imma_broken

wróciłam <3

_mudaddy_

cześć! z tej strony imma_broken, ale z mojego innego konta. niestety wylogowałam się z tego konta i musiałam zresetować hasło, do czego potrzebny mi był email, którego niestety nie pamiętam. próbując coś z tym z tym zrobić odkrywałem, że usunęłam to konto i zapomniałam o tym. jest mi przykro z tego powodu, bo miałam wiele tłumaczeń skończonych albo w połowie zrobionych, w tym drugą część 'one of me for all of you', choć właściwie najbardziej mi szkoda okładek, bo to jedna z pierwszych rzeczy jakie robię na początku tłumaczenia. ktoś może ma pomysł, co zrobić z tą sytuacją? zdaję sobie sprawę, że to w całości moja wina, ale wciąż proszę o jakąś pomoc. dopóki nie odzyskam dostępu do tego konta, wszytkie ważne rzeczy będę publikowane na tablicy na tym koncie, ale żadnych tłumaczeń nie będę wstawiał dopóki sprawa nie będzie jasna.
          
          przepraszam za to
          
          see ya! 

imma_broken

choć przed mamą i tą ciocią pokazuję, że jest inaczej i mówię, że nie potrzebuję tego i że jestem zdrowa. wstydzę i boję się poprosić o pomoc, sama nie wiem czemu. płakałam dziś. usłyszałam piosenkę, która dokładnie opisuje to, co teraz czuję. usłyszałam ją na tiktoku od princess.pey.pey, 'honey and glass'. dawno nie płakałam tak mocno, gdyby nie to, że nie mam dostępu do żyletki, pocięłabym się. chcę znów ciąć się, widzieć krew spływająca po moich rękach, brzuchu, udach, chcę czuć ten cierpki ból pomieszany z ulgą, chcę ciąć się do momentu, w którym będę miała problemy z utrzymaniem żyletki, chcę pobić swój rekord w głębokości cięcia, zbyt długo utrzymuje się ten sam. ale obiecałam mamie, że już nigdy więcej. składałam jej już takich obietnic tysiące, a wciąż nie umiałam przestać, więc to dla mnie nic więcej, jak puste słowa, które dają nadzieję tylko jednej stronie. to głupie, bo zawsze po jej złożeniu naprawdę nie tnę się przez długi czas. a zaraz po tym znów rzucam się w to. jakbym naprawdę chciała to zmienić, a to niemożliwe, prawda? chcę iść do psychologa, nawet kurna do psychiatryka, ale mimo to wiem, że to mi nie pomoże. potrzebuję tego, ale to mi nie pomoże. już nic mi nie może pomóc.
          
          dziękuję za wszystkie wsparcia w komentarzach, miłe słowa. przepraszam każdego, kogo krzywdzę i skrzywdziłam, ale ja naprawdę nie widzę dla siebie nadziei. jej po prostu nie ma.
          
          do usłyszenia.
          
          4/4

imma_broken

@mroczny_nalesnik sam nie wiem. nie jestem dobra w interakcji z ludźmi, nawet przez internet, natomiast jeśli chodzi o pomoc przez internet, to obawiam się, że nie wyjdzie. doszłam do wniosku, że jestem "za ciężkim przypadkiem". mimo wszytko naprawdę dziękuję za chce i to mega doceniam! może kiedyś skorzystam, dziękuję 
Reply

