Nigdy nie lubiłam zmian. Wiązały się one z niepokojem, którego nie powinnam odczuwać. Według mamy powinnam być wyprana z emocji, by w ten sposób chronić innych. Jednak bez uczuć nie ma człowieczeństwa. Wtedy stajesz się potworem. Nie współczujesz, nie cieszysz się i nie kochasz.
Gdy wkroczyłam do Akademii bardzo się bałam, a jednocześnie byłam szczęśliwa. Dostałam szansę od losu. Były to jednak uczucia głęboko schowane w moim sercu.
Trzymając w ręku plan lekcji oraz klucz do pokoju stałam przed gabinetem dyrektorki, która kazała mi zaczekać na kogoś kto mnie oprowadzi. Analizowałam właśnie obrazy wiszące na ścianie, kiedy usłyszałam zbliżające się kroki.
- Sofia Blue? - blondynka o zielonych oczach posłała mi pytające spojrzenie. Pokiwałam głową, na co dziewczyna uśmiechnęła się promiennie - Emily Cooper, miło mi.
Uścisnęłam jej dłoń odwzajemniając uśmiech. Po chwili dziewczyna zaczęła kierować się jednym z korytarzy, opowiadając mi o szkole. Po dłuższej rozmowie mogłam stwierdzić, że bardzo miło mi się z nią rozmawiało.
- A tutaj...- Emily wskazała na stoliki na dziedzińcu- ...czas spędzają wilkołaki. Uważaj, ich alfa to niezłe ciacho i lubi zarywać do nowych.
Po godzinie Emily pokazała mi już większość miejsc Akademii. Dowiedziałam się, że jest wampirzycą, co z góry wyjaśniało jej bladą urodę. Razem skierowałyśmy się do zachodniego skrzydła, gdzie znajdowały się pokoje.
- Gdybyś czegoś potrzebowała to mieszkam na przeciwko.
- Dziękuję. Miło z twój strony. -odpowiedziałam uśmiechając się delikatnie.
Chwyciłam za klamkę i już po chwili znalazłam się w eleganckim wnętrzu. Jak się okazało, pokój miałam sama, co było dodatkowym plusem.
Rozpakowałam swoje rzeczy i z ulgą stwierdziłam, że zostało mi jeszcze dużo czasu wolnego, bo zajęcia zaczynały się następnego dnia.
Spacerując dziedzińcem obserwowałam wszystkich wokół. Zadziwiało mnie to jak wszyscy się dogadują. Wampir z wilkołakiem, wilkołak z czarownicą, a nawet wróżki z krasnalami.
Usiadłam pod ogromnym drzewem i wyjęłam książkę. Uwielbiałam czytać, zwłaszcza przy zachodzie słońca. Złote promyki oświetlały kolejne strony książki, kiedy obok mnie pojawiła się piłka.
- Podasz?
Na dźwięk melodyjnego głosu uniosłam głowę. Przede mną stał wysoki brunet o oczach równie ciemnych.
- Yyy...- Nie byłam pewna czy to jego uroda czy to spojrzenie, które jakby zaglądało do mojej duszy, powodowało przyjemne ciarki na całym moim ciele- Tak, jasne.
Podałam mu piłkę, która z łatwością przyjął. Przez chwilę tkwiliśmy w milczeniu, a ja czułam jak moje policzki nabierają różowego odcieniu.
- Thomas jestem. - powiedział brunet przerywając ciszę.
- Sofia.- uśmiechnęłam się, a już po chwili chłopak siedział obok mnie.
- Jesteś tu nowa, prawda? Nie widziałem Cię do tej pory, a takiej buźki nie da się zapomnieć.
Na jego słowa zaśmiałam się nerwowo. Spoglądając na Thomas'a mogłam stwierdzić, że bezkarnie mnie obserwuje. Wzięłam lekki wdech i próbowałam się uspokoić.
CZYTASZ
He was like a Storm
Fantasy"Odwróciłam wzrok, spoglądając na panoramę miasta. Czułam jak jego palące spojrzenie wbija się w moje ciało. Pokiwałam lekko głową, po czym znowu odwróciłam się w jego stronę. Wstrzymałam oddech, gdy ciało chłopaka znalazło się tak blisko mojego..."...