Niedzielnego ranka, Harry'ego obudziły łaskoczące w twarz kosmyki platynowych włosów, po czym wywnioskował, że było jeszcze wcześnie, ponieważ nie był sam w łóżku. Zazwyczaj, gdy on wstawał, nawet w niektóre weekendy, Dracona już nie było. Lecz dzisiaj blondyn leżał obok, mocno przywierając plecami do jego piersi. Uwielbiał te rzadkie chwile, kiedy mieli czas tylko dla siebie. Bez skrępowania wdychał rozkoszny zapach, który zdecydowanie należał do jego ulubionych; odrobinę słodki z subtelną nutą wody kolońskiej. Westchnął przeciągle i uniósł powieki, leniwie mrugając. Złotawe światło wpadające do ich sypialni było jeszcze blade, ale wystarczająco jasne, aby mógł przyjrzeć się, wtulonej w niego sylwetce męża. Ostrożnie, aby nie obudzić mężczyzny, odwrócił się stronę rozgrzanego ciała, przytulając się do piersi blondyna. Poczuł błogie ciepło i miarowe bicie serca kochanka. Draco nieświadomie poruszył się przez sen, wbijając kolano między uda Harry'ego. Brunet ze świstem wciągnął powietrze. Delikatnie odsunął nogę męża od swojego krocza, usilnie starając się go nie obudzić. Mimo wszystko musiał przyznać, że brakowało mu takich poranków. Ostatnimi miesiącami oboje byli zapracowani, więc ich wspólne weekendy były zaliczane do rzadkości. Bez wahania ponownie wtulił twarz w tors, po czym przymknął oczy. Przez dłuższą chwilę wsłuchiwał się w otaczającą ich błogą ciszę, aby potem pomału unieść głowę z poduszki. Brunet podparł się na łokciach i zaczął lubieżnie obserwować się pogrążonego we śnie byłego Ślizgona. Kilka jego kosmyków okrywało mu bladoróżowe policzki, a klatka piersiowa poruszała się w równym, spokojnym rytmie. Wyglądał cudownie, tak niewinnie i spokojnie, że mógłby uchodzić za pogrążonego we śnie anioła. Spoglądając na twarz Dracona, Harry pochylił się i złożył na jego ustach czuły pocałunek. Następnie uczynił to samo na czubku nosa oraz na rozgrzanym czole mężczyzny. Blondyn nie wskazywał żadnych oznak, że zaraz się obudzi, więc Harry niemrawo podniósł rękę i powiódł opuszką palca po ostrym zarysie jego szczęki i przeczesał jasne włosy, które zostały rozrzucone na wszystkie możliwe strony po białej poduszce. Potter wręcz ubóstwiał dotykać i podziwiać swojego męża. Był przy nim szczęśliwy, co niestety w przeszłości nie zdarzało mu się często. Przeżyli razem wiele, począwszy od obustronnej nienawiści, po nieziemsko dobry seks, kończywszy na miłości. Od początku ich związku Draco wzbudził w nim pełne namiętności i pożądania uniesienia. Malfoy zmienił wszystko, mieszając mu w głowie bardziej, niż sam kiedykolwiek i komukolwiek chciał to przyznać, ale go kochał. Byli ze sobą dobre trzy lata i ciężko mu było wyobrazić sobie związek z inną osobą. Były Ślizgon mruknął cichutko przez sen, przerywając rozmyślenia Wybrańca i skupiając jego uwagę ponownie na swojej osobie. Westchnął głęboko, jednocześnie opadając łagodnie na pościel obok blondyna. Przyciągnął go do siebie, otaczając go lewym ramieniem. Ziewnął przeciągle, czując się nagle sennym. Nie minęło pięć minut, a byłego Gryfona zmorzył słodki sen.
Ponad trzy godzinny później, ponownie się przebudził odczuwając silną potrzebę skorzystania z toalety. Pomału odsunął się na skraj łóżka, aby niezauważalnie przemknąć do łazienki. Wstał i przeszedł kilka kroków chwiejnych w stronę wyjścia, odczuwszy skutki wczorajszego poranka. Ból delikatnie pulsował w dolnych partiach jego ciała. Jednak satysfakcjonował go ten ból. Na korytarzu było chłodno oraz panował półmrok. Kroki jego bosych stop roznosiły się cichym echem przez całą długość holu na piętrze. Gdy dotarł do łazienki, uderzyła w niego fala zimnego powietrza, więc szybko rzucił zaklęcie ogrzewające. Podszedł do lustra, po czym oparł się rękoma o zlew. Lustrzane odbicie ukazywało nieco zaspanego, rozczochranego, młodego mężczyznę o przenikliwym, szmaragdowym spojrzeniu. Jedną ręką przeczesał rozwalone brązowe kosmyki, odsłaniając przy tym bladą bliznę na czole. Odwrócił wzrok od pamiętliwego znamienia i zajął się myciem zębów. Chwilę później automatycznie odłożył tubkę pastę i szczoteczkę do zębów z powrotem na zlew. Ściągnął z siebie piżamę, po czym jednym ruchem dłoni, przywołał biały puszysty szlafrok.
CZYTASZ
every day with him; drarry
Fanfiction─ when the dew drops shine on the poppies, whole branches or stems seem to be clad in jewels whose beauty is the value bratnie dusze związane czymś piękniejszym niż tylko przeznaczenie [warning: mlm, sexual intercourse, vulgar language]