mroczny_nalesnik

@imma_broken  chcesz popisać czasem?
Reply

imma_broken

nigdy więcej się nikomu nie zwierzyłam, prócz osobie, która zaczęła mi ostatnio pomagać. nawet gdy mówiłam o mojej sytuacji kuzynce, nie mówiłam o swoich uczuciach (to było w Sylwestra 2020, po tym się uwolniłam od żywego piekła i wyprowadziłam z mamą i rodzeństwem do babci). byłam zalana w trzy dupy, ale nawet wtedy nie puściłam pary z ust. mama często "grozi" mi psychologiem, mówiąc, że jak jeszcze raz się potnę albo zobaczy więcej blizn. kilka dni temu powiedziała, że zapisze mnie w tym tygodniu do psychologa. czekam na to. udaję, że nie interesuje mnie to, ale w rzeczywistość bardzo chciałbym do niego pójść. zdanie odnośnie tego zmienia mi się praktycznie codziennie, ale od dłuższego czasu myślę tak. niedawno ciocia powiedziała, że jak będzie zapisywała swojego syna do psychiatryka mnie też zapisze. była wtedy śmiertelnie poważna, a moja mama nie zaprzeczyła. naprawdę myślę, że przydałby mi się pobyt tam. nie myślcie, że mówię to tak o, pod wpływem emocji, nie. ostatnio wielokrotnie myślałam o pobycie w psychiatryku i prawie zawsze dochodziłam do tego samego wniosku: potrzebuję go. wiem, że najpewniej mnie wyślą tam dorośli już po kilku, a może nawet jednej, wizycie u psychologa, bo jest ze mną źle. naprawdę, naprawdę, naprawdę źle. to co tutaj pisze nie jest nawet połową tego co myślę, przeżywam i czuję. myśląc o wydarzeniach, które za niedługo mnie spotkają, czuję spokój.
          
          3/?

imma_broken

kilka lat temu, gdy miałam około 11 lat, powiedziałam mojej "przyjaciółce", o tym, co się dzieje (przepraszam, nie chcę pisać co dokładnie się działo, choć byłam już bliska napisania tego) z tego, co teraz sobie przypominam, w porównaniu do tego, co było dwa lata później, to był pikuś. to był pierwszy raz, gdy komuś powiedziałam o swojej sytuacji, ale nie mówiłam wtedy, co czuję. ona obiecała mi, że nikomu nie powie o tym, a już następnego dnia szkolna pedagog wezwała mnie na rozmowę. obiecała, że nikomu nie powie, więc opowiedziała jej o wszytkim, nawet z większymi i bardziej bolesnymi szczegółami. na koniec rozmowy powiedziała, że sprawa jest zbyt poważna, aby ją zignorować i idzie z tym do sądu. wtedy również nie mówiłam o tym, co czuję. to był drugi raz, kiedy zawiodłam się na czyimś zaufaniu. później było kilka wizyt kuratora, rzadziej policji i niebieska karta. raz byłam u psychologa, ale było to w obecności mamy, więc nie mówiłam wszytkiego. ona sama często mnie zatrzymywała. nie pamiętam rozmowy, ale psycholog zadawał bardziej pytania odnośnie naszego życia i tej sprawy. to była moja druga wizyta w życiu u pełnoprawnego psychologa. pierwsza była gdy miałam około 9-10 lat, byłam wtedy w szpitalu. wolę nie mówić czemu, aczkolwiek nigdy nie powiedziano mi diagnozy. miałam wiele badań, ale były one raczej dobre, bo zdecydowano się ostatecznie wezwać psycholog, ponieważ kolejną przyczyną mojej dolegliwości była przemoc fizyczna/psychiczna/molestowanie. wtedy też musiałam kłamać. mówiłam wszytko to, co On chciałby usłyszeć, bo wiedziałam, że psycholog powie Mu to.
          
          2/?

imma_broken

huh, zbliża się długi i bolesny post. here we go again... 
          
