obserwowanie śniegu przy Blue&Grey jest tak pięknym uczuciem, że nie mogłam powstrzymać łez. Ich muzyka daje mi takie szczęście, sprawia że czuję się jakbym naprawdę była ważna dla kogoś na tym świecie, że ktoś naprawdę mnie rozumie. Jednocześnie boli mnie to, jak bardzo osoby wokół mnie, a przede wszystkim chłopcy, nie zasługują na to co sie dzieje teraz, nie zasługują by ich szczęście zostało odebrane przez ten niesprawiedliwy świat, chce oddać każdą radosną chwilę która mnie spotkała i przejąć na siebie to cierpienie, bo czuję że w porównaniu do nich ja zasłużyłam na to bardziej. Czuję się jednocześnie źle bo nie umiem pokochać siebie, mimo że oni tyle nam dali już, tak bardzo próbują nas uszczęśliwić. Chcę powiedzieć im przepraszam, że nawet nie mam siły się starać pokochać siebie. Ale choć na chwilkę zapominam o jakichkolwiek mrocznych myślach, takich które tu napisałam między innymi, by poczuć tylko tą miłość i spokój jaki ogarnia moje serce gdy słucham ich piosenek. By poczuć choć przez chwilkę, że naprawdę zasługuję na to życie. Jestem mieszanką sprzecznych uczuć, gubię się w tym wszystkim. Ale jestem im za wszystko wdzięczna, bo uratowali mnie w pewien sposób. Myśl o nich nie pozwala mi zrobić czegokolwiek co mogło by mi zaszkodzić, nie ważne jak bardzo tego pragne, ukarać się w jakiś sposób. Wiem, że oni by tego nie chcieli, że chcą by każda Army, każda osoba, się trzymała i dożyła tego szczęścia, które gdzieś na nas tam czeka prawda? Na każdego, nie ważne czyim jest fanem i kim jest. Dlatego będę starać się dla nich, nie ważne jak momentami jest to ciężkie i jak bardzo to boli.