Jasny pokój

2.9K 78 13
                                    

Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu, początkowo widząc wszystko bardzo zamazane. Po kilku minutach dotarło do mnie gdzie jestem. Szpital. Miejsce w którym za nic w świecie nie pojawiłabym się z własnej woli. Leżałam, nie mogłam się ruszyć, nic zrobić, ani nic powiedzieć. Byłam sama w sali. Czułam że jestem podłączona do wielu kabli, miałam też rurkę intubacyjną. Czułam że jestem pod wpływem jakichś mocnych leków. Czułam się strasznie odurzona, jak po jakichś narkotykach.  Zobaczyłam że ktoś wchodzi do pokoju. Był to starszy mężczyzna, w okularach i białym fartuchu. 

-Dzień dobry, nazywam się doktor James Evans. Operowałem Cię wczoraj. Miałaś wypadek, czy pamiętasz co się stało? Mrugnij raz na tak, i dwa razy na nie.

Mrugnęłam dwa razy. Nie pamiętałam nic, oprócz tego że zemdlałam i przyjechała karetka.

-Czy wiesz gdzie się znajdujesz?

Mrugnęłam raz-tak wiedziałam że jest to szpital.

-Za kilka godzin wyciągniemy ci rurkę intubacyjną, rodzina czeka na zewnątrz. 

Słysząc słowo rodzina przypomniał mi się cały wczorajszy tydzień. Jak w mgnieniu oka moja głowa zawrzała od natłoku informacji. Przypomniałam sobie że spałam u brązowookiego blondyna od 3 dni, ten sam chłopak wczoraj mnie pocałował, poszliśmy na spacer, który jest moim ostatnim wspomnieniem, nawet spał ze mną, o Boże. Nie myślałam o tacie, mamie czy Vanessie. Myślałam tylko o nim. Poczułam gorące łzy, które spływały na moje policzki, wiedząc że go przy mnie nie ma. Miałam nadzieję że siedzi z moją rodzinką na korytarzu. Jak wiadomo nadzieja umiera ostatnia. Nie w moim przypadku. 

Zobaczyłam że do sali wchodzą kolejno mama, tata i moja siostra. Nie było po nim śladu. Moja nadzieja umarła właśnie w tamtym momencie. Słyszałam że mama coś mówi, tata mnie przytulał. Nic nie rozumiałam, bo po prostu nie chciałam rozumieć. Moim jedynym marzeniem na ten czas, było tylko go zobaczyć i przytulić. Leżałam i odzyskiwałam mowę i zdolność ruchu. Nie miałam pojęcia od ilu godzin lub dni tak tu leżałam, ale czułam że moje kości dawno nie były prostowane. Pod wieczór pielęgniarka wyciągnęła tą rurkę. Mama ciągle przy mnie była. Tata musiał iść, ale zanim wyszedł włożył mi jakąś karteczkę do ręki. On i Vanessa wyszli, mama została jeszcze chwilę. O 23 ona również wyszła. Chłopaka jak nie było, tak nie ma.

Pielęgniarka przyszła, odłączyła ode mnie trochę kabli. Poczułam że mam strasznie suche gardło, więc pielęgniarka podała mi szklankę wody. Wymieniła też kroplówkę, i zgasiła światło. Przez chwilę wahałam się żeby otworzyć kartkę od taty, ale w końcu ją przeczytałam. Wstałam delikatnie, zaświeciłam małą lampkę obok łóżka i opierając się o poduszkę, przeczytałam jej zawartość.

Nie myśl że jestem głupi, wiem kim on jest. Nie pozwolę żeby znów ci coś zrobił. 

Czekaj, co? Gdy to czytałam czułam buzujące we mnie emocje i serce zaczęło szybciej bić. Nie miałam pojęcia, że emocje mogą się tak szybko zmienić. Skąd mój tata wiedział, że się z nim spotykałam, a co dopiero znałam? Może nie chodziło mu o niego? Dobra, tu musiało chodzić o niego, po co w ogóle się zastanawiałam. Sama ledwo zdawałam sobie z tego sprawę. Ze smutku moje emocje zmieniły się w złość. Byłam tak wściekła, że chciałam coś zepsuć. Czułam jak czerwona się robię. Zawsze gdy się cholernie denerwowałam, miałam problemy z oddychaniem. Pielęgniarka to zobaczyła i przyszła do sali, podając mi  jakieś lekarstwa, najprawdopodobniej środki uspokajające. Szarpałam się przez chwilę, ale usnęłam chwile po ich podaniu. Musiały być naprawdę mocne. W nocy obudził mnie strasznie głośny alarm, który znajdywał się idealnie obok moich drzwi do sali. 