          coraz częściej zastanawiam się, jak by zaaregowali inni, gdybym powiedziała o tym, co się dzieje u mnie. czy moja kuzynka która jest jedną z najbliższych, a jednocześnie najdalszych mi osób uwierzyłaby, że wiecznie uśmiechnięta i żartująca ja w rzeczywistości prawie codziennie myśli o samobójstwie? czy te wszytkie ciocie na wieść o tym, że nie radzę sobie z przeszłością, że czuję się coraz gorzej i duszę w tym bagnie zaczęłyby mnie obgadywać i mówić, że wymyślam, albo że one też tak mają, ale jakoś sobie radzą? czy czy po wyznaniu, że w lustrze widzę tylko ulaną i brzydką świnię, że czuję się bezwartościowo, przestaliby w końcu "żartować" sobie z tego, jaka to ja nie jest brzydka albo gruba? czy wręcz przeciwnie, zaczęliby mnie bardziej szykanować z tego względu? powiedziałam raz jednej z bardziej wyrozumiałych cioć jakie mam, że nie czuję się dobrze wśród ludzi, że czuję, jakby każdy mnie oceniał i patrzał się na mnie, że nienawidzę swojego głosu i swojego seplenienia. a ona mi odpowiedziała, że ona też tak ma. że na początku w pracy również nic nie mówiła, a teraz nie może się zamknąć. że to normalne, że tak się czuję, a następnie odeszła zadowolona, że zdołała mi pomóc. tymczasem ja ledwo powstrzymywałam się od płaczu, bo to był pierwszy i ostatni raz, gdy choć trochę wyjawiałam swoje smutki i problemy, w prośbie o pomoc, a zostałam olana. bo to nie jest normalne, że tak się czuję. to była osoba, w której pokładałam spore nadzieje, bo myślałam, że ona rzeczywiście będzie chciała mi pomóc. osoba, której trochę ufałam, teraz nie ufam jej w ogóle. dlaczego nie mogę nikomu zaufać? dlaczego nie mogę znaleźć osoby godnej mojego zaufania?
          
          1/?

imma_broken

chciałbym tylko napisać, iż na pewien czas przestaję tłumaczyć. nie wiem, ile to potrwa, raczej na krótki czas. poznałam niedawno wspaniałą osobę, która pomaga mi z moimi problemami, osobę, z którą czuję się lepiej i doszliśmy razem do wniosku, że najlepiej dla mnie byłoby na chwilę przerwać swoją aktywność, ponieważ ostatnie tłumaczenia, robiłam bardziej z przymusu. wierzę, że wszytko się poprawi, więc nie martwcie się. czasami będą pojawiać się nowe książki bądź rozdziały, ale to będą tłumaczenia, które miałam w zapasie.
          
          do zobaczenia za niedługo~

rostkowskqv

@ imma_broken  będziemy tęsknić sun! Dasz radę! <3
Reply

imma_broken

mam już tego wszystkiego dosyć. każdy myśli, że jestem przygłupią nastolatką, nie biorącą niczego do siebie, lubiącą żartować i dużo się śmiać. nawet jeśli chciałbym komuś z mojego otoczenia się wygadać, nikt by mi nie uwierzył, bo jak taka osoba jak ja może mieć takie problemy? na pewno każdy by pomyślał, że szukam atencji. chcę przestać udawać, ale gdybym tak zrobiła i pokazała, jak naprawdę jest, zraniłabym wiele osób. nie chcę tego, bo i już tak ranię najważniejszą osobę w moim życiu.
          
          nikt nie bierze mnie na poważnie. cały czas mówię innym, by przestali nazywać mnie grubą, brzydką, głupią i że nic nie umiem zrobić. wiem, że żartują, ale mimo wszytko to mnie boli. gdy powiedziałam im o tym, powiedzieli, że przecież tylko zartują i nie powinnam tego brać do siebie, że "przecież X to nie przeszkadza, więc tobie też nie powinno".
          
          nikt mnie nie akceptuje i nie zaakceptuje. udaję przed każdym, nawet najbliższym i nie mogę przestać. chcę, by to wszytkie się skończyło, mam dosyć swojej żałosności, mam dosyć swojej brzydkiej mordy, którą codziennie w lustrze, wstydzę się jej, mam dosyć swojego obrzydliwego ciała, które rośnie z każdą kalorią, którą spożywam, mam dosyć swojego charakteru, jest paskudny, nienawidzę go, mam dosyć swojej rodziny, która albo ignoruje moje potajemne wołania o pomoc, albo rzeczywiście ich nie widzi, mam dosyć swojego życia. 
          
