Hej, kochani <3
dobrze wiem, że to oczekiwanie może być frustrujące i zniechęcające, jednak korekta "Póki Śmierć Nas Nie Rozłączy" nie należy do najłatwiejszych spraw.
Postać Aryi wykreowałam jako dziecko, teraz jako dorosła baba muszę odpowiedzieć za swoje błędy i zrobić coś raz i porządnie!
Odpowiadając na wasze pytania: tak. Arya wróci.
Poniżej wkleję malutki fragmencik, zapowiedź tego, co się szykuje.
„Chłodne podmuchy wiatru niczym niewidzialny grzebień zaczesywały długie źdźbła traw. Muskały krzewy i zachęcały zielone listki do zabawy. Ich szum otulał jej zmysły, łaskotał skórę, obejmował duszę i rozwiewał niesforne ciemne kosmyki, które uciekły z ciasno zaplecionego, długiego warkocza.
Było chłodno, wiatr - miała wrażenie - że stroił sobie z niej żarty. Ale jednak Arya taką pogodę ukochała najbardziej; nienadzwyczajna szarówka, chmury zasłaniające błękit nieba. Słońce nie chciało jej uraczyć swymi cieplutkimi promykami na twarzy, ale uszanowała to.
Zresztą nic się nie liczyło, gdy nadszedł czas powrotu. Powrotu do domu.
Już z daleka obserwowała samotny szczyt rysujący się na horyzoncie. Nic nie mogło zasłonić Góry. Pięknej i majestatycznej. Arya widziała wiele pasm górskich, ale żadne nie mogło się liczyć z jej Samotną Górą. Jedyną w swoim rodzaju. Gdyby los obdarzył ją odpowiednimi umiejętnościami, bez wątpienia tworzyłaby pieśni oraz wiersze chwalące Górę; jej piękno i dobroć, jej majestatyczność i hojność.
Jednak jeszcze bardziej niż za Górą, dziewczyna tęskniła za rodziną. Za ciepłem ich spojrzeń, słodkością ich słów. Za ich obecnością i bliskością. Ich twarze widziała pod powiekami, wyryły się w jej sercu. Sposób, w który wymawiają jej imię, w jaki otulają ją ramionami.
To wszystko wywołało na jej ustach uśmiech, a na polikach rumieńce.
Otulona ciemnym płaszczem, usiadła głębiej w siodle i musnęła łydką bok kuca. Jej wierzchowiec parsknął i przyśpieszył. On też bardzo chciał do domu. ”
see you soon <3