day one

1.3K 96 67
                                    

   Promienie słoneczne porannego słońca, tańczyły przedzierając się przez zasłony i padały na splątanych w uścisku mężczyzn, okrytych satynową pościelą. Leżący na ogromnym łóżku, blondyn poruszył się, opuszczając objęcia Morfeusza. Otworzył oczy i omiótł spojrzeniem bruneta, leżącego po jego prawej stronie. Lekki, błogi uśmiech rozjaśnił jego twarz. Przesunął się nieznacznie, pełznąc po omacku w kierunku ciepłego ciała. Harry wydał z siebie ciche mrukniecie, gdy Draco objął go od tyłu. Mimowolnie wyciągnął swoje długie ramię, które wylądowało na talii Dracona. Malfoy przesunął rękę, by leniwie pieścić włosy wybranka. Obserwował jak promyki porannego słońca uwidaczniają rysy Pottera. Prześlizgiwały się po rozczochranych włosach, bladym zarysie blizny w kształcie błyskawicy, półprzymkniętych powiekach, by na koniec omieć pełne, malinowe usta. Blondyn dotykał opuszkami palców włosy śpiącego mężczyzny, co jakiś czas nawijając pojedyncze kosmyki na swoje chude palce. Brunet miał cudowne włosy; bujne, lekko kręcone i przede wszystkim bardzo gładkie, mimo braku specjalnej pielęgnacji . Były Ślizgon zawsze mu ich zazdrościł, dlatego potrafił spędzać liczne godziny na gładzeniu włosów swojego męża, kiedy on czytał lub po prostu gdy nadarzała się do tego okazja. Uwielbiał wszystko co Harry'ego.

Dzisiejszy poranek wydawał się być wprost stworzonym do leniwego wylegiwania się do późna w łóżku. Leżący na łóżku brunet, ziewnął przeciągle, zmieniając trochę dotychczasową pozycję; przewrócił się na prawy bok, wtulił głowę w klatkę piersiową blondyna i mruknął coś niezrozumiale. — Hej. — odezwał się miękko Draco, nie przerywając pieszczenia włosów partnera.

— Dzień dobry. — mruknął tym razem wyraźnie brunet, przecierając zaspane oczy. Podsunął się do góry na prawej ręce, aby uzyskać lepszy widok na kochanka.

— Wyspałeś się? — wymruczał blondyn, przesuwając się jeszcze bliżej mężczyzny, tak, że stykali się rozgrzanymi ciałami na prawie całej długości. Draco poczuł jak mąż splata ich nogi pod kołdrą.

— Oczywiście.— odparł Harry i uniósł się na rękach, by pocałować męża. Skradł powolnego całusa, na co uśmiech Dracona wyraźnie uległ zmianie i został zastąpiony grymasem.

— Nie lubię jak całujesz mnie, gdy nie masz umytych zębów, Potter. — fuknął, po czym podniósł się do półsiadu.

Harry roześmiał się cicho, dobrze wiedząc, że blondyn się tylko z nim droczył. Mężczyzna wstał z łóżka i pośpiesznie skierował się w stronę łazienki, a Harry nakrył się kołdrą pod samą głowę, wydając z siebie zduszone jękniecie. Za nic w świecie nie miał ochoty wyściubiać nosa z łóżka. Prawie znów zasypiał, gdy poczuł jak ponownie ugina się koło niego materac.

— Wstawaj śpiąca królewno. — sarknął blondyn, stając nad nim.

Były Gryfon wyłonił się spod pościeli i spojrzał na swojego męża, przewracając oczami. Prawdopodobnie dwudziestodwulatek brał przed chwilą prysznic, o czym świadczyły jeszcze jego mokre kosmyki włosów. Młodszy odetchnął głęboko rozkoszując się słodkawym zapachem żelu, który użył.

— Wcale nie śpię — odezwał się cicho. — Ładnie pachniesz.

— Wiem. — odparł ironicznie Draco, spoglądając mu prosto w oczy.

Draco wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie i Harry już miał mu proponować, aby nie wychodzili przez cały dzień z łóżka. Po kilkunastu tygodniach ciągłej pracy należał im się wolny weekend.

— Chodź do mnie. — powiedział, po czym pociągnął go za rękę.

Malfoy usadowił się wygodnie na biodrach bruneta, pochylił się nad nim, aby chwilę później z namiętnością obcałowywać szyję mężczyzny. Harry jednak nie był tym usatysfakcjonowany, przez co gdy próbował dosięgnąć ust blondyna, spowodował przyjemne tarcie ich dolnych partii ciała, na co oboje westchnęli.

every day with him; drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz