And that's almost the end.

601 61 32
                                    

Nienawidzę tego miejsca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Nienawidzę tego miejsca. W jednej chwili dom, który w końcu zaczął tętnić życiem i przestał istnieć jedynie jako noclegownia - zamienił się w ziejący pustką budynek, pieprzoną puszkę, w której się duszę. Bez mojej wiedzy policja przejrzała wszystkie pomieszczenia wywalając każdą pierdołę na podłogę. Nigdy nie było tutaj takiego syfu, jak teraz. Naruto szlag by trafił... wspomnienie chłopaka potęguje ból głowy. Może potrafiłem kozaczyć przy Ibikim, ale facet ma siłę w łapie a że adrenalina w moim ciele opadła, wszystko mnie napierdala.

— Ktoś to posprząta. — spoglądam na Itachi'ego. Naprawdę uważa, że to jest moje największe zmartwienie?

Uświadomiono mnie, że od aresztowania minęły dwa dni. Po zaatakowaniu przez nadgorliwych policjantów na własnej posesji wstrzyknięto mi usypiacze. Ktoś umyślnie, lub nie - przesadził. Musieli doprowadzić mnie do wystarczającego stanu świadomości, aby przeprowadzić przesłuchanie, więc tkwiłem w jakimś miejscu, pod nadzorem medyka. Potem była już nieoficjalna sala przesłuchań i Hatake, który wcześniej powiadomił o wszystkim mojego brata. Najwyraźniej, Itachi zapracował sobie na dobre relacje z prokuratorem, bo obaj przyjechali ze mną do miejsca, w którym po raz ostatni widziałem Naruto. Kurwa... co z nim? Ile mogło się wydarzyć przez ten czas? Choinka, którą uznawałem za skończony kretynizm, leży marnie na podłodze. Teraz czuję coś innego, kiedy na nią patrzę. Zależało ci na tych świętach, chociaż jeden dzień mogliśmy spędzić całkowicie zaprzeczając temu, co nas otacza. Wciskam ręce do kieszeni spodni, sam nie wyglądam lepiej od tego, co mnie otacza. Koszulę mam porozrywaną, zakrwawioną i uwaloną od brudu. Śmierdzę potem, stęchlizną z sali przesłuchań i zaschniętą krwią. Brat chciał mnie opatrzyć, ale musiałem jak najszybciej wrócić do tego miejsca. Jakaś koślawa nadzieja bujała się w mojej głowie, pragnąłem zawierzać, że przeoczyłem coś istotnego: ukryty list, wiadomość w niedokończonym cieście czy ślady butów. Zagryzam policzki, po interwencji glin już nic nie znajdę.

— Sasuke, gdzie masz apteczkę? — głos Itachi'ego skupia moją uwagę na nim. Cholera, nic się nie zmienił a nie widziałem go kilka lat. Fakt, jest starszy, ale ogólnie... nosi się jak kiedyś.

— O ile nie wyleciała przez okno, to w łazience — odpowiadam ponownie wgapiając się w pieprzone drzewko. Niektóre dekoracje Uzumaki zrobił sam. Żadne z nich dzieła sztuki, ale jednak... starał się tak bardzo.

Brat wymija mnie i wiedząc, gdzie jest łazienka idzie na pierwsze piętro. Pozostaję w salonie sam z Hatake, który zwiedza każdy zakamarek szukając garnca ze złotem. Zmęczony podchodzę do kanapy i opadam na nią ciężko. Pomarańczowy sweter Naruto nadal wisi na oparciu, nieświadomie sprawdzam, czy pachnie moim chłopakiem. Kurwa, miesza mi się w głowie. Przypominam sobie o whisky schowanej w jednej z kuchennych szafek, planowałem wypić ją z Uzumakim. Obiecał, że ten jeden raz spróbuje Akashi Red Blended. Może powinienem wypić szklankę? Albo butelkę?

— Jak to się stało, że Uzumaki zamieszkał u ciebie? — Kakashi siada na fotelu obok i spogląda na mnie spokojnie. Sięgam po fajki i odpalam szluga, zastanawiając się, co mogę mu powiedzieć.

Oskarżony ♠️ | SasuNaru ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz