Rozdział 4

16 1 5
                                    

   Czułem się najszczęśliwszym facetem na świecie. Co prawda nie planowałem rozpoczynać pierwszego związku od seksu, ale nie było tak źle. Camie była zadowolona tak samo, jak ja. Zanim wyszła, umówiliśmy się na randkę następnego dnia po południu. Miałem po nią przyjechać, a następnie odwiedzić kantynę w Mos Eisley.

Podczas śniadania dobry humor mnie nie opuszczał, co nie uszło uwadze Owena i Beru.

- Widzę, że dziś nie wstałeś lewą nogą.

- Tak.

Ciocia wpatrywała się w moje oczy, jakby próbowała coś wybadać. Wbiłem wzrok w niebieskie mleko, które właśnie piłem.

- Luke się zakochał!

Prawie wyplułem napój.

- Znam to spojrzenie. Owen miał takie same, gdy smalił do mnie cholewki.

Opróżniłem szklankę i sięgnąłem po pieczywo.

- Umówiłem się z Camie na dziś.

Po śniadaniu zabrałem się do pracy. Po farmerskich obowiązkach wziąłem szybki prysznic, włożyłem najlepsze ubranie, spakowałem kartkę z moimi zaletami i ruszyłem w drogę. Strasznie nie mogłem się doczekać spotkania z ukochaną.

Zaparkowałem pod jej domem. Po upływie kilku minut wziąłem kartkę do ręki i wyskoczyłem z X-34 landspeedera. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem Fixera wychodzącego z domu rodziny Marstrap.

- Cześć, Robal. Słyszałem, że rodzinka zapisała Cię do „Rolnik szuka żony".

Zacisnąłem pięści. Nie zamierzałem się dać sprowokować. Zaraz pojadę z Camie na randkę i nie będę musiał oglądać jego parszywej mordy. 

Misja (SW fan fiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz