Po dobrych dwóch kwadransach Dean oznajmił, że pora spać-poprosił bruneta, by zaczekał na niego dwa pokoje dalej, gdy on musiał położyć dzieci do łóżka. Emma już nieco drzemała, więc wtuliła się w ramiona taty, gdy ten niósł ją do jej łóżeczka, a Ben przetarł oczy palcami, szurając nogami po podłodze, gdy szedł do siebie. Mężczyzna po cichaczu wyniósł prezenty ze starej garderoby i zaniósł je pod choinkę, gdy upewnił się już, że dzieciaki spały, poprawiając je pod drzewkiem i wsuwając szybko ciasteczka, które Emma zostawiła dla świętego Mikołaja jako rekompensatę dla swojej pracy.
Castiel zorientował się, że trafił do sypialni, gdy zobaczył małżeńskie łóżko i zdjęcia na ścianach-przymknął drzwi, chcąc usiąść na krawędzi materaca, ale ostatecznie nie mógł powstrzymać się przed zerknięciem na fotografie. Na wszystkich od razu rozpoznał Deana-wyglądał praktycznie tak samo jak teraz, może był trochę mniej zmęczony, to wszystko. Na najbliższym zdjęciu był z Benem, chłopiec musiał mieć ledwo dwa latka-siedział na barkach taty, gdy ten patrzył do silnika Impali, chyba nieświadomy kamery. Na kolejnym była już kobieta, zapewne matka dzieciaków, w ciąży z Emmą-była brązowooką brunetką, co odziedziczył po niej Ben i bez wątpienia była bardzo piękna. Z mixu Deana i niej dzieciaki wyrosną na prześliczną, młodą kobietę i przystojnego mężczyznę.
Na kolejnym zdjęciu Dean robił śniadanie z maleńką Emmą w jednej ręce i patelnią w drugiej-zdjęcie dalej była cała czwórka, dziewczynka musiała mieć dwa, trzy latka, uśmiechała się do aparatu z ramion mamy. Przy stole pochwaliła mu się, że ma już lat całe pięć, więc to musiało być jedno z ostatnich zdjęć jej matki-Ben miał siedem lat teraz, pięć, gdy kobieta umarła. Chryste, nie chciał sobie tego wyobrażać-Dean stracił partnerkę i został z tak malutkimi dziećmi, musząc tłumaczyć im, dlaczego mama odeszła i nie mogąc nawet przeżyć żałoby, kiedy potrzebowały opieki. Musiał być cholernie silny psychicznie.
-Nieładnie podglądać.
Drgnął, zerkając przez ramię-Dean wszedł do pokoju, przymykając za sobą drzwi.
-Wybacz.-Castiel przeprosił cicho, znów patrząc na zdjęcia.-Wiesz, że jestem wścibski.
-Troszkę.-Winchester uśmiechnął się lekko, podchodząc bliżej.-Nie winię cię, jest sporo rzeczy, których ci nie powiedziałem. Masz prawo do ciekawości.
Przez chwilę patrzyli razem na to jedno, ostatnie zdjęcie całej rodziny, aż Castiel zadał pytanie, niemal szeptem.
-Jak miała na imię?
Dean zerknął na niego, zanim wrócił wzrokiem do fotografii-westchnął ciężko, opuszczając ramiona.
-Lisa.-odparł.-Była wspaniała.
Cas spojrzał na niego łagodnie i szczerze, również opuszczając ręce, by zahaczyć kciuki o kieszenie jeansów.
-Przykro mi. Musiałeś bardzo ją kochać.
-Wiesz, nie planowaliśmy tego.-Dean uśmiechnął się smutno, zerkając na niego krótko.-Siedem, właściwie osiem lat temu byłem dość...cóż, powiedzmy, że korzystałem z młodości ile wlezie. Sypiałem z każdym, kto wykazał ku temu chęć, w tym z Lisą. Lubiłem ją, ale nie myślałem o niej przyszłościowo...aż pewnego dnia przyszła mi powiedzieć, że jest w ciąży.
Poprawił przekrzywioną ramkę, wciąż łagodnie się uśmiechając.
-Mogła nic mi nie mówić i ją usunąć, była zbyt młoda na rodzinę, ledwo skończyła studia...ale powiedziała mi, żebyśmy razem zdecydowali. Powiedziałem, że to jej wybór: jeśli urodzi, pomogę jej wychować dziecko, jeśli zdecyduje się na aborcję, nie będę miał do niej żadnych wyrzutów. Postanowiła je zatrzymać.-westchnął, wsuwając dłonie do kieszeni i rozglądając się lekko po pokoju.-Kupiliśmy ten dom na kredyt, wprowadziliśmy się, zacząłem więcej pracować...urodził się Ben, później Emma. Nie miałem z nią ślubu, nigdy go nie potrzebowaliśmy, ale byliśmy rodziną. Byliśmy szczęśliwi.
CZYTASZ
The Holiday
FanfictionCastiel Novak, zmęczony własnym pracoholizmem i życiem, postanawia na święta Bożego Narodzenia zamienić się domami z Samem Winchesterem, mieszkańcem maleńkiej wioski w pobliżu Londynu-spodziewał się wypoczynku na łonie natury i kilku dni błogiej cis...