Część II: Sadyba

22 1 1
                                    

     Michałowi w końcu udało się dotrzeć do dzielnicy, w której od dzieciaka mieszkał Maciek, przez przyjaciół nazywany Artoriusem, jego wieloletni przyjaciel. Razem przeżyli już całkiem sporo, kłótnie, sprzeczki, imprezy. Pomyślał, że i to przeżyją, oczywiście cali i zdrowi. Co prawda z nowym bagażem dystopijnych doświadczeń, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.

     Napis „Sadyba Best Mall" pamiętał lepsze czasy. Teraz nie było po co go czyścić ani naprawiać, nie było za co.
Przeszedł przed napisem i wszedł do galerii, bez maski. Przywitały go nienawistne spojrzenia staruszek i pobłażliwe spojrzenia ochroniarzy, którzy pochwycili reakcję starszych.

Udał, że nie zauważył poruszenia i ruszył korytarzem.

„Biedni ludzie. – pomyślał – Nie są świadomi życia w kłamstwie. Karmieni przez telewizję kłamliwie nazywającą się polską nie zauważali faktów. Ślepa wiara, połączona ze starczą naiwnością, nie pozwala chociażby podjąć rozsądnej dyskusji bez bycia obrzuconym inwektywami."

     Rozmyślania przerwało mu dotarcie do celu. Już od wejścia poszukiwał przyjaciela wzrokiem, nie chciał chodzić po sklepie i dawać nadziei kasjerom, że tym razem klient coś kupi. Wolał wkroczyć dziarsko do sklepu, zgarnąć kogo miał zgarnąć i wyjść nie będąc zaczepianym, czy w czymś pomóc.

Wśród krzątającej się obsługi dostrzegł znajomą twarz i długie jasne włosy związane w koński ogon. Podszedł do przyjaciela od tyłu, nieco z lewej strony i popukał w prawe ramię. Ten porzucił układanie książek i odwrócił się, zmarszczył brwi nie widząc nikogo i spojrzał w drugą stronę. Gdy zobaczył uśmiechniętą od ucha do ucha twarz Michała, odpowiedział mu tym samym.

– Chcesz żebym zawału dostał czy co? – zażartował – Siema.

– Mówisz tak, jakbym przestraszył Cię pierwszy raz.

     Uścisnęli się serdecznie i weszli pomiędzy półki. Ubrany w charakterystyczną sklepową koszulkę był łatwo zauważalny dla krążących po sklepie klientów.

– Co cię tu przywiało?

– Robota jest. – Zmierzył go wzrokiem – Porządna.

– Pieprz się – zrozumiał żart, ale spoważniał zaraz. – Słuchaj, ja kończę zmianę jakoś za 15 minut. Skocze na zaplecze, dam Ci klucze do mieszkania, wejdziesz do mojego pokoju i poczekasz. Dobra?

***

     Wygodna kanapa umilała mu czekanie. Rozwalił się jak wygodnie, sięgnął po pierwszą z brzegu książkę i zerknął na okładkę. Chciał zabić czas, zanim właściciel mieszkania ruszy się z pracy i ogarnie wszystkie procedury..
Trafiła mu się „Pieśń o Warszawie", jego ulubione postapo. Czytał je jeszcze przed pandemią i czekał na kontynuację. Niestety pandemia namieszała i poszła na moment tylko po to, żeby wrócić i stworzyć Chciwych. W nowej wersji świata nie było zbyt dużo miejsca na kulturę. Sprzedawano same stare tytuły, pamiętające czasy przed epidemią.

     Czytanie pochłonęło go na tyle, że nie zauważył powrotu przyjaciela.

– Co tam czytasz? – krzyknął tamten wchodząc do pokoju, zadowolony z wykorzystania nieostrożności gościa.

     Michał podskoczył jak porażony prądem.

– Boże Święty człowieku nie strasz tak – odetchnął głęboko – „Pieśń o Warszawie" złapałem.

– Masz za swoje, mini zawał za mini zawał. – Usiadł na krześle naprzeciwko okupowanej po książęcemu kanapy.

– Dobra, plus dla Ciebie – przyznał. – A teraz szybciutko do interesów bo czas goni. Masz wolne w najbliższym tygodniu?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 03, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Cleaning (and Killing) ServiceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz