Rozdział 1. Przesilenie

136 13 0
                                    

Felix siedział u szczytu stołu, jednak nie na głównym miejscu, nawet nie po jego prawicy, a po lewej stronie. Dla przypadkowego obserwatora mogłoby wyglądać karygodnie to, że król nie zasiada na głównym tronie, jednak było to bardziej skomplikowane. Według zasad „Najważniejszej księgi hierarchii zasiadania przy stole, w trakcie Przesilenia zimowego" na głównym, środkowym tronie zasiada król, po jego prawicy królowa, a po lewicy najstarszy syn. Jednak, jako iż Felix miał lat zaledwie szesnaście, więc do pełnej koronacji brakowało mu czterech lat. To jego matka, czyli królowa obejmowała stanowisko króla-regenta, więc zajmowała główne miejsce. On nadal pełnił rolę najstarszego syna, więc pozostawało mu miejsce po lewej, bo miejsce po prawej nadal należało do królowej, mimo że z niego nie korzystała.

Przesilenie nie było ulubionym świętem młodego władcy, właściwie to jak każde inne święto organizowane przez jego matkę, przynajmniej od śmierci ojca. Felix zawsze się zastanawiał czemu jego matka tak się zmieniła od tamtego dnia. Poprzedni król nigdy, odkąd pamiętał, nie rozmawiał z królową, pomijał ją nawet w toastach. Królowa też nigdy na ten fakt za bardzo nie narzekała, jedynie okazywała wyjątkowy brak szacunku do władcy, próbując go rozgniewać.

Stół był zastawiony najróżniejszymi potrawami, nawet z najdalszych zakątków kontynentu. Jednak każde z dań musiało zawierać specjalny składnik - marcepan. Jako iż Przesilenie nazywano było również świętem marcepanu, wszyscy musieli zaakceptować jego obecność w potrawach, nawet tych najbardziej odmiennych smakowo.

- Fiorowie znowu się spóźniają - zagaiła królowa - Fione najpewniej nie przyjdzie, lamentując nad śmiercią ukochanego.

Felix przewrócił oczami i sięgnął po kielich z winem.

- Naprawdę nie rozumiem, jak można rozpaczać przez pięć lat. - kontynuowała - Mi wystarczy dwa tygodnie i nawet nie uroniłam łzy.

Chłopak wypił kielich wina jednym haustem i nalał sobie kolejny.

- O ile dobrze pamiętam to twoja żałoba była jedną wielką imprezą.

Vera zacisnęła dłoń na oparciu krzesła Felixa i nachyliła się do jego ucha.

- Piśnij jeszcze jedno złe słówko na mój temat gówniarzu, a srogo pożałujesz.

Felix parsknął.

- A co skończę tak jak ojciec? – odparł – Dobrze wiesz, że nikt nie wierzy w ten wypadek.

W wejściu do sali pojawili się spóźnieni goście. Felix wstał i ruszył w ich kierunku, „przypadkowo" popychając kielich z winem na futro swojej matki.

- Ty mały... agh

Vera wybiegła z sali w kierunku swojej komnaty, łapiąc po drodze za przegub najbliższą służącą i przepraszając gości.

Matka miała rację, pomyślał chłopak, zauważając brak obecności królowej Fione. W wejściu stał król Kasen, który był w takiej samej sytuacji jak Felix, z tą różnicą, że jemu do koronacji brakowało roku. Za jego plecami stali książę Kale i księżniczka Rosalie, jego narzeczona. Mimo że byli bliźniakami, to Kale był duszą towarzystwa, a Rosalie była raczej cicha, chyba że ktoś ją wyprowadził z równowagi.

Felix i bliźniacy przyjaźnili się od urodzenia, jednak kiedy okazało się, że będzie on musiał wyjść za Rosalie zesmutniał. Wprawdzie bardzo dobrze się dogadywali, jednak jej nie kochał i nie sądził, że kiedykolwiek to się zmieni.

- Jak dobrze was widzieć! – zawołał Felix z uśmiechem na twarzy

- Nam również wasza wysokość – odparł Kasen i ruszył do stołu po wino.

Ostatni królOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz