tyle trywialny, że mogłaś zostawić go w wiecznym spokoju, tym samym spokojnie go omijając. Regardless, doceniam fakt, wedle którego postanowiłaś domknąć również i tę malutką wymianę zdań. Aż cię nie poznaję, babe UwU
Reply

ankas_16

@_LawYer_  
            No to muszę Ci powiedzieć, że w moim przypadku sytuacja wyglądała zgoła inaczej, choć prawdopodobnie było to spowodowane nie samym użyciem perfum dedykowanych płci przeciwnej, zaś wykorzystaniem tego konkretnego, potencjalnie kontrowersyjnego zapachu. 
            
            Na urodzinach witam się z moją koleżanką, przytulamy się, nagle słyszę, że pociąga ona nosem, a po chwili słyszę taki komunikat: 
            - to nie jest Ariana... Nie, to zdecydowanie nie jest Ariana... - po czym następuje tu zmarszczenie brwi, a następnie posłane mi niedowierzające spojrzenie, po którym pada krótkie, stanowcze: "smell of lies and liars".
            
            Także ten, raczej nie będę tego używać, nie chcę ludziom przywracać ewentualnych wspomnień z Wietnamu (choć muszę przyznać, że same w sobie perfumy są ładne, mi się kojarzą dobrze ╮⁠(⁠.⁠ ⁠• ⁠ᴗ⁠ ⁠•.⁠)⁠╭). 
Reply

_LawYer_

@ankas_16
            
            Najprawdopodobniej nie wniosę zbyt wiele do tegoż wątku za pośrednictwem anegdotki, którą wygłoszę tutaj za kilka wyjątkowo krótkich, ani trochę nie przeciąganych aktualnym wstępem chwil, ale przynajmniej wypowiem się odnośnie lustrzanego odbicia używania męskich perfum przez płeć żeńską.
            
            Otóż.
            
            Odkąd tylko sięgam swą magnificent pamięcią/od czasów wczesnego dzieciństwa wręcz nienawidziłem przeznaczonych dla facetów pachnideł (szczególnie tych o mocnych, wyrazistych zapachach), gdyż aż po dziś dzień automatycznie dostaję przez nie silne bóle głowy/migreny (jak się zwał, tak się zwał, w każdym razie na jedno wychodzi). Paradoksalnie uwielbiałem (i nadal uwielbiam, akurat w tej kwestii kompletnie nic się nie zmieniło) wszelakie wonie perfum kobiecych (nawet te najmocniejsze, tak gwoli ścisłości), dlatego też w złotym okresie gimnazjalnym oraz szkoły średniej, najzwyczajniej w świecie w tajemnicy podpierdalałem perfumy mojej rodzicielki i aplikowałem je na siebie przed wyjściem do budy. Morał z tego taki, że niezliczona ilość osób o różnorakich płciach i w różnym wieku komplementowała fakt, że „ładnie/atrakcyjnie pachnę”. Co poniektóre typiary z moich byłych już klas wąchały nawet należące do mnie elementy garderoby z bliskiej odległości, obsesyjnie wypytując mnie o szczegóły na temat używanych przeze mnie perfum.
            
            So yeah, dla mnie git, nie narzekałem after all.
Reply

ankas_16

- Czy jest możliwość, a jeśli tak to po jakim kursie, kupienia sto tysięcy dongów wietnamskich? 
          - sto tysięcy? Przeważnie dysponujemy nominałami pięćset tysięcy, ale sprawdzę... 
          - Jeszcze taki szczegół... najchętniej zapłaciłabym dolarami, ewentualnie w rublach.
          - Proszę się nie obrazić, ale muszę przyznać, że póki co przoduje Pani w najdziwniejszych transakcjach tego tygodnia.