bu2zki11

Przyszedłem tu, bo się zgubiłem…
          	I nawet zdążyłem sobie wymówić, że wyłącznie z tego powodu tu stoję,
          	Nie wspominałem wcześniej, ale pochodzę z innego świata.
          	Bardziej z góry, ale jednocześnie z samego dołu. Położonego najbardziej wschodniego zachodu miejsca, jakie możecie sobie wyobrazić. Nie da się go opisać słowami, a bardziej poczuć. To powietrze po deszczu, dotyk gęstej mgły na skórze, ciepły promień słońca na twarzy i jedwabny piasek pod stopami. To szorstka kora brzozy pod palcami i śpiew ptaków z samego rana.
          	Pamiętam, że kiedyś nie mialem ciała…
          	Byłem jak eter…
          	Unosiłem się nad ziemią lekki, jak puch dmuchawca,
          	Przynosiłem najradośniejszy smutek tam, gdzie go potrzebowano
          	I najsmutniejszą radość tam, gdzie nigdy jej nie szukano
          	Nigdy nie myślałem, że utknę właśnie tutaj
          	W tym ociężałym ciele
          	W tym obcym świecie 
          	Chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tych szarości, będące tak odmienne od moich rodzimych
          	Kiedyś marzyłem, by żyć…
          	Teraz marzę, by umrzeć…

bu2zki11

Przyszedłem tu, bo się zgubiłem…
          I nawet zdążyłem sobie wymówić, że wyłącznie z tego powodu tu stoję,
          Nie wspominałem wcześniej, ale pochodzę z innego świata.
          Bardziej z góry, ale jednocześnie z samego dołu. Położonego najbardziej wschodniego zachodu miejsca, jakie możecie sobie wyobrazić. Nie da się go opisać słowami, a bardziej poczuć. To powietrze po deszczu, dotyk gęstej mgły na skórze, ciepły promień słońca na twarzy i jedwabny piasek pod stopami. To szorstka kora brzozy pod palcami i śpiew ptaków z samego rana.
          Pamiętam, że kiedyś nie mialem ciała…
          Byłem jak eter…
          Unosiłem się nad ziemią lekki, jak puch dmuchawca,
          Przynosiłem najradośniejszy smutek tam, gdzie go potrzebowano
          I najsmutniejszą radość tam, gdzie nigdy jej nie szukano
          Nigdy nie myślałem, że utknę właśnie tutaj
          W tym ociężałym ciele
          W tym obcym świecie 
          Chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tych szarości, będące tak odmienne od moich rodzimych
          Kiedyś marzyłem, by żyć…
          Teraz marzę, by umrzeć…