          mam dosyć wszytkiego, chcę by się to skończyło, nie daję rady, nie chcę dawać, jestem sama w tym całym bagnie, duszę się ale mi to nie przeszkadza, może dzięki temu w końcu będę miała upragniony spokój... 

soysashimi

@ imma_broken Bardzo Ci współczuję. Ja Cię słyszę i chciałxbym pomóc jakkolwiek. Nie jestem specjalistą, co najwyżej czytam, ale jeśli chociaż wygadanie się ma pomóc, to wysłucham Cię i nie będę oceniać. Jeśli będziesz miała kiedykolwiek taką potrzebę, to możesz napisać. Nie wiem czy to pomoże, ale chciałxbym, aby Cię to tak nie przytłaczało. ❤️
Reply

imma_broken

myślałam, że to będzie dobry dzień, naprawdę miałam taką nadzieję, ale gdy tylko wyszłam z pokoju, wszytko się popsuło i poranny płacz mam zaliczony :)) 

imma_broken

@RasowyKotSzatana jasne, dziękuję i nawzajem ♥ 
Reply

imma_broken

@RasowyKotSzatana po prostu znów chciałam dobrze i zintegrować się z rodziną, ale jak zwykle nikt nie zrozumiał moich zamiarów i wyszło na to, że jestem bezczelną, niewdzięczną gówniarą, która w ogóle nie pomaga w domu, ma wszytko gdzieś i jedynie przysparza problemów, ogólnie jeszcze parę niezbyt fajnych rzeczy się dowiedziałam, jedynym słowem zmieszali mnie z błotem, nie dając nawet dojść do słowa. ale to w porządku, po prostu biorę wszytko za bardzo do siebie :) wątpię, aby udało Ci się mi pomóc, ponieważ nie chcę niczego więcej, jak zwykłego zakończenia tego wszytkiego. proszenie, a następnie skorzystanie z pomocy to zbyt wielki wysiłek psychiczny, jedynie czasami mam chwile, gdzie chcę się komuś wygadać albo pójść do psychologa, którego potrzebuje, jednakże nie zrobię tego, dopóki ktoś nie zauważy moich problemów, bo również wstyd mi o to zapytać i boję się tego. mimo wszystko, dziękuję za dobre chęci, miłego dnia~
Reply

imma_broken

byłby ktoś tak miły i podał strony, gdzie można pogadać z dziwnymi ludźmi, ale nie typu instagram czy messenger? bo chcę się komuś wyżalić po raz pierwszy w życiu, a tacy ludzie raczej nie będą cały czas mi radzić, by pójść do psychologa czy na policję, tak jak robią to "normalne" osoby... 

imma_broken

@_Broken-People właściwie to często chciałabym pójść do psychologa, nawet nie po to, by pomógł mi z moimi problemami w głowie, a po to, by po prostu mnie wysłuchał, jednakże sprawa jest dość skomplikowana i NIE MOGĘ tego zrobić. mimo wszytko dziękuję za radę ^^
Reply

_Broken-People_-

@ imma_broken  Niestety nie znam, moja droga. Ale mam radę, chcesz to skorzystasz. Nie chcesz to nie.
            
            Rada, by zaczerpnąć opinii psychologa to nie jest zły pomysł. Może i nie znam twojego problemu, ale trochę w życiu już przeżyłam i wiem, że gdybym tylko miała taką możliwość poszłabym na spotkanie ze specjalistą. Rozmawianie z "dziwnymi ludźmi" może sprawić, że przez moment będziesz czuła się okej, ale to stan na chwilę. To coś co nie rozwiąże problemów, sprawi tylko, że będą odrobinę mniej wyczuwalne przez jakiś czas. Trzeba dbać o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, a instytucje takie jak policja lub osoby takie jak psycholodzy po to właśnie są. 
Reply