| ~2~ |Bransoletka 😞

487 48 8
                                    

L- Odezwę się na Instagramie

Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale postanawiam się zgodzić.

Wracam do środka klubu gdzie od razu Justyna zaczyna mówić o tym, jaki Marcin nie jest zły. Mimo wszystko, mam trochę dosyć tego, dlatego idę napić się alkoholu i wracam do zabawy w tłumie ludzi

Gdy w końcu koło 5 rano zostało już niewiele osób- parę znajomych Radka, Marcin, Kuba i ja. Koniec końców Justyna na mnie się obraziła, ale zdecydowałam, że nie będę psuła sobie humoru takim czymś.

Jest mi bardzo miło, kiedy Marcin proponuje, żeby w trójkę pojechać uberem. Niewiele myśląc zamawiamy auto gdy nagle orientuje się, że na mojej ręce czegoś brakuje

L- Marcin!

M- Tak?- odpowiada szybko chłopak odrywając wzrok od telefonu

L- Bransoletka!

M- Co się stało?

L- Zgubiłam ją!- mówię panikując i szukając jej w torebce.

To jest najważniejszy przedmiot w moim życiu. Była super pamiątką po teamie, przypominała mi nie tylko o Marcinie

M- Tą którą dostałaś ode mnie?

L- Tak, przepraszam!

M- Nie masz za co przepraszać, chodź poszukamy jej

Już po chwili biegam po całym klubie, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć, przez co coraz bardziej panikuję.

L- Nie ma jej!- mówię prawie płacząc, ale nie chce tego robić

Decydujemy, że pójdziemy do recepcji, aby zapytać się czy nie widział ktoś jej, ale wychodzi to na marne.

Zrezygnowana wychodzę na dwór i wsiadamy do ubera. Ostatecznie, z mojego oka wypływa łza, mam w sobie mieszankę smutku i złości. Jestem na siebie strasznie zła, przez to, że ją zgubiłam

M- Ejj, nie płacz, to tylko bransoletka

L- To nie chodzi tylko o bransoletkę, ona przypominała mi czasy w teamie itd...

Resztę drogi spędzamy w ciszy, chyba nikt już nie ma siły.
W końcu dojeżdżamy pod mój dom:

L- Bayy

M- Do zobaczenia

Kuba już śpi, także z nim się nie pożegnałam, wchodzę do domu, i jedynie na co mam ochotę to położyć się i płakać. Nadal nie umiem pogodzić się ze stratą bransoletki, była dla mnie czymś bardzo ważnym. Nosiłam ją przez cały czas, każdego dnia...

Nagrywam instastory, bo stwierdzam, że powiem o tym widzom. Gdy odpalam Instagrama, widzę, że jestem zalana tysiącami wiadomości, setkami postów i setkami relacji. Dziwnie jest to jak ktoś może cieszyć się z relacji innych osób. Nagrywam story, po czym zmywam resztki makijażu i idę spać...

Budzę się o dwunastej, od razu sięgam po telefon a na ekranie pokazuje mi się wiadomość od Marcina

od: @marcindubiel

- Hej, miłego dnia 🙈

Uśmiecham się widząc to wiadomość i odpisuje:

- Hii, nawzajem

Na co Marcin natychmiast odpisuje:

- Napiszesz mi swój adres?

- ul. Marszałkowska 12

- Przyjadę pod Ciebie jutro :)

- Do zobaczenia ✨

Przez resztę dnia nie mam ochoty nic robić, także włączam netflixa i jem chipsy...

*skip time*

Następnego dnia budzę się o 12:30, i tak jak zwykle sięgam po telefon, na którym widnieje wiadomość od Marcina:

- Przyjadę o 13 🙈

Zaczynam się tym stresować, bo mam 30 minut. Szybko wybieram ubranie- czarne legginsy i długa, szara bluza. Zanim się orientuję zostaje mi już tylko 15 minut, przez co wiem, że nie zdążę

Zanim nałożyłam róż i tusz do rzęs słyszę pukanie do drzwi. Spoglądam na zegarek, na którym widnieje godzina 12:55. Słysząc nieustające pukanie podchodzę do drzwi i mu otwieram

L- Marcinn, przyszedłeś za wcześnie




Hi!

Jak mijają wasze pierwsze dni nowego roku?
U mnie ogólnie spoko

Przepraszam za to, że rozdział się może wydawać krótki, chociaż jest 570 słów

Po każdej burzy wychodzi słońce - Lexy i MarcinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz