O nic cię nie oskarżałem, a tym bardziej niczego ci nie zarzucałem, madam. Najprawdopodobniej jesteś tego od początku do końca świadoma, because you're a smart girl, ale i tak chciałem to dosadnie zaznaczyć just for the sake of it. Po prostu dzieliłem się wraz z tobą cząstką tego, co siedzi w moim iście spaczonym umyśle. Zresztą monolog mego autorstwa odnośnie wcześniej wspomnianego braku czasu na kryzysy egzystencjalne i tak był pisany pół żartem, pół serio.
Podsumowując: thank you once more już za samo to, że wyjawiłaś mi coś tak, bądź co bądź, personalnego. Posiadam nieskazitelną świadomość tego, iż działa to porównywalnie do metaforycznej rany. So yeah, o nic się nie martw, bo akurat ja jestem nad wyraz wyrozumiały. Masz pełne prawo do tego, aby się tak czuć, a ja to akceptuję – we're only humans (z pewnymi wyjątkami) after all and it is what it is.
A i owszem, owa persona sobie na to zasłużyła + otwarcie życzę jej tego z całego swego zimnego, zepsutego do szpiku kości, zwyrodnialskiego serca. Regardless, nie potrzebuję pocieszenia, współczucia, czy też litości – nie są mi one do czegokolwiek potrzebne, ale i tak doceniam twe jako tako pocieszające słowa. Imo. każda żyjąca istota powinna dostawać za swoje (a nawet jeszcze gorzej) w takich oto sytuacjach, ale nie będę wchodził w szczegóły, ponieważ rant ten trwa już wystarczająco długo, zaś wyczekiwanego końca ani widu, ani słychu.
Much as I appreciate your offer, I have to decline for now – nic nie zapowiada tego, abym kiedykolwiek z niej pomimo wszystko skorzystał. Nie lubię się nikomu żalić, użalać nad sobą, narzekać na swój los i się narzucać – as I already said, nie jestem jedną z tych jednostek, które praktykują takie coś. Nie muszę wygadywać się innym, aby sobie ulżyć, mam na to nieco inne sposoby (☞ ͡° ͜ʖ ͡°)☞