-Pilnie proszony lekarz James Evans proszony na salę operacyjną numer 5. Pilnie proszony...-dźwięk powtarzał się w kółko przez jeszcze minutę. Mimo braku sił wstałam trochę i zobaczyłam ratowników biegnących za noszami. Na nich był jakiś chłopak, cały we krwi. Ratownicy szli naprawdę szybko. Wszędzie była krew. Nie chciałam więcej na to patrzyć, więc odwróciłam głowę, ciągle mając w głowie widok chłopaka z noszy. Z braku sił i chęci do jakiegokolwiek funkcjonowania usnęłam, ciągle mając w głowie jego obraz. Sama się sobie dziwię, że usnęłam po czymś takim. Od zawsze miałam dziwny wstręt do krwi.

Rano obudziła mnie pielęgniarka. Pieprzyła coś jak się nazywa, jakaś Lily, nazwiska  nie pamiętam. W nocy strasznie źle spałam, budziłam się co chwilę. Obudziła mnie akurat podczas snu o małych kotkach. Wiem, to dziwne, ale taka już jestem. Ciągle mówiła mi coś o jej dzieciach, jej domu, podczas gdy wymieniała mi jakieś opatrunki. Czy ona naprawdę myśli że chcę tego słuchać ledwo żywa w łóżku szpitalnym? Odpowiedź jest prosta. Nie. Powiedziałam jej że jestem głodna, żeby stąd poszła bo nie interesowało mnie to o czym mówiła. Przyniosła mi puree z ziemniaków i sałatkę. Zjadłam to, było o dziwo dobre jak na szpitalne jedzenie. 

Leżałam w łóżku przez cały dzień, dopóki doktor Evans nie wszedł do sali.

-Dzień dobry, pamiętasz jak się nazywam?

-Evans?

-Tak doktor James Evans. A ty jak się nazywasz?

-Ava Smith panie doktorze.- oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie podkreśliła dwóch ostatnich wyrazów. Zaczął mnie pytać o to ile mam lat, jak nazywają się moi rodzice i tak dalej. Po pół godziny męczarni zabrał mnie na EKG. Po badaniu spytałam go, czy moi przyjaciele mogliby przyjść, niestety nie zgodził się, przez co do końca dnia chodziłam jakby przytłumiona.

-Panno Smith, niestety wyniki EKG nie są zadowalające będzie musiała pani zostać w szpitalu jeszcze przynajmniej 4 dni.

Gdy to usłyszałam wściekłam się. Cztery dni? Co ja będę tu robić. Jeszcze ta ,,Pani". Spytałam się czy odzyskam telefon. Doktor powiedział że wszystkie moje rzeczy zabrali wczoraj rodzice. Nie wiedziałam czemu chociaż telefonu mi nie zostawili. O 19 pielęgniarka-na szczęście nie Lily- przyniosła mi kolację.

-Dzień dobry, nazywam się Susan. Będę twoją pielęgniarką na nocną zmianę. 

Na początku jej nie lubiłam. Czy naprawdę potrzebuję aż dwóch pielęgniarek? Nie była brzydka, miała czarne włosy do ramion i piękne niebieskie oczy które przykuły moją uwagę. Dziewczyna była przy mnie chyba do trzeciej w nocy, ponieważ nie chciało mi się spać.  Po kilkudziesięciu minutach rozmowy z Susan, okazało się że nie jest taka zła, była tylko 3 lata starsza ode mnie. Pracowała tu na stażu, bo studiowała zaocznie medycynę. Mówiła mi o wszystkim co dzieje się na oddziale, rozmawiałyśmy o pacjentach. Opowiedziała mi trochę o tych studiach. Też kiedyś myślałam czy by nie wybrać się na medycynę, ale z naciąganą dwóją z chemii byłoby naprawdę trudno, nie wliczając mojej fobii do krwi. Rozmowa miała się zakończyć jednak zaczęłam coś, o czym najwidoczniej nie chciała rozmawiać. 

Unwanted Love |Vinnie Hacker|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz