InviaRemadeka

Mnogość czarnych mgieł ujmuje dłoń
          Upstrzony ich krokami 
          Za plecami szyby szydzi
          Monitor oprzytomnieje zbutwiały
          Choć para na stronę zwinięta, skulona
          Wtem śpiewem zaklęta
          Śpiewem co z ust wydaje
          Żałosny pojęk gardłowy
          Gardło naciąga sieci, godowym echem korkowym
          Korek z przełyku o sufit 
          Odbił dawkę goryczy
          Tafla głupoty, chybił
          Chybił, drzewolicy
          Mnogości czarnych mgieł 
          Nic w zaparte nie trzyma...
          
          Amen! Miłego dnia życzę